„Lazarus” tom 4: „Trucizna” - recenzja
Dodane: 18-09-2016 20:25 ()
Wraz z atakiem na życie nestora rodu Carlyle’ów naruszona została równowaga świata rządzonego przez poszczególne klany. W dystopicznej rzeczywistości nikt nie może pozwolić sobie na słabości, a taką ewidentnie jest bliski śmierci ojciec Forever. Jego dzieci bowiem nie cieszą się tak wielką estymą wśród innych rodzin, a już na pewno nie mają tak rozległych umiejętności dyplomatycznych – zjednywania sojuszników i trzymania w ryzach wrogów, które pozwalały Carlyle’om rozdawać karty w walce o wpływy. Być może był to szorstki pokój, ale każdy miał swój kawałek terytorium we władaniu i starał się przestrzegać narzuconych reguł. Tymczasem zamach i niepewny stan Malcolma doprowadza do otwartego konfliktu z rodziną Hocków. Wojna, która może zaważyć nie tylko na przyszłości Forever i jej familii, ale całkowicie przewartościować dotychczas panujący układ, właśnie stała się faktem.
Czwarty tom „Lazarusa” to w przeważającej mierze zmagania wojenne, pokazane okiem niewielkiego oddziału pod dowództwem kapral Solomon, która zostaje oddana do dyspozycji Forever w celu przeprowadzenia misji prawie niemożliwej. Tymczasem trwa wyścig z czasem o życie Malcolma i poszukiwanie antidotum na truciznę. W tej zdradzieckiej grze o utrzymanie władzy rodzeństwo Carlyle’ów ma bardzo dużo do stracenia, musi pokazać, że mimo niedyspozycji ojca pozostali członkowie wiedzą co robią i dbają o interesy swoich sprzymierzeńców. W tej sytuacji bez wyjścia, wszystko zależy od pomysłowości i zmysłu taktycznego Forever.
Greg Rucka wykazuje się niebywałą zręcznością w żonglowaniu wątkami. Ma na uwadze trzy główne, które umiejętnie przeplata ze sobą, podnosząc sukcesywnie napięcie, a także, gdy trzeba nie boi się odważnych cliffhangerów. W tym przypadku procentuje doświadczenie uznanego scenarzysty, który dokładnie wie jak utrzymać atencję czytelnika, a przy okazji nie zdradzić wszystkich najważniejszych elementów układanki. Straceńcza misja rozgrywająca się wśród śnieżnej aury Duluth to nie tylko szybki rzut oka na wyniszczony po konflikcie kraj, ale też jedna z intrygujących fabuł wojennych. Dodatkowo z wielkim pietyzmem i kunsztem zilustrowana przez Michaela Larka, który w przypadku „Lazarusa” wspina się na wyżyny swych umiejętności. Sekwencje akcji są dynamicznie, atrakcyjnie rozplanowane a finałowe sceny odpowiednio dramatyczne. Niniejszy tom pochłania się błyskawicznie i jak zawsze zakończenie pozostawia nas z twistem podsycającym jeszcze bardziej ciekawość.
„Lazarus” to nie tylko spektakularne sceny z pola bitwy. Rucka nie zapomina o tak ważnym rozwarstwieniu społecznym wykreowanego świata, co chwila subtelnie o tym wspominając, przywołując – zdawałoby się - mało istotne postaci, a także nie stroniąc od wątków politycznych. Tych w „Truciźnie” nie brakuje z uwagi na zagmatwaną sytuację w rodzie Carlyle’ów. Gdy zabraknie króla, lud poddanych trudno jest utrzymać w ryzach, a nawet nadnaturalne zdolności łazarza mogą nie sprostać każdemu zagrożeniu. Rozpoczyna się skrupulatne rozmieszczanie pionków na szachownicy, a kto z tej wojny wyjdzie obronną ręką, zada decydujący cios i zgarnie chwałę oraz wszystkie profity, przekonamy się z kolejnego, nie mniej ekscytującego tomu. Polecam.
Tytuł: „Lazarus” tom 4: „Trucizna”
- Scenariusz: Greg Rucka
- Rysunek: Michael Lark, Tyler Boss
- Kolor: Santi Arcas
- Okładka: Owen Freeman
- Wydawnictwo: Taurus Media
- Tłumaczenie: Katarzyna Kamieniarz
- Data premiery: 12.09.2016 r.
- Liczba stron: 160
- Oprawa: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Cena: 65 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus