Wywiad z Rafałem Kosikiem

Autor: Michał Sieńko Redaktor: druzila

Dodane: 29-06-2009 23:21 ()


  Michał Sieńko: Na polskim rynku fantastycznym jest mało rodzimych pozycji przeznaczonych przede wszystkim dla młodzieży. Czy pisząc kolejne przygody Felixa, Niki i Neta czujesz się prekursorem młodzieżowej fantastyki w Polsce?

 

Rafał Kosik: Prekursorem nie jestem, bo młodzieżową fantastykę przede mną tworzyli inni, np. Broszkiewicz. Tyle, że było to dawno temu i od tego czasu rosła wielka dziura – powieści sprzed czterdziestu lat nie bardzo nadają się dla współczesnego młodego czytelnika, a nic nowego nie powstało. Istniała tylko literatura importowana. Polscy fantaści albo bali się, że nie dadzą rady, albo nie uważali pisania dla młodych za poważne zajęcie. Tymczasem to przecież jest ważne, żeby kształcić przyszłych czytelników, a przede wszystkim czytelników fantastyki.

 

M.S.: Pamiętasz, która książka z dzieciństwa albo z lat młodzieńczych wywarła na Tobie wielkie wrażenie i do dziś wspominasz ją z sentymentem?

 

R.K.: Historia mojej przygody z literaturą wyłania się z mroków niepamięci gdzieś w okolicach Muminków, do których zresztą wracam do dziś, bo to bardzo dobre książki. Duże wrażenie wywarła na mnie Niekończąca się historia, potem Hobbit.

 

M.S.: Pisarstwo na pewno daje Ci wiele satysfakcji, ale co podoba Ci się w tym najbardziej – proces przygotowywania się i zbierania materiałów czy raczej sam akt tworzenia? 

 

R.K.: Liczy się całokształt, ale proces pisania jest zdecydowanie najbardziej wyczerpujący. Wtedy mózg musi pracować na najwyższych obrotach. Etap zbierania materiałów pomijam. Sięgam po źródła na bieżąco. Być może, gdybym pisał literaturę historyczną, byłbym zmuszony do przesiadywania w bibliotekach, ale na razie wystarcza mi to, co mam na półce i Internet.

 

M.S.: Gdzie szukasz inspiracji do kolejnych powieści? 

 

R.K.: Życie inspiruje. Najczęściej pomysł wpada mi do głowy w zupełnie przypadkowej sytuacji i przypadkowym miejscu. To jednak wynik długich przemyśleń, a nie obejrzenia konkretnego filmu czy przeczytania konkretnej książki.

 

M.S.: Wielu ludzi starej daty traktuje fantastykę jako przejściowy etap w życiu człowieka charakterystyczny dla dzieci i młodzieży, nie doceniając tym samym poważnej literatury, jaką jest wiele utworów należących do tego gatunku. Dlaczego zdecydowałeś się na pisanie fantastyki?

 

R.K.: Myślę, że niedocenianie fantastyki wynika z oklapnięcia wyobraźni, które to oklapnięcie często następuje, gdy człowiek wkleja się w szarą codzienność kariery, małżeństwa etc. Pojawia się wtedy planowe zawężenie horyzontów myślenia, często mylnie zwane dojrzałością. Ja wolę to nazywać zastyganiem. Ludzie poddają się wtedy pewnym schematom postępowania, które mówią, co wypada robić, a czego nie. Turlają się posłusznie z górki. Cierpi na tym nie tylko fantastyka, ale literatura w ogóle.

Piszę fantastykę, bo nie chcę zastygnąć i nie chcę, żeby inni zastygali. Poza tym pisanie innej literatury śmiertelnie by mnie znudziło.

 

M.S.: Lubisz dużo podróżować, na pewno widziałeś wiele ciekawych miejsc. Czy któreś z nich okazały się na tyle interesujące, że postanowiłeś je opisać na kartach swych utworów?

 

R.K.: Wolę tworzyć własną scenerię, niż opisywać istniejącą. A nawet, jeśli sięgnę po kawałek rzeczywistości to zwykle modyfikuję ją do własnych potrzeb. Akcja części jednego z tomów Felixa, Neta i Niki dzieje się w Londynie. Tam chyba najmniej zmieniłem.

 

M.S.: Jakie cele stawiasz fantastyce? Czy ma być ona czystą rozrywką, czy przypisujesz jej także inne cechy?

 

R.K.: Każda literatura powinna być przede wszystkim rozrywką. Inaczej jest makulaturą. Natomiast oczywiście nie powinna być pustą rozrywką. Cele… Im więcej celowości w sztuce, tym mniej artyzmu. Zresztą to chyba indywidualna sprawa każdego autora, co chce przekazać. Najlepiej, jak to przekazywanie wychodzi przy okazji, a nie jest wynikiem założeń wstępnych, bo wychodzi z tego jakaś propaganda. Ja przynajmniej staram się po prostu opisywać historię, a pisząc, wkładać w nią część siebie.

 

M.S.: Która z Twoich powieści podoba Ci się najbardziej? Dlaczego właśnie ta?

 

R.K.: Podoba mi się ta jeszcze nie napisana.

 

M.S.: Twoje książki wydawane są także za granicą. Jak zostałeś przyjęty u naszych sąsiadów?

 

R.K.: Nie mam takich informacji odnośnie Felixa, Neta i Niki. Ale być może z "Verticalem" będzie to wyglądało inaczej, bo w miarę dobrze znam się z wydawcą czeskim, a i środowiska fandomu polskiego i czeskiego utrzymują ze sobą kontakt. "Vertical" ukazał się w Czechach niecałe dwa miesiące temu. Recenzje zbiera dobre, ale poczekajmy na wyniki sprzedaży. 

 

M.S.: Co myślisz o Nagrodzie Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla oraz o Nagrodzie Literackiej im. Jerzego Żuławskiego? 

 

R.K.: Jedna jest przyznawana przez czytelników, druga przez literaturoznawców. Wzajemnie się uzupełniają.

 

M.S.: W Polsce jesteś lubianym pisarzem. Powstał fanklub Felixa, Neta i Niki, a niedługo jedna z Twoich powieści ma zostać zekranizowana. Czujesz się człowiekiem sukcesu?

 

R.K.: Na szczęście nie. Jak się poczuję człowiekiem sukcesu, to się rozleniwię. By tworzyć, potrzebuję pewnego niedosytu.

 

M.S.: Kilka dni temu miała miejsce premiera nowej edycji „Marsa”. Jak zachęciłbyś potencjalnych czytelników do kupienia i przeczytania Twojego dzieła?

 

R.K.: W Marsie starałem się połączyć klimat znany z klasycznych książek SF, choćby dawnego Lema, z elementami cyberpunku i fantastyki socjologicznej. Technologia kontra natura, ludzie kontra ludzkość, mądrość kontra interesowność. To rozrywka dla bardziej wymagających. Nie wiem, czy kogoś tym zachęciłem. 

 

M.S.: Z pewnością tak. Dziękuję, że zgodziłeś się na udzielenie wywiadu. 

 

R.K.: Dziękuję za rozmowę. 

 

 

Z Rafałem Kosikiem rozmawiał Michał Sieńko. 

korekta: Paulus

 

Zobacz też:

"Mars" - fragment powieści Rafała Kosika

Recenzja książki "Kameleon" Rafała Kosika

Recenzja książki "Felix, Net i Nika oraz Orbitalny Spisek" Rafała Kosika

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...