Arkady Saulski „Krew kamienia” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 08-08-2020 16:05 ()


Arkady Saulski skradł show już w ubiegłym roku, dając czytelnikom świetne „Serce lodu”. Teraz wrócił z nową powieścią pt. „Krew kamienia”.

Wprawne oko zapewne zauważy, że świat przedstawiony w obu historiach to zasadniczo krzywe zwierciadło naszego świata. Inne nazwy, nieco zmieniona topografia i historia, ale z grubsza są też na tych gruntach podobieństwa. Właśnie świat łączy obie wspomniane powieści. Jest również papieski rycerz Seth, jednak tym razem jego rola, chociaż ważna, nie została opisana pierwszoplanowo. Główną rolę odgrywa tym razem Harlan, były bandyta, były żołnierz karnej kompanii, oczyszczony ze wszystkich zarzutów za służbę Cesarstwu Orlanu. Los sprzęga jego drogę ze ścieżką Niry, zwiadowczyni z Archipelagu Maeidów. Ich szlak podąża w stronę potężnej Gardy, gdzie między górskimi masywami przycupnęły niezdobyte twierdze zbudowane jeszcze za czasów Imperium Serańskiego. Jego ciągnie tam dość obrazowo ujęta chęć zakłócenia spokoju członkom rodziny. Ona szuka zemsty. Razem tworzą naprawdę zgrany duet.

Oczywiście książka opisuje historię więcej niż trojga bohaterów. Harlan w końcu realizuje swój cel, może nie dosłownie, ale jednak. Nira z kolei nie pała chęcią zemsty wobec powietrza, więc i tu lista opisanych postaci się zwiększa. Co ważne, nikt tak naprawdę nie jest tu statystą. Nawet stary handlarz bronią kryje w sobie tajemnicę. Gorzej, że autor jej rozwiązanie, podobnie jak kilka innych wątków zostawia w sferze domysłów czytelnika.

„Krew kamienia” jest napisana przyjemnym, przyziemnym językiem. Oszem pojawiają się dialogi, gdzie uświadczymy jakiejś stylizacji, ale nie jest to męczące. Akcja opowiedziana jest w dobrym tempie, chociaż z końcówką zauważalne jest lekkie przyspieszenie. Wydaje mi się, że autor złapał się w pułapkę czasu, bo kilkukrotnie w tekście czytamy, że ktoś ma nad kimś kilka dni przewagi, a następnie mroczne ścieżki fabuły tak się plączą, że bohaterowie znajdują się u celu podróży mniej więcej w tym samym czasie. Ja wiem, skróty, przejścia, różne szlaki, ale jednak zwróciło to moją uwagę.

Warto zwrócić uwagę na wydanie. Książkę dostaniemy tylko w twardej oprawie lub w formie e-booka. Jest to dość kłopotliwe. Nie przeczę, okładka jest znakomita, a twarda wersja zawsze będzie miała przewagę nad miękkimi odpowiednikami, jednak rzecz rozbija się o cenę. Za papierową wersję trzeba niestety zapłacić niemal 50 zł (dokładnie 47,90 zł), co jest kwotą niebagatelną. Dla porównania rok temu „Serce lodu” kosztowało 39,90 zł przy tej samej stawce VAT. Psuje nam się rynek księgarski. Nie winię tu wydawcy, bo przecież każdy chce wyjść na swoje, a jest sztab ludzi do opłacenia, w tym autor na samym końcu zbierający okruszki. Kłopot jest w gospodarce. Idziemy w eko, więc papierowa wersja książki w najbliższym czasie pewnie zostanie obłożona kolejnym podatkiem. E-book też, bo już szykują nam prezent w postaci podatku cyfrowego. A później będzie płacz, że Polak nie czyta albo że piraci co może. Zostawiam to bez komentarza, ale chętnie poznam Wasze zdanie.

I jeszcze jeden minus. Ilustracje. Ktoś w składzie zapomniał je wrzucić do pliku dla drukarni? Na profilu Fabryki Słów pojawiło się kilka ładnych grafik dla powieści „Krew kamienia” i co? Każda zajmuje 1/3 strony na początku prologu i kolejnych aktów, na które podzielono fabułę. I tyle. „Serce lodu” miało osiem całkiem przyzwoitych ilustracji, nie licząc tych „aktowych”. Szkoda, że tak wyszło. Sytuację ratuje trochę dobra grafika okładkowa ze znakomitym hasłem „Najgłębsza ciemność drzemie w nas”. Dobrze oddaje to wydarzenia z książki.

Tyle z moich wywodów i wypocin. Powieść czytało się bardzo sprawnie. Nie mając ostatnio wiele czasu, dałem radę przeczytać ją w tzw. międzyczasie w ciągu dwóch dni. Jedni powiedzą, że to długo, inni, że krótko. Ja powiem – optymalnie, bo jak ktoś zechce, to łyknie ją w jeden dłuższy wieczór, a ktoś inny rozciągnie sobie lekturę na kilka leniwych popołudni. Wolna wola.

„Krew kamienia” polecam zdecydowanie. Jest to zarówno wciągająca fabuła, jak i świetnie wykreowany świat. Bohaterom również niczego nie brakuje. Także topór w dłoń! Znaczy ten… no… portfel. I do księgarni żołnierskim krokiem marsz. Bo warto.

 

Tytuł: „Krew kamienia” 

  • Autor: Arkady Saulski
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • Data wydania: 07.08.2020 r.
  • ISBN: 9788379645350
  • Wymiary: 125 x 205
  • Liczba stron: 386
  • Oprawa: twarda
  • Cena: 47,90 zł

 Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus