"Żywe trupy" tom 23: "Z szeptu w krzyk" - recenzja
Dodane: 27-10-2015 11:34 ()
Podczas gdy telewidzowie mogą śledzić przed ekranami losy już dwóch grup bohaterów funkcjonujących w świecie wykreowanym przez Roberta Kirkmana – mowa o szóstym sezonie serialu „The Walking Dead” oraz pierwszym „Fear The Walking Dead” – dla mnie wciąż niedościgniony pozostaje oryginał, czyli seria komiksowa tworzona nieprzerwanie od dwunastu lat. Po przeskoku czasowym, który nastąpił między tomami 21 i 22, „Żywe trupy” wciąż trzymają poziom i zapowiada się, że będzie tak dalej.
Chyba najważniejsze pytanie, jakie wierni czytelnicy mogli sobie stawiać po lekturze „Nowego początku”, brzmiało: Kim są szeptacze? Nie ukrywam, bałem się „nowatorskiego” rozwiązania typu: potrafiące się ze sobą „porozumieć” zombiaki z „Ziemi Żywych Trupów” George'a Romero lub poruszające się z zawrotną prędkością zombiaki z „World War Z”. Myślę, że te zabiegi wywoływały w niejednym miłośniku gatunku raczej niesmak niż ekscytację. Kirkman nie zawiódł. Wprowadzając nowe zagrożenie dla grupy zaprzyjaźnionych z nami bohaterów nie przesadził, albo inaczej – niczego nie zepsuł. Wręcz przeciwnie, odnoszę wrażenie, że znów znalazł receptę na dłuższą historię skupiającą się wokół nowego, dotychczas niepoznanego zagrożenia. A przecież wydawać by się mogło, że miniona wojna i odgrywający w niej główną rolę Negan to było apogeum, po którym przyszedł czas na spokojny okres w życiu ocalałych. No cóż, na dobrą sprawę jeszcze nie do końca wiadomo, co tak naprawdę się szykuje. Przeczucie mówi mi, że zapowiada się coś możne nawet lepszego niż wspomniana wojna, lecz póki co scenarzysta raczej powoli posuwa akcję na przód. Jak to on. Przez tyle lat można się było już do tego chyba przyzwyczaić.
Na pierwszoplanową postać serii wyrasta Carl. Chłopak coraz szybciej dorośleje, ma też swoje przekonania. Nie zawsze są one dobrze widziane przez innych, co wcale nie oznacza, że syn Ricka będzie się hamował broniąc wyznawanych zasad. Wręcz przeciwnie. Doświadczenie zdobyte u boku ojca czyni z jednookiego bohatera coraz silniejszą i coraz bardziej wyrazistą osobowość, bo też prawdą jest, że pozostałe tak jakby straciły na wyrazistości – czy to Jesus, czy to Andrea czy to nawet Rick, który w tym tomie odgrywa w zasadzie epizodyczną rolę.
„Żywe trupy” wciąż miejscami przypominają obyczajową historię opowiadającą o losach niedużej społeczności, tyle tyko, że osadzoną w mniej przychylnych dla gatunku ludzkiego czasach. Właśnie za to lubimy tę serię. Obyczajowe wątki również w tym tomie wysuwają się zdecydowanie na pierwszy plan. Kirkman szczególnie upodobał sobie antagonizmy, które tworzą coraz większe napięcia pomiędzy postaciami, które w nowej rzeczywistości – tej powojennej, czują się jakby nie na swoim miejscu. Tym ciekawiej, że w sytuacji pojawienia się dość dużego zagrożenia z zewnątrz, również wewnątrz grupy nie dzieje się najlepiej.
Tytuł 23 tomu jest znaczący. „Ludzie mówią najciszej, kiedy na coś czekają” mówią słowa piosenki śpiewanej przez Waldemara Koconia. „A głośno i najgłośniej, krzyczą, kłamią, bluźnią, lżą, swój los, żal i łzy, rozpacz, zło”. Myślę, że niebawem z gardeł wielu bohaterów wydobędzie się rozdzierający krzyk...
Tytuł: "Żywe trupy" tom 23: "Z szeptu w krzyk"
- Scenariusz: Robert Kirkman
- Rysunek: Charlie Adlard
- Okładka: Charlie Adlard i Dave Stewart
- Tłumaczenie: Robert Lipski
- Wydawnictwo: Taurus Media
- Data publikacji: 28.09.2015
- Liczba stron: 136
- Format: 170x260 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: czarno-biały
- Cena: 45 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus