Wywiad z Mateuszem Rakowskim, twórcą gry Dragon's Ordeal
Dodane: 09-12-2009 19:45 ()
Michał Sieńko: Jak zaczęła się Twoja przygoda z planszówkami? Od chińczyka i Eurobusinessu?
Mateusz Rakowski: Moja historia z grami planszowymi rozpoczęła się któregoś popołudnia 1996 roku. Wtedy to, dzień w dzień, wolny czas po szkole spędzałem w miejscowej świetlicy bawiąc się jakimiś klockami i figurkami. Pewnego razu zainteresowałem się grą planszową pt. Magiczny Miecz. Pomimo tego, że egzemplarz był niekompletny, bawiłem się doskonale. Inne gry, jakie tam poznałem to m. in. nieśmiertelne Monopoly, Ryzyko, Troll Football czy Robin Hood.
MS.: Jakie gry preferujesz? Familijne? Przygodowe? Może strategie? Dlaczego akurat ten rodzaj planszówek?
MR.: Posłużę się cytatem ze skeczu Jeffa Dunhama. Jedna z jego postaci, odpowiadając na pytanie, jakie lubi piwo, mówi: „Otwarte!” Parafrazując te słowa nie mogę wybrać najbliższego mi rodzaju gier, bo każda dobra planszówka zasługuje na zainteresowanie. Jednak wyrosłem na RPG-ach, więc przygodówki mam niejako we krwi.
MS.: Co skłoniło Cię do stworzenia własnej gry?
MR.: Od dziecka kręciło mnie tworzenie gier. Nawet dużo bardziej niż samo granie. Zawsze lubiłem patrzeć, jak znajomi dobrze bawią się, pykając w moje przelane na papier pomysły. Zanim powstało Dragon’s Ordeal, zaprojektowałem kilka innych planszówek. Geneza DO jest bardziej złożona. Ogólnie mogę powiedzieć, że taki był pomysł na moje życie: połączyć pasję z pracą.
MS.: Jaki etap tworzenia DO był dla Ciebie najtrudniejszy i dlaczego? Musiałeś borykać się z przeciwnościami losu czy raczej wszystko udało się załatwić bez większych stresów?
MR.: Stworzenie i wydanie gry było kilkuletnim procesem, w czasie którego wiele się działo. Gra przechodziła różne etapy. Ba! W pewnym momencie nawet wyrzuciłem wszystko do kosza i zacząłem od początku. Wyobraź sobie reakcję testerów na taką decyzję (śmiech). Poważnie, głęboki ukłon w ich stronę za cierpliwość i bezinteresowną pomoc. Pominę już, że na finiszu całego procesu spalił mi się komputer (śmiech).
MS.: Czy w DO wykorzystałeś własne nowatorskie rozwiązania dotyczące mechanizmów rozgrywki czy wolałeś oprzeć się na już sprawdzonych metodach?
MR.: I tak, i nie. Głównie starałem się wykorzystać moje doświadczenie zdobyte w grach RPG. Chciałem, aby gracz miał wpływ na rozwój swojej postaci, na samą grę. Ponadto tworząc DO planowałem połączyć już sprawdzone, proste rozwiązania z nowatorskimi pomysłami.
MS.: Jakie elementy odróżniają DO od innych gier przygodowych dostępnych na polskim rynku?
MR.: Gry przygodowe wydawane na zachodzie charakteryzują się bardzo wysoką jakością. DO różni się pod względem mechaniki od tych gier, w jakości z pewnością nie pozostaje w tyle. Ale wracając do pytania. Przede wszystkim w Dragon’s Ordeal występuje duża interakcja między graczami. Gracze będą się ścigać podczas wykonywania misji, przeszkadzać sobie czarami oraz atakować innych bohaterów. Ciekawy w DO jest ruch postaci. Występuje bardzo niewiele losowości. Mimo, że za ruch rzucamy zasłużoną kostką k6, to niemal zawsze możemy stanąć na wybrany obszar. Dzięki temu gracz sam decyduje, czy pójdzie wykonywać misję, walczyć ze słabszym/mocniejszym potworem, czy raczej zaatakuje innego gracza! Chciałem w ten sposób wyeliminować - jak ja to nazywam - „poczucie zmarnowanej tury”. Zdecydowanie grę wyróżnia także rozwój postaci znany z gier fabularnych. Podczas gry zyskujemy „punkty doświadczenia”, za które możemy praktycznie dowolnie rozwinąć swojego bohatera. Ciekawy jest również system misji, dodatkowych umiejętności i wiele innych.
MS.: Tworzenie gier na pewno daje Ci wiele satysfakcji, ale czy polski rynek jest na tyle atrakcyjny, abyś mógł zarobić na grze, albo chociaż nie stracić?
MR.: Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Faktycznie, Polska to bardzo słaby rynek, ale wydając solidne, dobre tytuły myślę, że można osiągnąć sukces oraz dać wiele godzin świetnej zabawy rzeszom fanów gier planszowych. Czas pokaże, jak będzie w moim przypadku. (uśmiech)
MS.: Czy myślałeś nad „zdobyciem” rynków zbytu w krajach, w których planszówki docenia się bardziej niż u nas?
MR.: Oczywiście, jak każdy wydawca myślę o tym, nawet sama nazwa Dragon’s Ordeal powstała z tym zamierzeniem. Na razie jednak skupię się na polskim rynku.
MS.: Czym według Ciebie spowodowana jest tak wielka popularność gier planszowych?
MR.: Czy taka wielka, to nie wiem, ale zdecydowanie gry planszowe szybko zyskują popularność. Wynika to w dużej mierze z tego, że boom na komputery już osłabł. Ludzie pracują korzystając z komputerów i gdy wracają do domu, chcą odpocząć od ekranu monitora. Ponadto gry planszowe to świetna okazja, żeby spotkać się ze znajomymi.
MS.: Czy według Ciebie gry bez prądu, w szczególności planszówki, mają szansę przebić się w XXI wieku, w dobie komputerów i konsoli?
MR.: Zdecydowanie! Mimo że planszówki nigdy nie będą tak popularne jak gry komputerowe, to sądzę, że pozycja gier planszowych w najbliższych latach zdecydowanie się poprawi. Należy pamiętać też, że komputer i gry planszowe to inny rodzaj rozrywki, jedna nie wyklucza drugiej.
MS.: Co byś radził młodym twórcom gier planszowych, którzy dopiero zaczynają projektować własną planszówkę?
MR.: Przede wszystkim testujcie, testujcie i jeszcze raz testujcie. Trzeba to robić porządnie, żeby nie było później rozczarowania. Zaznaczam też, że opinie testerów z reguły nie są obiektywne, dlatego dla mnie mają drugorzędne znaczenie. Najważniejsze jest to, jak się bawią gracze podczas rozgrywki, co ich drażni itd. Po oczach i reakcjach od razu widać, czy planszówka jest nudna, czy nie! Tego tester nie ukryje nawet, jeżeli jest przyjacielem projektanta (śmiech). Również bardzo ważne jest, żeby twórca nie trzymał się kurczowo jednego pomysłu, a był jak najbardziej elastyczny. Nieraz trzeba niektóre rzeczy odrzucić, a na ich miejsce wstawić nowe. Życzę wszystkim młodym twórcom wytrwałości w dążeniu do swojego celu!
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...