"Jestem legendą" - recenzja druga
Dodane: 15-01-2008 16:11 ()
"Jestem legendą" w reżyserii Francisa Lawrence'a mile mnie zaskoczył, rekompensując w jakiś sposób gorzkie rozczarowanie, którego doznałem przed samą premierą filmu. Źródłem niezadowolenia były oczywiście informacje o zmianach w stosunku do fabuły powieści Richarda Mathesona (której film jest ekranizacją, czy też raczej dość swobodną adaptacją). I o ile dalej uważam, że potencjał książki został w sporej części zmarnowany, to jednocześnie muszę przyznać, że film oglądałem z przyjemnością.
Streszczanie dość prostej fabuły nie ma sensu - wystarczy tylko nadmienić, że rzecz się dzieje w spustoszonym sztucznie wywołaną epidemią i zaludnionym przez "wampiry" Nowym Jorku, w którym usiłuje przetrwać wirusolog Robert Neville. Głównego bohatera filmu gra Will Smith, a jego rola to najmocniejszy, obok sugestywnych zdjęć, punkt "Jestem legendą". Szczególne uznanie budzi u mnie stopniowe ukazanie prawdy o stanie psychicznym Neville'a: śmieszne początkowo dialogi z psem i sklepowymi manekinami później chwytają już za gardło, gdy okazuje się, że po spędzonych samotnie trzech latach "ostatni człowiek na Ziemi" jest szalony.
Wspomniałem o wampirach. Powieść Mathesona była jedną z pierwszych, jeśli nie pierwszą próbą wyjaśnienia zjawiska wampiryzmu na gruncie biologii. Szkoda, że niewiele z tego zostało przeniesione na ekran (i to pomimo faktu, że filmowy Neville jest o niebo bardziej kompetentny od biologa-samouka z powieści), co więcej nawet sama nazwa "wampir" nie pojawia się ani razu w filmie. "Poszukiwacze Ciemności" Lawrence'a są inteligentnymi, choć brutalnymi drapieżnikami, zupełnie odmiennymi od wampirów Mathesona, w których najbardziej przerażające były resztki ludzkich zachowań i odruchów.
Film odszedł od wizji książki w wielu innych miejscach, rezygnując z pokazania codziennej, survivalowej rutyny Neville'a i jego seksualnych, wywołanych wymuszonym celibatem obsesji (delikatną aluzją do tego są w filmie manekiny). Przede wszystkim jednak, w powieści Mathesona walka jednostki o przetrwanie musi skończyć się przegraną; u Lawrence'a, dzięki heroicznej postawie Neville'a, ciągle jest jeszcze nadzieja dla naszego gatunku. Myślę, że to właśnie jest powodem, dla którego "Jestem legendą" jest filmem przyjemnym w odbiorze - w gruncie rzeczy mało kto chyba lubi fabuły, w których wszyscy umierają.
Oprócz głównego bohatera i jego psa, najważniejszą rolę w filmie odgrywa Nowy Jork. Tym razem jednak ludzie odeszli 1001, nie 28 dni temu, dlatego reżyser pokazał nam niezwykłą wizję miasta, o które zaczyna upominać się przyroda: spomiędzy płyt chodnikowych, ze śmietników i zatkanych odpływów kanalizacyjnych wyrasta bujna roślinność, a pomiędzy porzuconymi samochodami biegają dzikie zwierzęta. Choćby dla tej niesztampowej wizji postapokalipsy warto obejrzeć "Jestem legendą".
Do wad filmu zaliczyłbym przede wszystkim jego zakończenie, przychodzące zbyt nagle i niespodziewanie. Pokazywana w kinach wersja jest zresztą owocem decyzji producentów, nie reżysera, którego oryginalny pomysł był zupełnie inny, jeszcze bardziej cukierkowy i daleki od książkowego. Co gorsza, pierwotne zakończenie nakręcone przez Lawrence'a ujawniało motywacje stojące za działaniami "wampirów", wraz z jego zmianą ucierpiała więc logika obrazu.
Podsumowując, film polecam każdemu, aczkolwiek lepiej, jeśli nie mamy względem niego przesadnych oczekiwań. Choć słabnie w ostatnich minutach, "Jestem legendą" to klimatyczny film i świetny kawał aktorstwa.
Zobacz także:
Tytuł: „Jestem legendą”
Reżyseria: Francis Lawrence
Scenariusz: Akiva Goldsman, Mark Protosevich
Na podstawie powieści Richarda Mathesona - "Jestem legendą”
Obsada:
- Will Smith
- Alice Braga
- Salli Richardson
- Charlie Tahan
- Dash Mihok
- Darrell Foster
- Willow Smith
Muzyka: James Newton Howard
Montaż: Wayne Wahrman
Kostiumy: Michael Kaplan
Czas trwania: 100 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...