Zoë Marriott "Cienie na księżycu" - recenzja

Autor: Luiza "Eviva" Dobrzyńska Redaktor: Kilm

Dodane: 26-08-2012 11:31 ()


Czasami tak się dzieje, że człowiek, pewny swej pozycji i przyszłości, nagle traci wszystko. Jedna chwila może zadecydować o jego życiu i śmierci, wszystko zniszczyć i spowodować, że stanie się kimś zupełnie innym niż dotąd. Jest to tak, jakby zmienił się wokół cały świat - a może raczej, jakby został zdemaskowany. Spoza pięknych iluzji zaczyna przeglądać rzeczywistość, a bywa ona nie do ogarnięcia. Żeby stawić jej czoła, trzeba siły i trzeba mieć ją skąd czerpać. Czasem tym, co wspiera człowieka w walce z przeciwnościami losu jest pragnienie zemsty - a czasem miłość. Zawsze jednak dobrze, gdy są one przyprawione odrobiną magii, choć czymś ważniejszym niż ona jest odwaga i czyste serce. O tym, jak to jest ważne, mówi książka Zoe Marriott Cienie na księżycu.

Młodziutka Suzume Nakamura jest córką ubogiego samuraja. Mieszka wraz z rodzicami i kuzynką Aime w biednej, ale szczęśliwej chacie. W ich uporządkowane życie wdziera się nagle wyrok Księcia - uznał ojca dziewczynki za winnego zdrady. Jego żołnierze przybyli, by wykonać wyrok. Giną ojciec i kuzynka bohaterki, a jej samej udaje się uciec dzięki pomocy tajemniczego starca. W czasie tej panicznej ucieczki przed żołnierzami po raz pierwszy ujawniają się dziwne moce dziewczynki, jej umiejętność wywoływania iluzji.

Następnego dnia Suzume zostaje odnaleziona przez matkę i bogatego sąsiada. Razem zamieszkują w jego rezydencji pod zmyślonym nazwiskiem, a wkrótce matka dziewczynki poślubia ich wybawcę. Dziewczyna nie darzy go sympatią, choć początkowo nie zdaje sobie sprawy z tego, skąd bierze się jej niechęć. Szczęśliwie w rezydencji zaczyna pracować stary mężczyzna, który kiedyś pomógł jej ukryć się przed żołnierzami. Wkrótce dziewczyna dowiaduje się, że jest on - podobnie jak ona - tkaczem cienia, mistrzem iluzji. Starzec uczy w sekrecie młodą dziewczynę, jak posługiwać się jej niezwykłym darem.

W podróży do wielkiego miasta Suzume poznaje młodego cudzoziemca, który wyraźnie ma takie same zdolności jak ona. Młody człowiek, bardzo odmienny od znanych jej chłopców i mężczyzn, wywiera na niej wielkie wrażenie. Okoliczności tego spotkania powodują, że dziewczyna zaczyna uważniej przyglądać się temu, co ją otacza. Po raz pierwszy patrzy też na swego ojczyma jak na kogoś, kto jest naprawdę groźny. Powoli domyśla się, jak wygląda jego prawdziwe oblicze. A jest to dopiero początek koszmaru...

Zoë Marriott dołożyła wszelkich starań, by oddać klimat dawnej Japonii, jednak nie całkiem się jej to udało. Dobrze opanowała japońskie nazewnictwo, prawidłowo używa sufiksów i prefiksów, ale o rzeczywistych realiach kultury samurajów ma kiepskie pojęcie. Poważną wpadką było choćby zdanie „Matka pięknie wyglądała w bieli". Narratorka opisuje wtedy ślub swej matki. Rzecz w tym, że wśród ludzi Wschodu biel jest kolorem żałoby. Żadna Chinka ani Japonka, nawet współczesna, nie włożyłaby białej sukni na ślub, uznałaby to za zły omen. Równie błędne jest określenie seppuku jako "śmierci zdrajców", "śmierci hańbiącej". Było raczej przeciwnie, gdyż ten rodzaj samobójstwa był oczyszczeniem, pozwalał by samuraj - nawet oskarżony o zdradę - zachował honor swój i swej rodziny. Szanowano tych, którzy zdobyli się na seppuku, zaś tchórzliwe odrzucenie takiej możliwości ściągało na samuraja wzgardę otoczenia.

Nie są to jedyne błędy. Wygląda na to, że znajomość realiów japońskich jest u autorki bardzo powierzchowna i ogranicza się do potraw oraz strojów, albo też uważa je ona za mało istotne przy konstruowaniu powieści o magii. Książkę czyta się świetnie, jednak gdy ktoś zaznajomiony jest z obyczajowością Japonii samurajów, odczuje pewien dyskomfort. Co chwila będzie potykać się o drobne na pozór nieścisłości, nie mające żadnego znaczenia dla akcji książki, ale będące oczywistą bzdurą w odniesieniu do opisywanej epoki.

Mimo wszystkich zastrzeżeń trzeba przyznać, że Cienie na księżycu to lektura jest ogromnie ciekawa. Zoë Marriott ma dar nie mniejszy niż opisywani przez nią tkacze cieni, bardzo podobni do tkaczy iluzji Ewy Białołęckiej - umie "usnuć" wspaniałą opowieść, tak dobrą, że można nie zwracać uwagi na kilka merytorycznych błędów, które wyłapią tylko fachowcy. Do tego trzeba dodać zalety estetyczne książki. Wydana jest na dobrym papierze, z piękną, sugestywną grafiką na okładce, co zdecydowanie podnosi jej wartość. Można ją kupić dla siebie albo na prezent dla miłośnika lekkiej fantasy. Sprawdzi się w obu tych przypadkach.

Korekta: Kilm

Tytuł: Cienie na księżycu

Tytuł oryginalny: Shadows on the Moon

Autor: Zoë Marriott

Przekład: Monika Walendowska

Wydawca: Egmont

Data wydania: 16 kwietnia 2012

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Stron: 448

Format: 140x210 mm

ISBN: 978-83-237-5297-4

Cena: 34,99 zł

 

Dziękujemy Wydawnictwu Literacki Egmont za przesłanie egzemplarza do recenzji.

 


comments powered by Disqus