„Halloween” (2018) - recenzja
Dodane: 28-10-2018 23:48 ()
Kim jest Michael Myers? Psychopatycznego mordercy nie trzeba przedstawiać miłośnikom kina grozy. Postać wymyślona przez Johna Carpentera i Debrę Hill co jakiś czas powraca na duży ekran. I dzieje się tak od czterdziestu lat, gdy furorę zrobiła pierwsza część cyklu, przecierając szlak slasherom na wielkim ekranie.
Kolejne odsłony nie były już tak udane, a brak Michaela w „trójce” mógł wręcz przesądzić o rychłym końcu cyklu. Jednak gdy nadchodzi Halloween, ekranowe maszkary zyskują kolejne życie, by straszyć spragnionych wrażeń widzów. Tak było przed dwudziestoma laty, gdy seria obchodziła pierwszy większy jubileusz, tak jest i obecnie, gdy doczekaliśmy się kontynuacji oryginalnego filmu z 1978 roku. A należy pamiętać, że przed dekadą również Rob Zombie podjął się próby reinterpretacji legendy Michaela Myersa. Jego dwa filmy nie spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem, ale najnowszy, autorstwa Davida Gordona Greena ma szansę nie tylko odświeżyć mit nieśmiertelnego mordercy, ale również dać drugie życie wieloletniej serii.
Krwawe dzieło Michaela Myersa nawet po czterdziestu latach wzbudza emocje wśród kolejnych dziennikarzy śledczych, którzy pragnąc sławy, nie boją się odwiedzać zakutego w kajdany zwyrodnialca. Po tej stronie muru czują się bezpiecznie, a próba wyciągnięcia od mrukliwego rzeźnika jakichkolwiek motywacji jego czynów kończy się fiaskiem. Tamtej feralnej nocy 31 października jeden potwór stworzył drugiego. Bestialskie mordy Myersa na zawsze odcisnęły piętno na psychice Laurie Strode, żyjącej od tej pory w panicznym strachu, przejawiającym się paranoją przed kolejnymi atakami Michaela. Życie kobiety uległo wypaczeniu, ona sama sięgnęła dna i nieomal to samo spotkałoby jej córkę i wnuczkę. Jednak gdy czyste zło stąpające po ziemi wyrwało się z oków niewoli, dziarska babcia musi ponownie stawić czoła koszmarom sprzed lat. Bo Michael wraca do domu. Pragnie znów świętować Halloween.
Film Davida Gordona Greena czerpie ze stylistyki oryginalnego obrazu Johna Carpentera, przez co twórcy udaje się utrzymać niepowtarzalną i upiorną wręcz atmosferę pierwowzoru. Historia zabójcy z Haddonfield staje się rodzinnym dramatem, który dotyka w różny sposób trzy kobiety. Oczywiście najsilniej odciska się na osobie Laurie, która cudem przeżyła spotkanie z niepowstrzymanym złem. I mimo że kobieta pragnie zemsty, która mogłaby w jakiś sposób zakończyć czterdziestoletnią traumę, to jej działanie wydaje się trochę chaotyczne. Z kolei Michael na wolności daje upust swej największej żądzy. Żądzy mordu.
Na pewno można się zachwycać nad stroną techniczną i wizualną obrazu epatującą grozą podsycaną przez mistrzowską muzykę skomponowaną przez Carpentera. Jest tu też kilka mocnych scen jak z maską Myersa czy rozgrywających się w kompletnej ciszy. Nawiązania do oryginału również ucieszą miłośników serii. Jednak można odnieść wrażenie, że historia nie jest tak mocna, jakby się wydawało, a młodzieżowa część opowieści nieco odstaje od pozostałych mroczniejszych elementów. Horror rządzi się swoimi prawami, ale te nie powinny obrażać inteligencji widza. A w nowym Halloween jest kilka scen wyjątkowo naiwnych czy trącących myszką, co można odczytywać jako celowy zabieg mający przybliżyć nas do nastroju oryginału, ale też wskazujących, że w prostej historii o rzezi w Haddonfield nie ma miejsca na podwójne dno. I jakby się nie wysilać, nie ma co doszukiwać się w motywacji Myersa racjonalnego wytłumaczenia. Szczęśliwie David Gordon Green nie epatuje nazbyt przerysowaną przemocą, a sceny gore są dopracowane i nieprzesadzone. Michael powrócił z pompą i brawa za udaną próbę reinterpretacji jego mitu. Duży w tym udział Jamie Lee Curtis, która wciąż udowadnia, że jest niekwestionowaną królową horroru.
Halloween nie jest filmem na każdy żołądek, ale wielbicielom serii, jak i gatunku zagwarantuje udany comeback jedno z największych rzeźników dużego ekranu. A Michael nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wszak prawdziwe zło nie przemija nigdy.
Ocena: 6,5/10
Tytuł: „Halloween”
Reżyseria: David Gordon Green
Scenariusz: David Gordon Green, Danny McBride
Obsada:
- Jamie Lee Curtis
- Judy Greer
- Andi Matichak
- James Jude Courtney
- Nick Castle
- Haluk Bilginer
- Will Patton
- Rhian Rees
- Jefferson Hall
Zdjęcia: Michael Simmonds
Muzyka: Cody Carpenter, John Carpenter, Daniel A. Daviess
Montaż: Timothy Alverson
Scenografia: Missy Berent Ricker
Kostiumy: Emily Gunshor
Czas trwania: 106 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus