„Wonder Woman” – recenzja wydania Blu-ray 2D

Autor: Marek Kamiński Redaktor: Motyl

Dodane: 16-04-2018 06:34 ()


Przy okazji kwietniowej premiery Ligi Sprawiedliwości na rynku kina domowego przypomnimy Wam poprzedzające ją filmy wchodzące w skład DC Extended Universe. Zaczniemy od Wonder Woman.

Kiedy Batman v Superman: Świt sprawiedliwości szturmował kina, wielu widzom, w tym fanom DC, nie przypadł do gustu. Dwuipółgodzinna produkcja cierpiała zdaniem sporej części krytyków na poszatkowaną fabułę, karykaturalnych bohaterów (Lex Luthor to rudy Joker bez make-upu, a z kolei wielki zły wróg miał aparycję zmutowanego ogra), nagromadzenie postaci i wątków sugerujące nerwowe próby dogonienia prężnego Kinowego Uniwersum Marvela (sequel filmu o Supermanie, wprowadzenie nowej wersji Batmana, pojedynek superherosów, zapowiedź członków Ligi Sprawiedliwości plus 1-2 inne motywy, o których nie wspominam z uwagi na nadmierne spoilery). No i ta osławiona MARTHA... Do plusów z kolei zaliczano między innymi trzecią osobę słynnej komiksowej Trójcy, czyli Wonder Woman. Pojawiająca się na ekranie Amazonka jest ewidentnym promykiem światła w mrocznej wizji zaserwowanej przez Zacka Snydera. Słusznym pomysłem było więc stworzenie solowego filmu wprowadzającego spokojniej tę bohaterkę do DCEU. I tak oto dostaliśmy Wonder Woman w reżyserii Patty Jenkins.

Piękna i młoda Diana ćwiczy się w walce wraz z rodem Amazonek na Themyscirze. Sielski spokój przerywa armia ludzi ścigających pilota, Steve’a Trevora. Dziewczyna ratuje życie Trevorowi, po czym ten nietypowy Dynamiczny Duet opuszcza wyspę, by ocalić miliony istnień ludzkich w „wojnie kończącej wszystkie wojny”, czyli I wojnie światowej.

Gal Gadot jest Wonder Woman w każdym calu. Koniec i kropka. Jej Diana łączy w sobie niewinność z dojrzałością, delikatność z siłą, dziewczęcość i kobiecość. Gadot ma potencjał ku byciu tytułową bohaterką (swego czasu bowiem służyła w Siłach Obronnych Izraela), no i świetnie ją portretuje, szczególnie w momentach, gdy ta z dziecięcym zaciekawieniem i radością poznaje oraz komentuje nasz świat – z nieporadnością kosztuje lodów, widzi po raz pierwszy w życiu mężczyznę, wyraża swoje zdanie na temat stanowiska sekretarki itp. Gra aktorska stoi tu zatem na bardzo wysokim poziomie. Podobnie można rzec o reszcie obsady – świetnie prezentuje się ekranowy partner Gadot, Chris Pine, budzący mnóstwo sympatii jako Steve Trevor (a u mnie zatarł tym samym uprzedzenia po obejrzeniu Tajemnic lasu, w których Pine pojawił się jako cwaniaczkujący i niedojrzały książę). Znakomita chemia między Dianą a Steve’em oraz dobro płynące z obojga sprawia, że widz momentalnie kibicuje tej dwójce w ich poczynaniach oraz w budowanej między nimi relacji.

Oprócz Gal Gadot należy koniecznie pogratulować Patty Jenkins za pełne pasji i oddania dyrygowanie całym filmem oraz przedstawienie tytułowej bohaterki jako z jednej strony postaci z nadnaturalnymi, boskimi możliwościami, a z drugiej – typowo ludzkiej osoby, wrażliwej na cierpienia drugiej osoby, naiwnie dobrej, emocjonalnej, popełniającej błędy, niekiedy zagubionej. Czuć, że Jenkins (poprowadziła do Oscara Charlize Theron w Monsterze) jest właściwą osobą na właściwym miejscu, dlatego brawa dla Warner Bros. za trafny wybór pani reżyser oraz wydłużenie „kadencji” na rzecz już zapowiedzianego sequela.

Osoby zniechęcone do DCEU po dosyć poważnych i mrocznych poprzednich produkcjach (głównie mowa o filmach w reżyserii Zacka Snydera) odetchną z ulgą podczas seansu: humor jest i to w dosyć sporej ilości. Dodatkowe elementy komiczne wprowadza Lucy Davis w roli pogodnej Etty Candy, sekretarki Steve’a. Oprócz tego jest jeszcze trójka zróżnicowanych etnicznie i charakterologicznie kompanów Trevora: Sameer, Charlie i Wódz Napi (odpowiednio: Saïd Taghmaoui, Ewen Bremner i Eugene Brave Rock), z których pierwszy bawi swoimi flirciarskimi komplementami kierowanymi ku tytułowej bohaterce. Gros żartobliwych sytuacji i momentów dotyczy konfrontacji dwóch różnych światów – Diany z życiem poza Themyscirą, ale także Steve’a z krainą Amazonek. Na szczęście ta wesołość nie jest stroną dominującą w Wonder Woman, a składową dobrze wyważonego produktu – nie brak tu powagi i wzruszających chwil, jest i szczypta mroku, a całość umiejętnie doprawiona humorem. A jedną z wisienek na tym kinematograficznym torciku jest krótka scena, która przypadnie do gustu fanom sekwencji walki Batmana z bandą drabów w Batman v Superman Snydera budzącej skojarzenia z serią gier Batman: Arkham.

Udanie zarysowano czarne charaktery i zbudowano je na zasadzie kontrastów – mamy tu pewnego siebie i silnego generała Ludendorffa (bardzo dobry Danny Huston), bardzo luźno opartego na postaci historycznej (wspólne nazwisko, narodowość i płeć). Jest też nieco skryta Doktor Trucizna (w tej roli Elena Anaya), oparta na jednej z komiksowych przeciwniczek Diany (tu z kolei zmieniono imię i narodowość), a do tego mogąca budzić luźne skojarzenia z tytułowym Upiorem Opery z wersji musicalowych (oczywiste skojarzenie z ikoniczną „pół-maską” Upiora zaprojektowaną przez Marię Björnson). Szkoda, że nie opowiedziano o nich więcej – pozostaje w tym miejscu odesłać do dodatków z wydania Blu-ray, gdzie wrogom Wonder Woman poświęcono kilka słów.

Kto jeszcze zasługuje na pochwałę? Connie Nielsen (Hippolita) i Robin Wright (Antiopa) oraz cała rzesza kobiet wcielających się w Amazonki. Lindy Hemming za doskonałe i dopracowane w każdym calu kostiumy (zasłużona nagroda Amerykańskiej Gildii Kostiumologów). Aline Bonetto za niesamowicie szczegółową scenografię (czemu dowód dają panowie Danny Hudson i Chris Pine w bonusach na płycie). Rupertowi Gregsonowi-Williamsowi i zespołowi kompozytorów pomocniczych (Evan Jolly, Tom Howe, Paul Mounsey i Andrew Kawczynski) za odpowiednio nastrojową ścieżkę dźwiękową. Zespołowi ze studia... Platige Image! Tak, Polacy też dołożyli swoje trzy grosze do Wonder Woman – zawdzięczamy im genialną animację ilustrującą legendę, którą królowa Hippolita opowiada kilkuletniej Dianie.

Przysłowiową łyżką dziegciu w beczce miodu są niektóre efekty komputerowe – w kilku scenach CGI daje mocno o sobie znać. Mnie osobiście raziła na przykład drobna scena, w której Diana z uśmiechem obserwuje, jak to na jej naramiennikach kumuluje się energia elektryczna. No i w jednej ze scen w Veld szalejące lasso prawdy wraz z jego właścicielką były jak wyjęte z komiksu... przepraszam, komputera (a przez to dość sztuczne). Na szczęście jednak wrażenie źle zamaskowanego green screena nie jest tu regułą.

Zastrzeżenie może budzić też brak koherentności w zastosowaniu języków obcych – z jednej strony, pojawiają się tu wypowiedzi w językach innych, niż angielski (z dodanym tłumaczeniem). Z drugiej strony, dialogi obejmujące członków armii Ludendorffa wypowiadane są angielszczyzną z odpowiednim akcentem (zabieg znany choćby z Allo’ Allo’). Trochę szkoda, że nie postąpiono konsekwentnie i nie postarano się o wersję niemiecką z napisami, choć rozumiem potrzebę użycia takiego zabiegu dla łatwiejszego odbioru filmu przez osoby posługujące się angielskim. Coś za coś, bo jednak trudniej wczuć się w seans przy takiej niekonsekwencji lingwistycznej.

O wydaniu Blu-ray

Jak zwykle w przypadku dystrybutora Galapagos Films, film można obejrzeć w wersji m.in. z napisami angielskimi i polskimi, oczywiście w oryginale (Dolby Atmos!) lub z dubbingiem (standardowy Dolby Digital 5.1). Zaobserwowałem jeden drobny błąd na napisach (w 73 minucie pojawia się słowo „Wróćił”), a oprócz tego w 12 minucie pada zdanie: „Kocham Hippolitę równie mocno, jak ty”, które powinno tak naprawdę brzmieć: „Hippolito, kocham ją [tj. Dianę] równie mocno, jak ty”.

POKAŹNY pakiet dodatków na płycie (łącznie 124 min. 13 s, czyli ponad 2 godziny!):

Epilogue: Etta’s Mission (2 min. 41 s), czyli scenka, która miała pojawić się w trakcie napisów końcowych lub po nich – zabawna i nakierowująca ku Lidze Sprawiedliwości.

Crafting the Wonder (16 min. 26 s) ukazuje pokrótce drogę tytułowej superbohaterki do solowej produkcji.

A Director’s Vision to zestaw kilku filmików, w których Patty Jenkins prezentuje poszczególne sceny zza kulis ich produkcji:

Themyscira: The Hidden Island (4 min. 56 s)

Beach Battle (4 min. 56 s)

A Photograph Through Time (5 min. 7 s)

Diana in the Modern World (4 min. 39 s)

Wonder Woman at War (5 min. 3 s).

Widać tam, jak olbrzymi wkład włożony został w tworzenie filmu. Począwszy od takiego drobiazgu, jak… zdjęcie. Środkowy materiał z tej listy prezentuje połączenie filmów Batman v Superman i Wonder Woman oraz informuje nas o ukrytej obecności Zacka Snydera w obu obrazach. Bardzo sympatyczny materiał i interesujące spojrzenie na fotografię „z dawnych czasów”.

Warriors of Wonder Woman (9 min. 53 s) oferuje wgląd w trening fizyczny aktorek grających Amazonki. Pokazuje to przy okazji, jak bardzo wyćwiczone muszą być modelki - wprawne oko widza dostrzeże tu Doutzen Kroes, byłego aniołka Victoria’s Secret.

The Trinity (16 min. 5 s) prezentuje interesującą dynamikę i różnorodność relacji między słynnym trio z komiksów DC: Batmanem, Supermanem i Wonder Woman.

The Wonder Behind the Camera (15 min. 34 s) opowiada o kobietach związanych z produkcją filmu i pokazuje ich pracę oraz efekty, o czym mogła usłyszeć odwiedzająca plan grupa młodych dziewczyn.

Finding the Wonder Woman Within (23 min. 8 s) przedstawia wartości, którymi kieruje się Wonder Woman, oraz podkreśla ich rolę w dzisiejszym świecie. Opowiada o tym sporo osób (głównie kobiet) pełniących rozmaite funkcje i zawody (oprócz osób związanych z filmem i komiksami o cudnej Amazonce pojawia się na przykład... pani inżynier systemów lotniczych).

Extended Scenes to pięć krótkich scen rozszerzonych:

Boat Conversation (3 min. 37 s)

Selfridges Shopping (2 min. 7 s)

Parliament Steps (1 min. 13 s)

Morning at the Train Station (1 min. 13 s)

Charlie Never Sleeps (54 s)

Alternate Scene: Walk to No Man’s Land (1 min. 4 s) to – zgodnie z nazwą – dodatkowa sekwencja prezentująca rozmowę między bohaterami zmierzającymi ku Ziemi Niczyjej. Nie dość, że scenki (ta i pięć poprzednich) są krótkie, to jeszcze zawierają sporo materiału obecnego w finalnej wersji filmu. Ot, taka ciekawostka na „przekąskę” po seansie.

Blooper Reel (5 min. 37 s) to oczywiście gagi z planu, czyli wszelkie szczerzenie języków, potknięcia i śmieszkowanie. Sympatyczny materiał i szkoda, że jest go tak mało – taki „lekkokaloryczny deser” po posiedzeniu z bonusami.

Podsumowując: zaskakująco duża liczba interesujących dodatków do filmu (kilka niedawnych premier Blu-ray przyzwyczaiło mnie do dwukrotnie krótszego czasu trwania bonusów). Do pełni szczęścia brakuje tylko komentarza audio do filmu, a byłoby, o czym opowiadać.

Ryzyko włodarzy Warner Bros. opłaciło się – za sprawą Patty Jenkins, Gal Gadot i całej ekipy filmowej otrzymaliśmy w końcu porządny film superbohaterski z żeńską rolą główną (zacierający niemiłe wrażenia po marvelowskiej Elektrze i szczególnie po Kobiecie-Kocie od DC) oraz zaskakująco udaną „cegiełkę” do kolosa na glinianych nogach, jakim jest DC Extended Universe. Promyk nadziei, że tę serię filmów da się uratować, byle tylko Warner nie próbował nerwowo dogonić Marvela...

Ocena: 9/10

Tytuł: „Wonder Woman"

Reżyseria: Patty Jenkins

Scenariusz: Allan Heinberg

Obsada: 

  • Gal Gadot
  • Chris Pine
  • Robin Wright
  • David Thewlis
  • Connie Nielsen         
  • Elena Anaya     
  • Lucy Davis     
  • Ewen Bremner     
  • Doutzen Kroes     
  • Danny Huston

Zdjęcia: Matthew Jensen

Muzyka: Rupert Gregson-Williams       

Montaż: Martin Walsh    

Scenografia: Anna Lynch-Robinson   

Kostiumy: Lindy Hemming

Czas trwania: 139 minut

Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus