"I wrzucą was w ogień" Piotr Patykiewicz - recenzja
Dodane: 14-10-2016 12:26 ()
Zagłada ludzkości to temat z lubością poruszany w filmach, serialach i książkach. Nie ma w tym nic szczególnie dziwnego. W końcu Apokalipsa jako pojęcie jest dużo starsza niż objawienia św. Jana. W wielu kulturach każde zaćmienie słońca mogło stanowić jej preludium. W religii Inków zagrażała nawet regularnie, co 52 lata. Obecnie zdaje się być coraz bliżej, tylko teraz owocuje to nie zwiększoną liczbą modlitw i obrzędów religijnych, a rosnącą lawinowo ilością książek z nurtu postapo na księgarskich półkach. Właśnie trafiła na nie druga część powieści Piotra Patykiewicza „Dopóki nie zgasną gwiazdy”. Nosi ona niepokojący tytuł: „I wrzucą was w ogień”.
Wydaje się, że Lucyfer i jego potomstwo, Świetliki, zostali pokonani dzięki poniesionej przez większość ludzkości ofierze. Dzieci dobrowolnie oślepionych są już dorosłe i ich świat, choć nadal zamarznięty, wygląda na stabilniejszy, mniej niebezpieczny niż świat ich ojców. Jednak zagrożenie nie zniknęło, zmieniło jedynie formę. Ogrzewane przez wielką Ciepłownię, w miarę cywilizowane Miasto stało się wylęgarnią tajemniczej choroby, uważanej za swoistą karę dla grzeszników. Tak zwany parch atakuje ciało i umysł, a jedynym lekiem, łagodzącym jego objawy jest spirytus zmieszany z makowym sokiem. Ofiary choroby pracują w kopalniach, odizolowane od społeczeństwa, otumaniane makową gorzałką, lub w ataku szaleństwa uciekają na Lodowiec. Powszechna wiara w nadprzyrodzone pochodzenie parcha sprawia, że ludzie boja się go mniej niż powinni i niejeden raz uciekają ze względnie bezpiecznych wiejskich osad do Miasta, które wydaje się im oazą luksusu i wygody. Podobną drogę wybiera też Kaśka, córka Kacpra i Miry. Zrozpaczony ojciec decyduje się na wyprawę do Miasta, by ją odszukać. Nie zawaha się przed najbardziej szaleńczą akcją, zwłaszcza gdy odkryje, czym jest parch i czemu są tacy, którzy zdrowieją...
Podstawowym mankamentem drugiego tomu opowieści Patykiewicza, jak dla mnie, jest jej atmosfera. O ile tom pierwszy, choć smutny, nie pozostawiał po sobie przykrego odczucia, to drugi okazał się niesamowicie depresyjny. Przeczytanie go to gwarantowany sposób, by zepsuć sobie nastrój na najbliższe dwa dni. Nie znaczy to, by opowieść nie była ciekawa. Przeciwnie, jest ogromnie interesująca i czyta się ją bardzo dobrze, nie poleciłabym jej jednak komuś, kto ma problemy ze spadkami nastroju. Mógłby mieć po niej koszmary, ale w końcu literatura postapo powinna chyba taka być. Trudno więc ponurą atmosferę traktować jako zarzut, a inne trudno wymyślić. Jak zwykle u Patykiewicza mamy świetnie nakreślonych bohaterów i drobiazgowo skonstruowane tło – zamarznięty świat. I mrożącą krew w żyłach historię, od której trudno się oderwać.
Gdyby chcieć na siłę szukać słabszych stron, to ostatecznie można uznać za pewną słabość postać Kaśki, córki Kacpra – głupiutka dziewczyna, nieumiejąca docenić tego, co ma, na dodatek będąca w fazie typowego buntu nastolatki. Nie rozwija się w miarę toku powieści, cały czas działa na poziomie najniższych instynktów, dodatkowo jest mdła i nijaka. Nie można jednak wykluczyć, że taka właśnie miała być w zamyśle autora, który przecież świetnie daje sobie radę z kreśleniem portretów swych bohaterów. Poza tym trudno mieć cokolwiek do zarzucenia tej książce. Nawet nie znając pierwszej części można ją przeczytać i wszystko zrozumieć. Historia nie została dokończona, ale nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się, że będzie trzeci tom. Jeśli o mnie chodzi, będę na niego czekać.
Tytuł: „I wrzucą was w ogień”
- Autor: Piotr Patykiewicz
- Gatunek: fantasy
- Okładka: miękka, ze skrzydełkami
- Ilość stron: 448
- Rok wydania: 14.09.2016 r.
- Wydawnictwo: SQN
- ISBN: 978-83-7924-636-6
- Cena: 34.90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus