„Siedem minut po północy" - recenzja
Dodane: 23-12-2016 23:07 ()
Siedem minut po północy stanowi ekranizację powieści Patricka Nessa do pomysłu przedwcześnie zmarłej autorki, Siobhan Dowd. Opowiada historię nastoletniego chłopca, który musi stawić czoła największemu koszmarowi swojego życia. Nie są to rówieśnicy, którzy co rusz zachodzą mu za skórę, pozostawiając kilka siniaków po szkolnych przepychankach. Nie jest to ciężkie dzieciństwo, wychowywanie się bez ojca, czy realne widmo zamieszkania ze stanowczą babcią. W końcu, nie jest to nawet olbrzymi potwór przybywający dokładnie o godz. 12:07, bo mimo że wygląda nieco przerażająco, to Conor nic a nic się go nie lęka. Prawdziwy strach, który paraliżuje jego umysł, kryje się głęboko w nim. Chłopiec nie potrafi do końca zaakceptować sytuacji, w jakiej się znalazł, poradzić sobie z ilością emocji wręcz buzujących w nim codziennie, wykrzyczeć prawdy bolesnej, ale nieuchronnej. Co jest zatem największym koszmarem Conora?
Juan Antonio Bayona buduje przejmujący i wzruszający obraz relacji między chłopcem a potworem, zabierając widza w świat fantastycznych opowieści, gdzie nie wszystko, jak w życiu codziennym, jest oczywiste. Pod płaszczykiem trzech historii, prawionych przez długowiecznego potwora, stara się uczulić młodzieńca na delikatny temat, pokazując, że nie wszystko można odbierać w czarno-białych barwach. Conor podskórnie wie, że jego mama jest śmiertelnie chora, ale nie dopuszcza do siebie tej wiadomości, tłumi ją głęboko wewnątrz, bojąc się obarczyć tym ciężarem kogoś innego, w końcu porozmawiać z bliskimi o nachodzących go snach. Stara się nie załamywać, ale pogarszający się stan matki wywołuje u niego złość i frustrację wynikające z ogromnej bezsilności. Opowieści potwora przygotowują chłopca do momentu, kiedy będzie mógł wyrzucić z siebie wszystkie negatywne emocje i pogodzić się z nadchodzącą stratą.
Obraz twórcy Sierocińca to niezwykle udany kolaż baśni, grozy i rzeczywistości. Gdy jest nam źle, gdy świat nas nie rozumie, uciekamy w nasze marzenia, wyobrażenia. Potwór przybierający postać ogromnego cisu jest w tym przypadku łącznikiem, zarazem budzącym grozę, ale jednocześnie dającym nadzieję. Obraz hiszpańskiego reżysera, dość wiernie bazujący na powieści Nessa, to dzieło unikalne, ponieważ nie dotyka wyłącznie młodego chłopca. Jego przekaz jest uniwersalny, wzruszający, a przede wszystkim wzbudzający żywe emocje. Gra aktorska Lewisa MacDougalla urzeka i chwyta za serce, a charyzmatyczny i donośny głos Liama Nessona (jako potwora) jest hipnotyzujący.
Bayona nie zwykł również zaniedbywać swoich produkcji od strony technicznej. Toteż Siedem minut po północy wprawia w zachwyt. Wizualnie to majstersztyk, z kapitalnymi scenami, jak ta na zapadającym się cmentarzu. Nie tylko poczynania potwora robią wrażenie, ale na pierwszy plan wybijają się jego opowieści, utrzymane w niezwykle nastrojowej tonacji baśni, oniryczne, przypominające akwarelowe obrazy. Ogląda się tę swoistą przypowieść z zapartym tchem, podziwiając kolejne ujęcia z potworem. Niewątpliwie twórcy czerpali też inspiracje z książki, w której znajdują się urzekające ilustracje Jima Kaya.
W życiu nie zawsze możemy pogodzić się ze stratą, przejść na porządku dziennym do innych spraw, gdy głowę zajmuje nam ukochana osoba. Siobhan Dowd wymyśliła niecodzienną terapię, współczesną baśń opartą na prawdziwych i szczerych emocjach, którą Bayonie udało się przekuć w zachwycający wizualnie, a nadto dogłębnie poruszający obraz, który bez wątpienia warto obejrzeć. Piękne i wzruszające kino, jakiego dawno nie było na dużym ekranie.
Ocena: 8/10
Tytuł: „Siedem minut po północy"
Reżyseria: Juan Antonio Bayona
Scenariusz: Patrick Ness
Obsada:
- Lewis MacDougall
- Sigourney Weaver
- Felicity Jones
- Toby Kebbell
- Liam Neeson
- Geraldine Chaplin
- Jennifer Lim
Muzyka: Fernando Velázquez
Zdjęcia: Óscar Faura
Montaż: Bernat Vilaplana, Jaume Martí
Scenografia: Eugenio Caballero
Kostiumy: Steven Noble
Czas trwania: 108 minut
comments powered by Disqus