„Z archiwum Jerzego Wróblewskiego” tom 8: „Zemsta faraona” - recenzja
Dodane: 10-02-2016 11:00 ()
Wydawać się mogło, że po rozprawie ze skrytymi w amazońskiej dżungli niedobitkami III Rzeszy, Adam Moran będzie mógł spokojnie powrócić do pisywania felietonów w „Trybunie Ludu”, sławiąc miłość klasy robotniczej do jej włościańskich sojuszników. Jak się jednak okazało los postawił przed wyjątkowo sprawnym w rozwałce dziennikarzem wyzwania zbliżone do tego z czym mieliśmy do czynienia na kartach „Brunatnego Pająka”.
Myliłby się bowiem ten, kto sądził, że z zakonspirowanymi nazistami usiłującymi odnaleźć dla siebie miejsce w powojennych realiach zmagali się jedynie osobnicy tego pokroju co Nick Fury, Hellboy, Leszek Teleszyński alias redaktor Maj czy Thomas Levy. Również wspomniany Adam Moran dołożył przysłowiową cegiełkę do eliminacji panoszących się po świecie wielbicieli Adolfa Hitlera. Co więcej, nie tylko w trakcie wydarzeń przybliżonych we wzmiankowanym „Brunatnym Pająku”, ale także w najnowszej odsłonie cyklu „Z archiwum Jerzego Wróblewskiego”. Tak się bowiem złożyło, że zaradny dziennikarz został zaangażowany do dyskretnej opieki nad szwajcarską wyprawą archeologiczną. Zmierzającym w okolice Luksoru naukowcom towarzyszy jednak nie tylko Moran, ale także grupa podejrzanych ochroniarzy kierowanych przez niejakiego Grubera. Jak stwierdza sam główny protagonista „Zemsty faraona”, wspomniany nie wzbudza w nim choćby cienia zaufania m.in. z tego względu, że zarówno on jak i jego dwaj pomagierzy charakteryzują się „parszywymi gębami i wcale nie wyglądają na naukowców”.
Po tej jakże wnikliwej analizie psychologicznej Adam odreagowuje przykre doznania estetyczne w towarzystwie jednej ze swych licznych przyjaciółek (nota bene wśród nich znalazło się miejsce również dla sobowtóra księżniczki Lei, obnoszącego się w gustownych okularach). Jak to jednak bywa w przypadku herosów twardych niczym stal z Huty Katowice, wylegiwanie się nad basenem to tylko przerywnik w okładaniu facjat co bardziej podejrzanych indywiduów. Stąd odbiorcy niniejszego albumu mogą spodziewać się częstych scen konfrontacyjnych i mało subtelnych podchodów zantagonizowanych stron doprawionych m.in. zatrutą kawą. Moran zyskuje zatem liczne okazje do wykazania swojej dziarskości; Gruber natomiast raczy wszystkich wokół maksymalnie złowrogą mimiką. A wszystko to na tle intrygi, w której stawką mogą okazać się bezcenne artefakty z komory grobowej zapomnianego faraona.
Pomimo nieprzesadnie skomplikowanej fabuły w swojej klasie „Zemsta…” zapewnia nie mało emocji przypisanych lekturze sensacyjnych opowiastek osadzonych w egzotycznych sceneriach. Andrzej Białoszycki (ponownie w roli scenarzysty) tradycyjnie poradził sobie w roli opowiadacza ze sprawnością adekwatną do profilu tytułu prasowego, w którym pierwotnie zamieszczono ów komiks. Z kolei ilustrator skryptów rzeczonego w materii opowieści obrazkowych poczynał sobie wówczas już wręcz brawurowo sprawnie, podkreślając poczucie dramatyzmu kluczowych scen. Przy tej okazji odnajdujemy również kilka motywów graficznych, które w niezbyt odległej przyszłości Wróblewski zdecyduje się powtórzyć w swoich pełnowymiarowych realizacjach (m.in. na kartach „Pustynnym szlakiem”, trzeciego epizodu serii „Tajemnica Złotej Maczety”).
Album wieńczy (nie pierwszy zresztą raz w przypadku tej serii) zestaw humoresek tworzonych przez Wróblewskiego na potrzeby „Przeglądu Robotniczego”, efemerycznego dodatku do „Gazety Pomorskiej”. Według zapowiedzi wydawcy prezentacji pozostałych można spodziewać się przy okazji publikacji jednego z kolejnych tomów „Z archiwum…”. Zresztą wszystko wskazuje, że w bieżącym roku wielbiciele twórczości Mistrza z Bydgoszczy nie będą mieli powodów do narzekań. W zapowiedziach wydawniczych figuruje już bowiem dziewiąty tom niniejszego cyklu (western „Ringo”), Kultura Gniewu nosi się z zamiarem przygotowania pełnej edycji przygód szeryfa Binio Billa, a za przysłowiową wisienkę na torcie wypada uznać zapowiedzianą niedawno książkę „Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych”. Niewykluczone zresztą, że na tym nie koniec, bo kto wie czy podobnie jak w roku 2015 również w tym doczekamy się aż trzech odsłon z „Z archiwum Jerzego Wróblewskiego”. Oby tak się stało, bo przejawów talentu mistrza Jerzego nigdy za wiele!
Tytuł: „Z archiwum Jerzego Wróblewskiego” tom 8: „Zemsta faraona”
- Tekst: Andrzej Białoszycki
- Rysunki: Jerzy Wróblewski
- Opracowanie okładki: Andrzej Janicki
- Rekonstrukcja graficzna pasków komiksowych oraz przerobienie na wersje z dymkami: Maciej Jasiński
- Wydawca: Wydawnictwo Ongrys – Leszek Kaczanowski
- Data publikacji: 1 lutego 2016 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 30 x 21 cm
- Papier: kredowy
- Druk: czarno-biały
- Liczba stron: 40
- Cena: 24,90 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w „Dzienniku Wieczornym” od 16 lutego 1976 r. do 20 maja 1976 r. („Zemsta faraona”) oraz w „Przeglądzie Robotniczym” w latach 1963-1966
Dziękujemy wydawnictwu Ongrys za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus