"Skorpion" tom 11: „Dziewiąty ród” - recenzja

Autor: Ania Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 30-03-2015 20:00 ()


„Dziewiąty ród”, to kolejny, jedenasty już tom serii „Skorpion”. Stephen Desberg kieruje historię na zupełnie nowe tory. Zagadka, kto jest ojcem Skorpiona, a której zawiłości i zwroty akcji śledziliśmy przez poprzednie albumy, została rozwiązana. Nie dane jest jednak Armandowi osiągnąć spokoju w swoim życiu. Odkrycie i stanie się jednym z Trebaldich tylko przysparza mu nowych zmartwień i nowych wrogów.

Nagle budzi się w rzeczywistości, gdy ktoś zaczyna zabijać jednego po drugim członków rodu, zostawiając krwawy znak – wyliczankę ilu jeszcze poniesie śmierć z jego ręki. Pojawiają się nowe zagadki, nowe pytania, na które Skorpion musi znaleźć odpowiedzi nim zabójca upomni się i o jego życie. Musi odkryć, czym jest tak pożądany sekret Trebaldich, o którym wiedzę Orazio zabrał do grobu, sekret, który pozwolił im się stać dziewiątym, liczącym się rodem. Niebezpieczeństwa czyhają z każdej strony, gdyż pozostałe rodziny chętnie widziałyby upadek Trebaldich i chociaż Skorpion nie poczuwa się do bycia członkiem swej przeklętej familii, aby przeżyć musi stawić im czoło. Oprócz zabójcy na karku musi znosić kaprysy Nelia, który zrobi wszystko, aby to jego uznano za głowę rodu. Rozpoczyna się kolejny wyścig, a na zwycięzcę czeka drogocenna nagroda…

Przejście z zamkniętej w dziesięciu albumach historii do świeżej intrygi odbyło się w dość płynny sposób, aczkolwiek widać, że pierwotnie „W imię ojca” miało być zwieńczeniem cyklu. Co zdecydowało o kontynuacji? Popularność? A może chęć rozbudowania opowieści przez autora? Na pewno wszystko po trochu, toteż wyczekiwanie kolejnych przygód Skorpiona będzie nie lada przyjemnością, tym bardziej, że zagadka wydaje się zagmatwana i zajmująca, dodatkowo ubrana w malownicze rysunki Mariniego. Widać też, że piętno bycia jednym z Trebaldich zmieniło głównego bohatera, a być może nawet osłabiło, zasiewając w jego sercu zwątpienie. Prawda, której tak usilnie poszukiwał, okazała się zbyt gorzka. Natomiast wypieranie się swego dziedzictwa może okazać się decydującą słabością w obliczu nadchodzącego zagrożenia.    

Seria nie obniża standardów, ale nie udało się uniknąć też wprowadzenia pewnych elementów na siłę, aby urozmaicić akcję, tak jak epizodyczne pojawienie się Marie – Ange i związanej z nią tajemnicy. Bez wątpienia centralną postacią jest niespodziewany skrytobójca, z którym trudno równać się nawet Skorpionowi.  Jednak w tej walce Armand nie pozostaje osamotniony, bowiem zawsze może liczyć na oddanych towarzyszy broni, zwłaszcza wiernego Huzara. Uwagę skupia również Ansea i jej ród. A także Mejai, ocalała z odniesionych ran. Drogi jej i Skorpiona rozchodzą się, ale czy na zawsze? Na odpowiedzi na to, jak i na inne pytania przyjdzie nam jeszcze poczekać. Miejmy nadzieję, że ta intryga będzie równie wciągająca jak poprzednia, a po solidnym wstępie doczekamy się tomów trzymających równie wysoki poziom.  

Tytuł: "Skorpion" tom 11: „Dziewiąty ród”

  • Scenariusz: Stephen Desberg
  • Rysunek: Enrico Marini
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Wydawca: Taurus Media
  • Data publikacji: 23.03.2015 r. 
  • Stron: 48
  • Format: A4
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 38 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.

 


comments powered by Disqus