Pat Cadigan „Alita: Battle Angel. Miasto Złomu” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 26-02-2019 22:45 ()


W kinach kolejne dolary łapie film „Alita Battle Angel”, a na półki księgarskie jakiś czas temu trafił jego literacki prequel pt. „Alita Battle Angel. Miasto Złomu” Pat Cadigan. Oba tytuły należy uznać za udane przeniesienie świata z japońskiej mangi na wytwory kultury klasycznie bliższej naszemu gustowi. Nie, żebym miał coś do kultury japońskiej, jednak trzeba przyznać, że szczególnie na polu filmowym, adaptacje japońskich pomysłów nie radziły sobie zazwyczaj najlepiej.

Pod wiszącym miastem Zalem znajduje się tytułowe Miasto Złomu, które trwa w zawieszeniu dzięki resztkom będącym niczym manna z nieba dla wszystkich jego mieszkańców. Oczywiście nie jest to świat pozbawiony hierarchii, chociaż dystopijny klimat daje się odczuć na każdym kroku. Właśnie ten element jest dość urzekający w książce. Mimo dość przyjemnego i lekkiego stylu książki czujemy ciężar świata, z którym przyszło nam się mierzyć. No może nie dosłownie nam, ale bohaterom, których poczynania poznajemy na kartach powieści.

Postaci wiodących jest kilka, dzięki temu poznajemy przedstawiony świat z różnych perspektyw. Przecież logiczne jest, że wpływowy Vector będzie postrzegał swoje otoczenie zupełnie inaczej niż młodociany kombinator Hugo. Również Dyson Ido oraz jego ex, Chiren rzucają światło na zupełnie inne problemy, z jakimi boryka się Miasto Złomu. Różne wątki, które poznajemy podczas lektury, spaja zasadnicza sprawa – cel bohaterów, czyli poprawa ich mniej lub bardziej marnej egzystencji.

No właśnie – wątki. W zasadzie powieść jest napisana naprawdę dobrze, jednak nie każdemu przypadnie do gustu, że na przestrzeni jednego rozdziału przeskakujemy między postaciami i zabawa trwa przez całą książkę. Jest to dość męczące, chociaż na plus działa fakt, że rozdziały są dość krótkie. Zwielokrotnienie doznań czytelnika poprzez zaserwowanie mu kilku przygód w jednym tomie było ryzykowne i wyszło w mojej ocenie przynajmniej umiarkowanie. No korzyść książki przemawia wspomniany już lekki styl autorki, dzięki któremu przez fabułę przelatuje się dość szybko i nie sposób zgubić wątku.

Insignis spisało się bardzo dobrze z wydaniem tej powieści. Naprawdę nie ma się do czego przyczepić ani ze strony technicznej, ani pod względem treści. Przyjemna w odbiorze jest również okładka pokazująca dualizm uniwersum.

Z lekką obawą spoglądam w przyszłość, czekając na zapowiedzianą kontynuację, ponieważ będzie to oficjalna adaptacja książkowa filmu, który jest adaptacją mangi. Mam nadzieję, że ilość warstw nie przełoży się na słaby projekt. Autorka pozostaje ta sama, więc jeśli tempo akcji będzie odpowiednie, a styl równie przyjemny, to pewnie pojawią się pozytywne recenzje.

W książce można dostrzegać jakąś głębię, przestrogę czy coś w tym stylu, jednak należy pamiętać, że jest to historia mająca służyć rozrywce. Kto to dostrzeże, nie powinien być niezadowolony. Z pewnością „Alita Battle Angel. Miasto Złomu” to powieść na szybki i nudny wieczór. A po lekturze może wypad do kina?  

 

Tytuł: „Alita Battle Angel. Miasto Złomu” 

  • Autor: Pat Cadigan
  • Przekład: Michał Jóźwiak
  • Wydawca: Insignis
  • Data wydania: 28.11.2018 r.
  • Oprawa: miękka
  • Stron: 352
  • Format: 140x210 mm
  • ISBN: 9788366071452
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus