"Niedźwiedź, kot i królik" - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 06-01-2013 20:16 ()


Dawno, dawno temu, do pewnego tajemniczego lasu wkroczyło trzech obcych. Kot miał słabość do trunków, choć od czasu do czasu grzeszył sprytem. Królik z kolei był nałogowym palaczem, lubującym się w rozrabianiu i ironizowaniu. Przodował im Niedźwiedź, spięty despota zazwyczaj rozwiązujący problemy przemocą. Tych trzech podróżników bynajmniej nie było starymi kumplami, wyruszającymi do lasu na harce. Nie łączyły ich również żadne zainteresowania. Do głuszy zaprowadziła ich chęć dorwania się do ogromnego grzyba, posiadającego nadzwyczajne moce…

Pierwsze, co przychodzi na myśl, przeglądając komiks Rostockich, to jakość i sposób wydania. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że komiks, wyjątkowo, nie był drukowany i oprawiany w Polsce, a we Włoszech. Różnice z tym związane są odczuwalne natychmiastowo. Obcowanie z tą przepięknie wydaną historią przywodzi na myśl stare bajki tudzież baśnie, publikowane w lata 80. i 90. Dotykając chropowatą, twardą okładkę, czytelnik ma wrażenie, jakby wrócił do czasów dzieciństwa, gdy czytał opowieści ilustrowane przez Jana Marcina Szancera czy Audrey Tarranta. Uczucie nostalgii idzie tutaj w parze z ambicją dekonstrukcji klasycznych bajek, dokonanej dodatkowo bez użycia słów. Rostoccy bowiem ograniczają się wyłącznie do malowniczych obrazków i symboli w opowiadaniu swojej historii.

Aspiracje twórców były duże i wzniosłe. I choć pod względem edytorskim stanięto tutaj na wysokości zadania, to pod względem opowiadania historii i samej fabuły cel został osiągnięty połowicznie. Czytanie bajki dla dorosłych duetu Rostockich to uczta dla oka – kadry malowane pastelami wprawiają nas w taki nastrój, jakbyśmy weszli do znajomego świata, który utracił swój dawny blask i cudowność. Rzeczywistość, która popadła w rutynę, na którą opadł kurz. Atmosfera przemijania, odczuwalna w tym komiksie, byłaby o wiele bardziej wyrazista, gdyby jeszcze historia była bardziej zajmująca. Niestety, mamy tu do czynienia ze zwyczajną opowiastką o trzech indywiduach szukających wielkiego grzyba, objętego enigmatyczną świętością. To, co się dzieje w trakcie samej podróży, wydaje się być pretekstem do ukazania możliwości warsztatowych Marii Rostockiej. Jej umiejętności w wizualnym opowiadaniu historii są duże, wydaje mi się jednak, że stać ją na więcej. Zwłaszcza, że twórcy ani nie bawią się komiksowym językiem poprzez eksperymentowanie, tak jak chociażby Mazzuchelli w fenomenalnym „Asterios Polyp”, ani również nie poruszają jakiś nowych motywów, nieobecnych w innych baśniowych dekonstrukcjach – „Baśniach” Willinghama lub animacjach, ze „Shrekiem” na czele.

Gdy kończymy lekturę „Niedźwiedzia, kota i królika”, jesteśmy co prawda zachwyceni estetyką albumu, jego barwami, emocjami zawartymi w kadrach, formą wydania. Niemniej jednak historia sama w sobie, pomimo szalonego obrotu spraw (przywodzącej na myśl kontrkulturowe zapędy), pozostawia wrażenie przeciętne, które odbiorca kwituje wzruszeniem ramionami. Koniec końców jest to dziwna, psychodeliczna opowieść przeznaczona nie tyle dla wytrawnych czytelników komiksu i miłośników bajek, co dla osób lubujących się w szeroko pojętej sztuce, dla których walory artystyczne są szczególnie ważne. Wydaje mi się, że to głównie dla koneserów sztuki został wydany ten album, aby przekonać ich do komiksowej formy. I to oni prędzej wydadzą prawie siedemdziesiąt złotych za siedemdziesięciostronicowy album.

 

Tytuł: „Niedźwiedź, kot i królik”

  • Scenariusz: Michał Rostocki
  • Rysunek: Maria Rostocka
  • Wydawca: Kultura Gniewu
  • Data wydania 12.2012
  • Stron: 70
  • Format: 240x320 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 69,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus