Michał Gołkowski „SybirPunk vol.2” - recenzja
Dodane: 20-07-2020 22:10 ()
Wielki Pan Prezes Chudy powraca. Drugi tom „SybirPunka” zajechał niedawno na półki, możemy więc śledzić dalsze losy bohaterów znanych z pierwszej części. Michał Gołkowski jest w formie.
Recenzję wypada zacząć przede wszystkim od informacji jednoznacznej – jest to drugi tom cyklu i zwyczajnie trudno byłoby wgryzać się w jego fabułę bez znajomości pierwszej części. Wniosek jest prosty. Kto chce obcować z książką „SybirPunk vol. 2”, musi najpierw zapoznać się z pierwszą częścią, o której miałem okazję już kilka pochlebnych słów napisać.
W rzeczonym tomie wracają bohaterowie poznani wcześniej. Na czele całej ferajny, oczywiście tylko w przenośni, stoi Aleksander Khudovec. W praktyce szefem jest rekin biznesu – Daniłow. Jest Olga, wraca Cesarz, są kumple spod bloku no i oczywiście Kusto. Jednym słowem prześledzimy losy w sumie każdego, kto dał się już poznać. Na dodatek dojdzie kilka nowych postaci. Wszystkie równie barwne i wcale nie pozostające jedynie gdzieś na uboczu. Taka Weronika napsuje Wam krwi, mogę się założyć. Chudy nie dość, że na pewno by te słowa potwierdził, to przypuszczalnie, nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że autor jeszcze go dojedzie tym wątkiem. Tak coś czuję po kościach. Z kolei pracujący z Chudym ochroniarze Daniłowa, to całkiem sympatyczni panowie i znajomość z nimi rozwinie się raczej pomyślnie. No, chyba że ktoś będzie miał jakiś uraz do głównego bohatera.
Jeśli można powiedzieć o fabule książki, to jest to bez wątpienia jeden prosty zwrot: totalna masakra. Dzieje się dużo, szybko. Chociaż czy to coś nowego? Owszem, bo dzieje się więcej i szybciej niż poprzednio. Nie sądziłem, że się da, ale jednak. Jedno jest pewne, nudzić się z tą książką nikt nie będzie. Naprawdę wraca wiele wątków, które zadzierzgnięte zostały już w pierwszej części. Wszystko miesza się z nowymi kłopotami wynikającymi z obowiązków Pana Prezesa aka Szafa Ochrony Khudovca. Nowe wątki pojawiają się w sprawach, które już zostały wygaszone. Działa prosta zasada, im więcej na głowie, tym większe kłopoty. Finał sam w sobie nie jest zaskakujący… do ostatniej strony. Tam dzieje się coś, po czym trzeba zbierać szczękę z podłogi. Już dawno czytałem książkę z takim cliffhangerem.
Michał Gołkowski pisze dobrze. Co tu można więcej powiedzieć? Jest humor, jest ironia. Są poważne problemy i rozterki, są interesujące i jednocześnie niemęczące opisy. Tego oczekuję od książki rozrywkowej i to otrzymuję po raz kolejny. Nie ma się nad czym rozwodzić. Czyta się to szybko, mimo pokaźnej objętości. Tempo wynika z prostej przyczyny – trudno tę książkę odłożyć.
Techniczne sprawy stoją na wysokim poziomie, ale inaczej być nie może, w końcu mowa o Fabryce Słów, a nie o jakimś vanity. No i efekty widać gołym okiem. Okładka spod ręki Dark Crayona, redakcja wykonana przez Ewę Białołęcką. To świadczy samo za siebie. Jedyne co znajduję jako powód do marudzenia, to niewielka liczba grafik wewnątrz tomu, chociaż to uzasadnione, bo przecież mamy do czynienia z książką, a nie komiksem. Hmmm… swoją drogą – komiks SybirPunk?
Cóż można napisać na zakończenie? Kto lubi cyberpunkowe klimaty, odnajdzie się w tym świecie bez wątpienia. Kto lubi porywającą przygodę, znajdzie tu coś dla siebie. Kto lubi dziką jazdę bez trzymanki, musi mieć tę książkę. Tyle. Czekamy na „vol. 3”.
Tytuł: SybirPunk vol.2
- Autor: Michał Gołkowski
- Format: 125x195 mm
- Okładka: miękka
- Ilość stron: 674
- Premiera: 26.06.2020 r.
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- ISBN: 788379645688
- Cena: 44.90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus