"Klopsiki i inne zjawiska pogodowe" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 30-09-2009 17:02 ()


Na próżno wertować kalendarz Majów, czy szukać śladu w przepowiedniach Nostradamusa, a tym bardziej w zapowiadanym obrazie Rolanda Emmericha - "2012". Kiedy na głowę spada ci spaghetti wielkości czterech boisk do piłki nożnej albo stek o rozmiarach trzech dorodnych krów, to czas najwyższy panikować lub wybiec na ulicę i rozkoszować się ostatnim daniem, jakie przyjdzie nam skonsumować. Nadciąga apetyczna apokalipsa...

„Klopsiki i inne zjawiska pogodowe” jawią się jako całkiem udana parodia kina przygodowego połączona ze smakowitą wizją końca świata. Gdzieś u wybrzeży Ameryki istnieje wysepka o swojskiej nazwie Morskie Zdroje. Raczej trudno uwierzyć, aby wywoływała namiętne emocje wśród turystów z całego świata. Ot szara mieścina zabita dechami, do której nie zagląda nawet pies z kulawą nogą. Autochtoni prowadzą spokojne, acz monotonne życie. Ich jadłospis, a także w dużej mierze wykonywane zawody, wiążą się z jednym - sardynkami. Jednak popyt na te szlachetnie urodzone i znienawidzone przez większość, morskie stworzenia, stale maleje. Jak ożywić podupadający biznes i uratować lokalne sklepiki? Przebiegły burmistrz miasteczka pragnie przemienić je w kurort z morzem atrakcji.

Niestety mocarstwowe plany definitywnie psuje mu Flint wraz ze swoim wynalazkiem - maszyną zmieniającą wodę w pokarm. Mała zachcianka, świeżutki chessburger, przemienia się w fale jedzenia, szerokim strumieniem zalewające Morskie Zdroje. Mieszkańcy mają nowego bohatera, który teraz spełni każdą, nawet najbardziej kaloryczną zachciankę.

Główny bohater to fajtłapowaty naukowiec, typ „everymena”, od dziecka marzący o dokonaniu przełomowego odkrycia. Wprawdzie jego pierwsze patenty były nowatorskie (salwy śmiechu na sali), ale nie przekładały się na wynalazki niezbędne dla reszty ludzkości. Niezrażony kolejnymi porażkami, cały czas pracował nad najwspanialszym dziełem. Jednak każdy eksperyment naukowy ma swoje wady, projekt Flinta nie jest od nich wolny. Jedzenie zaczyna zagrażać światu.

Twórcy animacji wyszli od prostego założenia. Postawili na akcję, sporą dawkę humoru - zarówno słownego, sytuacyjnego i absurdalnego, a przestali zanudzać stereotypami ("Piorun") albo odgrzewanymi kotletami („Epoka lodowcowa 3”). Przy czym, słowo odgrzewany w tym wypadku nabiera całkiem innego znaczenia. Siłą obrazu jest grono osobliwych postaci drugiego planu, począwszy od mrukliwego ojca Flinta, o brwiach, których nie powstydziłby się nawet Breżniew, gruboskórnego i zapatrzonego w siebie burmistrza, tępego bohatera jednej reklamy, na bojowym policjancie z jajami oraz nieśmiałej pogodynce kończąc. Jest jeszcze Zenek – ale jego rola w filmie nie jest do końca sprecyzowana. Może być tajnym agentem, tudzież genialnym umysłem służącym pomocą Flintowi. O jego prawdziwym obliczu, jak również nieprzeciętnym  intelekcie przekonacie się w filmie.

Twórcom nie można odmówić zaskakujących rozwiązań (dzwonek w telefonie komórkowym Flinta rozbraja), bowiem bez uszczerbku dla historii bawią się konwencjami - humor przechodzi w dramat, a dalej mutuje w romans i kino stricte katastroficzne z hollywodzkim, ale nieprzesłodzonym happy endem. Co prawda, w rytm smakołyków spadających z nieba na talerze, wpletli szczyptę dydaktyki, niemniej ustrzegli się przed nachalnym moralizatorstwem. Starali się uwypuklić relacje panujące między ojcem i synem, a także podkreślić, co tak naprawdę jest istotne w życiu. Nadmiar jedzenia może być zabójczy nie tylko dla wagi ciała.

Głębszego przesłania w postaci poruszenia problemu głodu na świecie w obrazie nie uświadczymy, ale nawiązanie do dokumentu „Super Size Me” jest  już bardziej dostrzegalne. Chris Miller i Phil Lord  postawili na sprawdzoną rozrywkę, przez co „Klopsiki i inne zjawiska pogodowe” to lekkostrawny i szybko przyswajalny produkt, niewywołujący zgagi lub innych rewolucji. Krople żołądkowe nie są wskazane, co najwyżej coca-cola i średni popcorn. Jeżeli ktoś da się ponieść efektom 3D, to i popcorn będzie zbędny, wszak na ekranie jedzenia do woli. Chciałoby się tylko wyciągnąć rękę i skosztować tych rarytasów. Dobra zabawa gwarantowana dla całej rodziny, polecam gorąco.

7/10

    Korekta: Ania Stańczyk

Tytuł: "Klopsiki i inne zjawiska pogodowe"

Reżyseria: Chris Miller, Phil Lord    

Scenariusz: Chris Miller

Bartosz Wierzbięta - polski dubbing

Obsada (głosy):

  • Bill Hader - Flint Lockwood 
  • Anna Faris - Sam Sparks 
  • James Caan - Tim Lockwood
  • Andy Samberg - 'Baby' Brent
  • Bruce Campbell - Burmistrz Shelbourne
  • Mr. T Mr. T - Earl Devereaux

Muzyka: Mark Mothersbaugh   

Scenografia: Michael Kurinsky

Czas trwania: 78 minut  

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...