„Thor”: „Mroczny świat” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 17-11-2013 18:54 ()


Nikogo nie powinno dziwić, że po występie w „Thorze” oraz „Avengers” fani Toma Hiddlestona domagają się osobnego filmu o Lokim. W „Mrocznym świecie” bóg kłamstw ponownie kradnie show, będąc najjaśniejszym punktem obrazu, inicjując ogrom komicznych scen.

Ekranizacje komiksów Marvela, sygnowane przez logo Disneya wyróżniają się na tle pozostałych adaptacji niezwykle humorystycznym, rozrywkowym ujęciem tematu.  Dodatkowo twórcy starają się utrzymać film w stylistyce doskonale znanej popcornowemu widzowi – łączącej w sobie baśniowe elementy rodem z „Władcy Pierścieni” z zaawansowanymi pojazdami pasującymi do gwiezdnego cyklu George’a Lucasa. Całość spina nieustająca przygoda oraz przyjemne w oglądaniu lutowanie przeciwników młotem.

Tym razem syn Odyna musi stawić czoło przywódcy mrocznych elfów Malekithowi, uratować wszechświat przed niechybną zagładą, a przy okazji również swoją ukochaną Jane Foster. Nie jest jednak osamotniony na polu boju. Na krok nie odstępują go oddani kompani, a dynamiczny rozwój wydarzeń sprawia, że jest skazany na niełatwy sojusz z Lokim. Całkiem udatnie autorzy poprowadzili również ziemski wątek intrygi, gdzie główne skrzypce grają: ekshibicjonistyczny szaleniec dr Erik Selvig oraz roztrzepana stażystka Darcy. „Mroczny świat” rozmachem nie dorównuje „Iron Manowi 3”, a Chris Hemsworth nadal może Robertowi Downey Jr. buty czyścić, niemniej w kategorii rodzinnego wypadu do kina i kolejnego odcinka z filmowego uniwersum Marvela sprawdza się znakomicie.

Dzieło Alana Taylora dryfuje w kierunku kina spod znaku Tolkiena, ale wydaje się to optymalnym rozwiązaniem dla ekranowych przygód naczelnego młotkowego Marvela. Intryga z mrocznymi elfami i ostateczną bronią zagłady – eterem – dobrze wpisuje się w komiksowe przygody Thora. Jej poszczególne elementy zostały poddane zręcznemu liftingowi. Malekith Przeklęty narodził się z wyobraźni Waltera Simonsona, by zatruć życie Thora i jego ówczesnej miłości – Melodi, na łamach #344 numeru serii. Miał przeróżne zdolności, począwszy od zmiennokształtnych, a na niebywałej zwinności, refleksie i sile kończąc. Byłby zatem postacią bliską Lokiemu, toteż trafnym posunięciem okazała się zmiana w jego wyglądzie i charakterze. Szkoda, że w interpretacji Christophera Ecclestona jest on tylko kolejnym opanowanym manią zniszczenia wszystkiego szwarccharakterem. Autorzy zastosowali patent wykorzystany dekadę wcześniej przez Bryana Singera. Hołdując zasadzie – „przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej”, Thor musi połączyć siły ze swoim adoptowanym bratem. Podobieństwo do sytuacji Xavier/Magneto kontra Stryker nie jest przypadkowe.

„Mroczny świat” to przede wszystkim popis gry Toma Hiddlestona, który bawi się swoją rolą, wynosząc ją na kolejny poziom. Z bezwzględnego najeźdźcy zmienia się w komika. Jest bad guyem, którego nie sposób nie kochać. Paradoksalnie jego kreacja boga kłamstw i iluzji wydaje się najbliższa komiksowemu pierwowzorowi. Z kolei Chris Hemsworth coraz pewniej czuje się w skórze Thora, w solowych przygodach wypada znacznie lepiej, niż będąc nieśmiałym członkiem Avengers. Dla obu głównych aktorów romans z Marvelem okazał się wehikułem sławy.

Ziemski rozdział przygód gromowładnego uświetnił jak zwykle niezawodny Stellan Skarsgard oraz znana z sitcomu „Dwie spłukane dziewczyny” Kat Dennings. Grana przez nią Darcy jest typowym złodziejem scen. W przeciwieństwie do pierwszej odsłony więcej czasu ekranowego poświęcono Heimdallowi i pozostałym wojownikom Asgardu. Efektownie wypadła też scena pojedynku Friggi. Rene Russo i Kat Dennings stanowią o kobiecej sile w obrazie, zawstydzając bardziej znane aktorki Natalie Portman i Jaimie Alexander (miłosne rozterki Thora stanowią najsłabszy element fabuły). Ponadto mankamentem produkcji wydają się bezużyteczne efekty 3D, bez których film poradziłby sobie równie dobrze. Zganić należy też polskiego tłumacza. Jakub Wecsile odpowiedzialny za wersję dubbingową poszedł po linii najmniejszego oporu i do wersji z napisami przemycił kilka dziecinnych dialogów odbiegających od angielskiego pierwowzoru – najlepszym przykładem jest kwestia z początku – „Zatkało kakao”.  

„Thor”: „Mroczny świat” to kawał dobrego, rozrywkowego kina, a zarazem jedynie przystanek w dłuższej trasie po wszechświecie Marvela. Sceny po napisach sugerują kolejne atrakcje i zbliżające się wielkimi krokami wydarzenie na kosmiczną skalę. Włodarze Domu Pomysłów odrobili swoją lekcję, by po latach posuchy regularnie dostarczać do kin widowiskowe blockbustery, które z powodzeniem mogą oglądać zarówno dorośli, jak i dzieci.

Thor z pewnością powróci - może jako Donald Blake, może jako Sigurd Jarlson, a może... Któż to wie?

Ocena: 7/10

Tytuł: „Thor”: „Mroczny świat”

Reżyseria: Alan Taylor

Scenariusz: Christopher Yost, Christopher Markus, Stephen McFeely

Obsada:

  • Chris Hemsworth
  • Natalie Portman
  • Anthony Hopkins
  • Tom Hiddleston
  • Jaimie Alexander
  • Stellan Skarsgard
  • Rene Russo
  • Kat Dennings
  • Idris Elba
  • Christopher Eccleston
  • Ray Stevenson
  • Zachary Levi
  • Adewale Akinnuoye-Agbaje

Muzyka: Brian Tyler

Zdjęcia: Kramer Morgenthau

Montaż: Dan Lebental, Wyatt Smith

Scenografia: Charles Wood

Kostiumy: Wendy Partridge

Czas trwania: 115 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus