Bestiarusz Starego Świata - druga recenzja

Autor: Piotr "Micronus" Osiak Redaktor: Siman

Dodane: 12-11-2006 22:08 ()


Kimże byłby heros bez hord pokonanych wrogów, tuzinów nabitych na pal dziew... dziwożon, setek zielonomordych ściętych głów, no kim? Kaczką, kaczka to maks, co może z niego być. No, jak się postara to nawet 2 kaczory. Prawdziwy bohater to ten, co stracił trzy razy tyle posoki, ile mieści w sobie, przebrzydłe stwory pozbawiły go połowy członków, a jego miecz dwuręczny mierzy 2 metry i waży 120 kilo, ale macho macha nim trzymając w jednej muskularnej łapie. Jeśli zabijasz gobliny pierdnięciem po kapuśniaku to znak, że musisz udać się na zakupy. Twoim nabytkiem powinien zostać Bestiariusz Starego Świata, wspaniały dodatek do drugiej edycji Warhammera.

 

Księga ta jest liczącym sobie 120 stron kompendium wiedzy o wszelakiej maści kreaturach zamieszkujących Stary Świat. Podręcznik podzielony jest na dwie części, tak żeby zarówno gracz jak i mistrz gry byli zadowoleni. Dla gracza przeznaczone jest zakazane dzieło Odrica z Wurtbadu o arcyciekawym tytule Niebezpieczne stwory. O naturze istot dziwnych i złowrogich, w którym to uczony zawarł opisanie poczwar z perspektywy zwykłych obywateli Imperium, zaprawionych w bojach najemników, a nawet pasterzy, co z owcami się w stodołach nocami szamocą. Zeznania tychże "światłych" umysłów często wydają się wyssanymi z palca bujdami, toteż zamieszczone są jako powszechne wyobrażenie. Najzacniejsze rozumy Imperium, popaprańcy stykający się z paskudztwem nacodzień, a nawet skaveńskie pomioty wygłaszają swe tezy we fragmentach określonych jako Uczonym Okiem. Trzecią część zapisków Odrica stanowią wypowiedzi samych istot, które to napotkał. Strach pomyśleć cóż ten magister musiał zrobić, aby usłyszeć takie opowieści, albo ileż musiał wypić, by mieć takie omamy.

 

Na pierwszy ogień mędrzec z Wurtbadu rzuca zastępy sług Chaosu. Dobrze tak tym, tym, tfu... Z tego rozdziału dowiedzieć się można wiele o kultystach, wojownikach, mutantach i spaczonych zwierzoludziach, a nawet o tak strasznych istotach jak minotaury czy arcypotężne smocze ogry. Wspomniał Odric i o tych przeklętych krasnoludach, tfu, Chaosu i o Demonach. Niech Sigmar ma nas w opiece.

Kolejna część zakazanego dzieła poświęcona jest zielonemu ścierwu. Nie, nie tej syrence, co ją tydzień temu... Nieważne, tu spisane są zeznania o tępych orkiszczach, wrednych goblinach, biegających grzybach zębaczami zwanych i o tych, psia krew, wilczych jeźdźcach hobgoblinach. Ale to takie zmartwienie, jak i ów miękkokroki poborca podatkowy Hans Wurst. Ciepło pod rzycią się robi, gdy obaczysz trolla, to dopiero kanalie, strach bajać przed nocą, jak zamieszka w rzece, to takie się larwy szamocą... Albo to i te paskudne snotlingi się wiercą, ki czort wie.

Jeśli przyjdzie ci do tego pustego łba wybrać się do puszczy Athel Loren, to nie bierz ze sobą pochodni, a jak zobaczysz gołą dziewuchę to pędź ile sił w nogach (w przeciwnym kierunku oczywiście). Jeśli dasz się zwieść i przytulisz się do sterczących... gałązek, (bo musisz wiedzieć, że naprawdę dziołcha driadą jest), to skończysz przebity dębowym konarem. A jak ci się jakimś cudem uda wywinąć, drzewce wielkie, chodzące drzewa, dopadną cię i zrobią z twojego zadka jesień Burzy Chaosu. Widziałeś kiedyś konia z rogiem? Nie? Ja też nie, ale podobno lata za takim sznur dziewic, fajnie go spotkać. Ciekawi mnie co on tym rogiem wyczynia. Podobno sproszkowany róg posiada magiczne właściwości, po wypiciu mikstury z tegoż, staje się wielki.. Znaczy, ty się stajesz. Ale jak nie w głowie ci poszukiwania jednorożca to pij mleko, też wyjdzie ci na zdrowie.

Nie lubię wielkich miast. One tam są, za każdym razem kiedy jestem w Nuln wyczuwam je. Nie, nie tłustą Helgę i jej równie opasłe i cuchnące siostry, mówię o nich, o szczurach. Tylko nie o tych, co je pieczemy wieczorami, ale o Skavenach, podlejszych niż cokolwiek. Chaos, tfu, Chaos powiadam. Ich czerwone ślepia i błyszczące ząbki, och, jakbym złapał kilof, jakbym usiekł, jakby oczysko wypłynęło i rozdeptałbym je buciorem... Strzeż się, one nas widzą, wszystko o nas wiedzą, tfu, śmierdząca rasa ze Skavenblight... Ale są pośród nich te, których można się wystraszyć i te, których nie sposób się nie bać. Szczurogry, zmutowane, spaczone, ich członki pozszywane ze stalowymi płytami, psia mać...

Byłeś kiedyś, szczurze lądowy, na morzu? Tia? To w takim razie ty zarzygałeś kapitana Schwarzboba, jesteś sławny chłopaczku. Dobrze, że cię znieśli wtedy na ląd, bo podczas wyprawy na Żelazną Dziewicę napadli elfi korsarze, hańba długouchych, tfu, o której Ulthuańczycy nie chcą mówić, tylko kilku się uratowało. Te ich przeklęte pływające twierdze, potwory z najgłębszych czeluści zaprzęgnięte do noszenia na swych grzbietach fortyfikacji. Nad nimi wiecznie skrzeczące i unoszące się stado cycatych harpii, postrach oceanów. Ot, jesteśmy na miejscu, rozejrzyj się po szczycie wąwozu, w zeszłym roku zaatakowała nas tu skrzydlata śmierć - Mantrikora. Widzisz ten złamany miecz pod skałką? Stał tam Franz, gdy zanurkowała...

Jutro ruszamy do Sylvanii. Po co? W imię zasad sk... rytobójco za złamaną koronę, pomyśl sobie, że już nie żyjesz, przynajmniej nie będziesz się czuł obco. Kup wór czosnku, srebrną zastawę i obwieś się amuletami. Pomóc to raczej nie pomoże, ale mieszkańcy wiosek, przez które będziemy przejeżdżać będą mieli niezły ubaw.

Niezłych bujd nawypisywał ten potłuczony Odric nie? Czas kłaść się spać chłopcze, no już... Słyszałeś ten skowyt...?

 

Po niezwykle barwnej i narracyjnej części Bestiariusza przychodzi czas na coś dla Mistrza Gry. Ten rozdział podręcznika poświęcony został na skrupulatny opis potworów, ale nie są to już plebejskie zabobony, a prawda najprawdziwsza. Każde monstrum posiada unikalne statystyki, umiejętności i zdolności oraz zasób czarów. Zawarto tu także wskazówki dotyczące tworzenia własnych kreatur, rozszerzoną listę mutacji Chaosu, a także nowe umiejętności jak np. demoniczna aura, potężny cios czy żelazna wola. Dodano także informacje o rodzajach wierzchowców i tabele lokalizacji trafień.

 

Sama książka, mimo iż niewielkiej objętości, zawiera wszystko co potrzebne do urozmaicenia przygód i przygotowania wyzwań dla graczy. Twarda oprawa, piękne ilustracje, klimatyczne opowiadanka i wysoka wartość merytoryczna sprawiają, że Bestiariusz Starego Świata to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów WFRP.

Więc chodź, pomaluj mój świat...


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...