"Thorgal" tom 34: "Kah-Aniel" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Anka

Dodane: 12-11-2013 22:25 ()


Seks, którego nie było i burza piaskowa – to jedyne atrakcje, które niesie ze sobą najnowszy, trzydziesty czwarty album „Thorgala”. Sterany ciągłymi podróżami i walką o życie swojej rodziny, bohater przeżywa deja vu. Już drugi raz uprowadzono mu syna, z tym, że poprzednio każdy z albumów traktujących o wyprawie do Krainy Qa czytało się z niemałym zainteresowaniem, a Van Hamme potrafił w główny wątek wpleść mikroprzygody i postaci, które odgrywały znaczące rolę. Sente nie posiada tej umiejętności, toteż z kart „Kah-Aniela” wieje nudą.   

Winą za zaistniałą sytuację należy obarczyć inicjatora rozdrobnienia serii z jednoczesnym planem połączenia wątków ze spin-offów oraz głównego cyklu w trzydziestym szóstym tomie „Thorgala”. Można rzec - koncept jak każdy inny, trzeba go jedynie porządnie zrealizować – i właśnie to wydaje się być największą bolączką. Odpowiedzialny za scenariusz Yves Sente nie czuje się pewnie w uniwersum stworzonym przez Grzegorza Rosińskiego i Jeana Van Hamme’a. Widać jak „jego” Thorgal miota się i męczy w przydługiej odysei mającej uratować Aniela. Wszystko w tym tomie jest oczywiste, przewidywalne, bez odrobiny szaleństwa. Sente nie stroni też od mnożenia opowieści. Zamiast skupić się na głównych postaciach stara się wytłumaczyć kadr za kadrem przyjazd bohaterów do Bag Dadhu. Czyni to w mało atrakcyjny sposób, a ilość kalifów, sułtanów i wezyrów powołanych do życia na potrzeby łopatologicznego objaśnienia intrygi przekroczyła granicę przyzwoitości. Czytelnik jest zarzucony stertą bezużytecznych postaci, stanowiących jedynie zapchajdziurę fabularnej miernoty. Widać również, że twórca „Zemsty Hrabiego Skarbka” rozwleka scenariusz, aby tylko zapełnić czterdzieści sześć stron, toteż z łatwością można wskazać sceny nie mające zbyt wiele wspólnego z głównym wątkiem, a powstałe jedynie w celu dobrnięcia do końca albumu. Całość opiera się przecież na pomyśle, który został wyjawiony już cztery tomy temu, więc o zaskoczeniu nie ma mowy.

Na czoło „Kah-Aniela” wysuwa się romans między nieznajomą pięknością, którą poznaliśmy w finale „Statku miecza” a Thorgalem. Sente eksploruje ten wątek niezwykle intensywnie starając się zniweczyć pieczołowicie pielęgnowaną przez swojego poprzednika wymowę komiksu – kultywowanie wartości rodzinnych. To właśnie niezwykła troska o dobro bliskich oraz uczucie łączące Thorgala i Aaricię pozwalało przetrwać im niejedną niedolę. Niestety Sente najwyraźniej postanowił dosadnie ukazać kryzys wieku średniego, wpychając na siłę w ramiona prawego bohatera kolejną kobietę. Mimo usunięcia dwuznacznej sceny z albumu można się domyślić, że niezłomny Wiking nie pozostanie głuchy na coraz śmielsze amory ze strony pięknej niewiasty. Pozostali bohaterowie – Petrow i Lehla – również biorą udział w tej „miłosnej szopce” – starają się odgrywać rolę przyzwoitek. Ich udział jest jedynie znikomy, bowiem autor zatracił umiejętność wykrzesania z postaci drugiego planu choćby odrobiny charyzmy. Naszpikował kadry komiksu ogromną ilością nazwisk, dostarczając armię bezproduktywnych dusz.

Wieńczący album cliffhanger wydaje się zwiastować ciekawszy epizod. Niemniej odczuwa się niepokojącą bezradność scenarzysty, nie potrafiącego zbudować zajmującej fabuły i obawiającego się podjęcia ryzyka. Wprawdzie ostatnia scena może wydawać się zaskoczeniem, ale każdy, kto choć trochę poznał osobę Aniela, może domyślić się, że Sente pragnie być sprawnym prestidigitatorem, ale pobieżna znajomość poprzednich tomów skutecznie przeszkadza mu w unikaniu wpadek.  

Na osłodę „Kah-Aniela” pozostają kadry namalowane przez Grzegorza Rosińskiego, chociaż nie we wszystkich widać dbałość o szczegóły. Zarówno okładka jak i niektóre plansze nawiązują stylistyką do albumu „Między ziemią a światłem”. Na pewno do gustu przypadną grafiki przedstawiające port, targ czy pejzaże. Wiele kadrów w komiksie pozostaje bez dymków. Albo jest to celowy zabieg mający umożliwić naszemu rodakowi pełną swobodę malarskiej ekspresji, albo fakt ten po raz kolejny potwierdza niemoc twórczą scenarzysty.

Ostatnie tomy „Thorgala” czyta się raczej z sentymentu niż z palącej potrzeby zaspokojenia ciekawości. Wszystko wskazuje na to, że sytuacja nie ulegnie zmianie póki fabuły nie przestaną wychodzić spod ręki przeciętnego rzemieślnika.

Tytuł: "Thorgal" tom 34: "Kah-Aniel"

  • Scenariusz: Yves Sente
  • Rysunki: Grzegorz Rosiński
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 19 listopada 2013 r.
  • Papier: kreda
  • Oprawa: miękka/twarda
  • Format: 210x290 cm
  • Stron: 48
  • Cena: 22,99 zł/29,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus