T. A. Barron "Merlin: Szalejący Ogień" - recenzja

Autor: Agata "Evv" Domagała Redaktor: Kilm

Dodane: 10-01-2013 13:12 ()


Minęło trochę czasu od zakończenia wydarzeń z poprzedniego tomu. Jednak Merlin nie marnował czasu - postanowił się szkolić pod okiem barda i przyjaciela, Cairpre. Końcowym egzaminem tejże nauki ma być stworzenie swojego własnego instrumentu muzycznego. Jeśli wyda on dźwięk, będzie to oznaczać, że w jego twórcy drzemie potencjał magiczny. Niestety, mimo iż egzamin miał naprawdę wielkie znaczenie, bohaterowi nie udaje się nawet do niego podejść. Ma wizję - królowa krasnoludów potrzebuje jego pomocy. Smok Ogniste Skrzydła został wybudzony z letargu. Ponadto wszystkie jego jaja zostały zniszczone. Fincayra po raz kolejny staje twarzą w twarz z zabójczym niebezpieczeństwem. Smok, jak się okazuje, będzie jednak najmniejszym problemem Merlina. Chłopak spotka po drodze starych wrogów, a co najtrudniejsze - będzie musiał odkryć źródło oraz moc własnej magii. Czy mu się uda?

Większość „Merlinów", jacy przedstawiani są we współczesnej literaturze czy filmie, są to „Merlini" starzy - leciwy człowiek z kosturem w ręce, który włada nieokiełznaną mocą. Jednak w cyklu T. A. Barrona możemy nareszcie dowiedzieć się, skąd owa moc się wzięła i jakim cudem najpotężniejszy i najpopularniejszy mag w historii fantasy przeistoczył się „od zera do bohatera". Autor, jako fan tejże postaci, przyłożył się do wykreowania jej dzieciństwa i wieku dojrzewania.

W trzecim tomie bohaterowie poboczni opisani są z większym rozmachem, bowiem w Szalejącym Ogniu to właśnie ogień jest motywem przewodnim. Nie tylko ten pochodzący od smoka, ale także w znaczeniu płomienia, który roznieca skrajne ludzkie emocje: miłość i nienawiść.

Fabularnie powieść wcale nie upada - wręcz przeciwnie. Intrygi są coraz ciekawsze i zawiłe, Merlin napotyka więcej problemów, a (co gorsza) ilość jego przyjaciół drastycznie maleje, przeistaczając się we wrogów. Młody czarodziej nie wie, komu może zaufać.

Prędkość akcji jest stonowana. Nie brnie za szybko ani za wolno. Tym razem długość opisów nie jest przesadzona, każdy z nich z pewnością pomoże czytelnikowi wczuć się w wydarzenia. Język jest przystępny i zrozumiały. Nie brak tu również poczucia humoru, jak i błyskotliwych rozmów między bohaterami.

T. A. Barron sprawia, że chłopiec, który praktycznie przez całe swoje życie używał magii, musi sobie poradzić bez niej. Przedstawia, jak ważna w ludzkim jest ocena sytuacji i umiejętność zespalania pojedynczych faktów w spójną całość. Jeżeli człowiek jest jej pozbawiony, nie zajdzie daleko.

Szalejący Ogień zaspokaja wymagania względem poprzednich tomów, więc z czystym sumieniem można polecić go wszystkim fanom postaci Merlina, jak i tym, którzy kochają gatunek fantasy i powieści przygodowe. Nie zabraknie tu bowiem magii, średniowiecznego klimatu, mitycznych stworzeń, wielu przygód i oczywiście mitologii celtyckiej!

Korekta: Kilm

Tytuł: Merlin: Szalejący Ogień

Cykl: Merlin

Tom: 3

Autor: T.A. Barron

Przekład: Patryk Gołębiowski

Wydawca: G+J Gruner+Jahr

Data wydania: 05 września 2012

Oprawa: miękka

Stron: 364

Format: 195x130 mm

ISBN: 978-83-7778-263-7

Cena: 31,90 zł

 

  Dziękujemy Wydawnictwu G+J Gruner+Jahr za przesłanie egzemplarza do recenzji.

 

Powiązane artykuły:

T. A. Barron "Merlin: Siedem Pieśni" - recenzja

 


comments powered by Disqus