„Star Wars” tom 3: „Wojna łowców nagród” - recenzja

Autor: Jedi Nadiru Radena Redaktor: Motyl

Dodane: 01-10-2022 16:23 ()


Jak wiadomo, w uniwersum Star Wars wydarzenia Epizodu V i VI dzieli około rok. Ten chronologiczny przeskok zawsze stanowił pewien problem – czemu bowiem tak długo zeszło Lei, Luke’owi i spółce z odbiciem Hana Solo? W starym kanonie nie dano na to zbyt dobrej odpowiedzi (albo inaczej: w domyśle sprawy Rebelii wzięły górę nad sprawą Solo), ale być może trzy następujące po sobie crossovery, z „Wojną łowców nagród” na wstępie, dadzą nam lepsze albo przynajmniej dokładniejsze wyjaśnienie. Tak czy siak, w tym tomie przyjdzie nam przyjrzeć się, jak na pokładzie „Vermilliona” (okrętu flagowego Karmazynowego Świtu) znaleźli się Leia, Chewbacca i Lando, i co takiego w przestworzach poczynał wówczas Luke Skywalker.

Pomniejsze tomy crossovera serwują nam dość poszatkowane opowieści, a nic nie robi tego tak dobrze (?), jak część crossovera wydawanego w ramach serii „Star Wars”. Pierwszym problemem jest sam crossover – „Star Wars” nie kopiuje wydarzeń z głównej miniserii „Wojen łowców nagród”, co powoduje, że nagle między zeszytami komiksu fabuła ciągle się rwie. Nawet jak ktoś czyta to jednym ciurkiem, to może poczuć pewien dysonans. Po drugie, zarówno w crossoverowej odsłonie serii „Darth Vader”, jak i tutaj mamy do czynienia z wieloma dodatkowymi wątkami i postaciami, które pomnażają i tak już dość silny chaos. Trudno śledzi się historię, gdzie z jednej strony przeskakujemy pewne wydarzenia, a z drugiej bez końca zmieniamy głównych bohaterów.

Dajmy na ten przykład pierwszy zeszyt tego tomu, na który składają się dwie spięte klamrą ‘flashbackowe’ historie, jedna Kasa Damerona, druga Lei. W drugim zeszycie akcja skupia się na Chewiem i Landzie, w trzecim z kolei na Luke’u i jego eskadrze, i tak dalej, i tak dalej. Na całe szczęście dla czytelników, te poszatkowane historie są całkiem niezłe, a końcówka odpowiada na szereg pytań dotyczących poczynań Qi’ry i jest naprawdę istotnym – jeśli wręcz nie najistotniejszym – elementem crossovera poza główną miniserią.

Bodajże najciekawiej przedstawionym bohaterem „Star Wars” w tym crossoverowym tomie jest ten, po którym spodziewałem się tego najmniej: Luke Skywalker. Co by nie mówić, Luke nie ma łatwego żywota w gwiezdnowojennych komiksach i stosunkowo rzadko jest wpisany w naprawdę dobrą historię. Tu tymczasem, jak chyba nigdzie indziej, scenarzysta Charles Soule pokazał jego traumę – bo inaczej nie można tego nazwać, co najwyżej mocniejszymi słowami – po starciu z Vaderem w Mieście w Chmurach. Są wątpliwości, jest ciągłe przeżywanie przeszłości i niepewność przyszłości w miejscu, gdzie był tylko bezkresny optymizm z dużą dawką naiwności. Nie spodziewałem się tak poważnego potraktowania tego tematu. Zresztą, inne części komiksu także są nieco bardziej stonowane, co jest całkiem miłą odmianą po pierwszej, dość rozrywkowej serii „Star Wars”.

Całkiem dobrze się złożyło, że „Star Wars: Wojna łowców nagród” pojawiła się w Polsce w tym samym czasie co „Darth Vader: Wojna łowców nagród”. Gdybyście nie byliście przekonani tym drugim, to przynajmniej ten pierwszy sprawi, że docenicie rolę poszczególnych tomów tego crossovera. Choć dalej jest pewną udręką śledzenie w ten sposób całej tej ambitnej historii, a wielość wątków i postaci tylko nam ją gmatwa, to twórcy komiksu wyszli z tego obronną ręką. Poszczególne części tej pozycji są niezłe, niektóre momentami wybitne, i nawet jak to i owo wytrąca z lektury, to myślę, że po jej przeczytaniu będziecie bardzo zadowoleni.

 

Tytuł: Star Wars tom 3: Wojna łowców nagród

  • Scenariusz: Charles Soule
  • Rysunki: Ramon Rosanas
  • Przekład: Bartosz Czartoryski
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 10.08.2022 r. 
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Objętość: 172 strony
  • Format: 167x255
  • Papier: kreda:
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-5525-1
  • Cena: 59,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji


comments powered by Disqus