Jack Ketchum "Potomstwo" - recenzja
Dodane: 24-06-2012 12:56 ()
Kilka dni temu miałem okazję oglądać horror o dzikiej kobiecie z lasu, która została złapana przez miejscowego myśliwego i w okrutny sposób poddano ją próbom uczłowieczenia, co nie wróży nic dobrego dla obu stron. Mimo, że już dawno wyrosłem z fascynacji filmami grozy (nie oszukujmy się, ale zapewne każdy z was przechodzi ten etap), to ta amerykańska produkcja zrobiła na mnie dobre wrażenie, bo słowo „piorunujące” lub każde mu podobne określenie byłoby tutaj na wyrost, a do tego jeszcze dowiedziałem się, że autorem scenariusza jest nikt inny, jak wielki pisarz Jack Ketchum. Właśnie wtedy dotarło do mnie, że w mojej skromnej biblioteczce mam jedną z jego książek o dosyć przeciętnym tytule: Potomstwo, którą nie wiedzieć czemu, nagle zapragnąłem przeczytać i muszę przyznać, że powieść nie była przeciętna.
Cała akcja rozgrywa się w okolicach niewielkiej miejscowości Dead River, gdzie mieszkańcy wiodą spokojne życie, a miejscowa policja zbija bąki na oglądaniu brazylijskich telenowel. Ale to tylko pozory, gdyż nikt nie wymazał ze świadomości, co się wydarzyło kilka lat temu w tym zapomnianym przez Boga miejscu. Kiedy rodzina kanibali sterroryzowała miasteczko oraz pozbawiła życia członków większości rodzin, to był koszmar, o którym ludzie nie chcą głośno wspominać - czy naprawdę rozegrany dramat był tylko złym snem? Gdy George Peters odbiera telefon od szeryfa z prośbą o pomoc w dochodzeniu, wie że coś musiało się wydarzyć, bo nikt raczej by nie kłopotał funkcjonariusza na emeryturze. Nie mylił się, w jednym z domów znaleziono zwłoki, które w drastyczny sposób zostały pozbawione kończyn i wnętrzności, zupełnie jakby napastnik wybrał najsmaczniejsze kąski oraz odnotowano porwanie noworodka. Petersowi przychodzi tylko jedna myśl do głowy związana z tymi makabrycznymi wydarzeniami: oni znów wrócili. Rozpoczyna się polowanie, ale kto będzie łowcą, a kto ofiarą w tym wyścigu z czasem? Czy mieszkańcom Dead River uda się przetrwać kolejny atak ludzi z lasu? Przekonajcie się sami.
Lubię książki trzymające w napięciu od samego początku do końca, gdzie mroczny klimat i nadszarpnięte nerwy grają pierwsze skrzypce. Taką właśnie powieścią jest Potomstwo Jacka Ketchuma, w której nie brakuje groteskowych scen przyprawiających o mdłości, opisywanych w tak naturalny i nieskrępowany sposób, jakby to była rozmowa o pogodzie – dlatego osobą o wrażliwszych żołądkach zdecydowanie odradzam lekturę. Bohaterowie dzielą się na dwie kategorie: łowców i zwierzynę, przy czym autor zadbał o to, żeby nikt nie pomylił, podczas czytania, jednych z drugimi. Ci pierwsi, to ludzie, ale wynaturzeni do takiego stopnia, że postrzegają otaczający ich świat, jako jeden wielki stół i każdy, kto nie jest im równy, zasługuje jedynie na to, żeby stać się posiłkiem. Jeżeli chodzi o tych drugich, to ich podejście do życia jest bardzo proste: przetrwać do następnego dnia i nic więcej, ale należy pamiętać, że nawet bezbronny królik w sytuacji bez wyjścia, może okazać się niebezpieczny. Pisarz doskonale wie jak sprawić, żeby czytelnik poczuł się niczym Harrison Ford w Ściganym i to na przyśpieszonych obrotach, z jeszcze większą dawką adrenaliny.
Na koniec radzę zapiąć pasy, upewnić się czy poduszki powietrzne działają jak należy i zaopatrzysz się w woreczki na, jeszcze nie do końca, strawiony obiad, bo firma Ketchum& Potomstwo, zapewni wam niezapomnianą wycieczkę grozy po miasteczku Dead River. Życzę miłego zwiedzania.
Korekta: Kilm
Tytuł: Potomstwo
Tytuł oryginalny: Offspring
Autor: Jack Ketchum
Wydawca: Replika
Przekład: Bartosz Czartoryski
Data wydania: 13 marca 2012
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 288
Format: 145x205 mm
ISBN: 978-83-76741-00-0
Cena: 34,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Replika za przesłanie egzemplarza do recenzji.
Powiązane artykuły:
comments powered by Disqus