"Hotel Transylwania 2" - recenzja
Dodane: 11-10-2015 16:40 ()
Wśród komputerowych animacji dominującą pozycję zajmują dwaj giganci przemysłu filmowego, a mianowicie Pixar i DreamWorks. Jednak co jakiś czas, konkurencji udaje się zdystansować wspomniane wytwórnie prezentując zaskakujący hit. Przed trzema laty „Hotel Transylwania” nieoczekiwanie stał się takim przebojem dla studio Sony, toteż jego kontynuacja była tylko kwestią czasu.
Tytułowy hotel przestał być już kryjówką dla potworów wszelkiej maści. Dotychczasowy azyl, bezpieczna przystań dla upiorów nocy, wiedźm czy odrażających maszkar stał się koedukacyjnym pensjonatem, gdzie obok tylko groźnie wyglądających kompanów Draculi znalazło się miejsca dla żądnych wrażeń ludzi. Bo zróżnicowana klientela tego zacnego przybytku nie nawykła do pewnych zasad i utartych norm, zatem mimo niewielkich konfliktów i spięć, rzec można iście kulturowych, symbioza ludzi i potworów przebiega na ogół bezboleśnie. Powtarzanie motywu przewodniego poprzedniego filmu nie miałoby zresztą sensu. Ale skoro w rodzinę Draca przebojowo wgryzł się Jonahtan, to tylko patrzeć jak sędziwy wampir urządzi zakochanym weselicho, utrzymane w tradycyjnej formule jak na horrory przystało.
Twórcy poszli jednak krok dalej, poszerzając rodzinę państwa młodych o kolejnego dziedzica wampirzej fortuny. Dorastający berbeć nie przejawia jednak oznak przynależności do rodu Draca, a wręcz przeciwnie, wydaje się być słodkim, zakochanym w superherosach malcem. Późna inicjacja potomka rodu spędza sen z powiek zatroskanego dziadka (jeżeli w ogóle śpi), który postanawia sam zaopiekować się Dennisem na czas nieobecności jego rodziców. Skrzykuje dobrze znaną ferajnę potwornych przyjaciół i wspólnie wyruszają w drogę ku strasznym miejscom, które obudzą zew krwi w chłopcu.
„Hotel Transylwania 2” należy uznać za całkiem sprawnie nakręcony sequel. Konwencja zebrania etatowych straszaków z najróżniejszych horrorów jest dość pojemna, toteż oglądanie sympatycznych potworów w rolach opiekunów czy nianiek dla Dennisa niejednokrotnie wypada zabawnie. Przypuszczam nawet, że nie jest to pełnia możliwości twórców animacji. Jednocześnie rodziców malca śledzimy w podróży do Kalifornii. Mavis kontra świat ludzi wypada już nieco blado przy całej ilości komicznych sytuacji wywołanych próbami obudzenia wampira w dziecku. Animacja Genndy’ego Tartakovsky’ego oprócz niezaprzeczalnych uroków rodzicielstwa wytyka również bezstresowe chowanie mamisynków, uzależnienie od zdobyczy techniki czy też przekonuje, że tolerancyjność w XXI wieku wciąż nie jest najmocniejszą stroną ludzi. Popularni na małym i dużym ekranie superbohaterowie, zwłaszcza w pelerynach, również odcisnęli swe piętno na produkcji. Może jedyną wadą jest brak sztandarowego antagonisty, wprawdzie w finale dochodzi do uroczystej bitki, ale sile ludzi i potworów chyba nikt nie stawiłby czoła.
Najważniejsze jednak, że seans bawi i relaksuje dostarczając sporo nawiązań do popkultury, bądź też naśmiewając się z wiekowych, jakby nie patrzeć, potworów, którzy poza animacją w kinie nie zajmują już czołowego miejsca jak niegdyś. Niestety, jak to w podobnych przypadkach bywa, obraz sprawi więcej frajdy rodzicom niż ich pociechom, które sporej ilości gagów lub dialogów po prostu nie zrozumieją. Szkoda, że „Hotel Transylwania 2” jest puszczany na ogół w wersji zdubbingowanej, bo niektóre głosy polskich aktorów wypadają wręcz tragicznie i nazbyt piskliwie. Poza tym szczegółem dobra zabawa w kinie gwarantowana.
Tytuł: "Hotel Transylwania 2"
Reżyseria: Genndy Tartakovsky
Scenariusz: Adam Sandler, Robert Smigel
Todd Durham
Obsada: (głosy)
- Adam Sandler
- Andy Samberg
- Selena Gomez
- Kevin James
- Fran Drescher
- Steve Buscemi
- Molly Shannon
- David Spade
- CeeLo Green
- Mel Brooks
Muzyka: Mark Mothersbaugh
Montaż: Catherine Apple
Scenografia: Michael Kurinsky
Czas trwania: 89 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus