Bestiariusz: Maszyny - recenzja

Autor: Piotr "Micronus" Osiak Redaktor: Siman

Dodane: 11-11-2006 15:01 ()


Bestiariusz: Maszyny to trzynasty z kolei dodatek do postapokaliptycznej gry fabularnej Neuroshima. Tym razem wydawnictwo Portal postanowiło oddać w ręce Mistrzów Gry liczący sobie 128 stron podręcznik opisujący wytwory Molocha. Maszynki z Bestiariusza zostały pogrupowane w kategorie: Roboty Bojowe, Sprzęt Ciężki, Roboty Wspomagające, Systemy Obronne, Roboty Eksperymentalne oraz Roboty Smarta. Do wszystkich opracowano fabularyzowane opisy i szczegółowe statystyki wraz ze specjalnymi zasadami. Autorzy add-onu spisali także poradnik ułatwiający korzystanie z Bestiariusza, a także zamieścili wskazówki odnośnie wprowadzania maszyn do rozgrywki. Kawał dobrej roboty.

Spośród prawie sześćdziesięciu metalowych bestii, najliczniej reprezentowane są bojowo nastawione dzieci Molocha. Te monstra mają zamontowane na sobie wszelakie narzędzia do eksterminacji ludzi. Od ostrych jak brzytwa kończyn, poprzez wypluwające setki sztuk amunicji karabiny, po aparaturę wystrzeliwującą metalową siatkę pod napięciem czy strugi żrących chemikaliów. Sprzęt ciężki to postrach każdego pola bitwy, jeśli Mr. M upatrzył sobie jakiś obiekt do zdobycia za wszelka cenę, wtedy wysyła do walki potężnie opancerzoną kawalerię. W powietrzu zamiast kul świszczą rakiety i wirują tytanowe ostrza, Plujki zmieniają plac boju w piekło zalewając walczących strumieniami płonącej substancji, a Rzeźnicy pomagają się ''rozerwać'' dzielnym chłopcom z Posterunku. Ale nawet stalowe kolosy czasem wpierniczą się na stosik min i mają mocno przerąbane, z pomocą przychodzi im wtedy... Nie, nie Wujek Dobra Rada, ale Spawacz, robocik mający za cel naprawić większego brata nie bacząc na straty własne. Kiedyś był taki fajny film, Matrix, tam Neo był typowym Spawaczem, wsadził Trinity rękę w dziurę i ożyła. Zza winkla przebieg bitwy monitorują i analizują Matki i Mózgi. W czasie gdy Chemicy używają odświeżaczy powietrza, Dostawcy z Transporterami uzupełniają ''żołnierzom'' amunicję, paliwo i energię.

Na spragnionych penetrowania... baz Molocha czekają wspaniałe atrakcje. Jeśli w coś nie wdepniesz i to nie urwie ci nogi, to z całą pewnością jakiś złom zwali ci się na łeb, albo obrzyga cię kwasem. Może okazać się, że kompleks, który zwiedzasz ma na ciebie chrapkę, SI obserwuje wtedy każdy twój ruch i zrobi wiele, aby podnieść ci poziom adrenaliny. Jeszcze gorsze wydają się roboty eksperymentalne, te kanalie na bank zaaplikują ofierze jakieś świństwo i zmienią ją w warzywko, tudzież przekształcą w żądną krwi bestię prującą do wszystkiego co się rusza. I trzymaj się z dala od Neodżungli, północ to raj w porównaniu do tego zielonego piekła. SMART testuje tam swoje zabawki, jeśli nie chcesz mieć trzeciej ręki i 2 głów omijaj to miejsce szerokim łukiem. Możesz tam spotkać Big Maca - automat z wytwórni kotletów McDonalda, odpowiedzialny wcześniej za produkcję 100% wołowiny, po dopadnięciu cię zmieni nieodwracalnie twoje DNA. Jeśli zapuścisz się w gąb dżungli i nagle świat wokół ciebie zamilknie (swoją drogą był taki motyw, gdy w przedwojennej europejskiej wiosce do władzy doszli bliźniacy, popularne stało się hasło: ostatni na granicy gasi światło) analogicznie: spieprzaj ile sił w nogach, jeśli zawalisz, z nosa będzie ci sikała krew, jak ty po 8 browarach, a to nad twoim łbem to nie gwiazdki, ale lewitujący Pulser.

Większość robotów zamieszczonych w Bestiariuszu to solidna robota, niestety zdarzają się i takie dziwadła, które w mojej opinii są tandetne i w ogóle nie pasują do Neuroshimy. Za totalną klapę uważam wytwór zwany Ścigaczem - zautomatyzowany motocykl, pędzący po pustkowiach 200 km/h, którego ulubionym zajęciem jest wpadanie pomiędzy grupki ludzi z wysuniętymi po bokach tytanowymi ostrzami i skracanie im nóżek. Sam pomysł jeszcze bym ścierpiał, ale grafika jaką zaserwowano do opisu maszyny wzbudza we mnie odruch wymiotny. Na szczęście podobnych potworków w podręczniku nie ma zbyt wiele. Do mniej udanych robotów zaliczyłbym Thinboy'a - budową przypominającego patyczaka, człekokształtnego chudzielca, wymachującego wokoło ostrymi kończynami oraz Metaloida - „organizm” składąjacy się z tysięcy metalowych płytek zespolonych ze sobą polem elektromagnetycznym.

Zdecydowaną większość botów uważam za majstersztyk. Na podium umieściłbym Kuguara - naszpikowana elektronika, zmutowana pumę. Do panteonu sław zaliczyłbym jeszcze Modliszkę - konstrukt będący połączeniem korpusu i głowy człowieka z mechanicznymi kończynami, większość wytworów Smarta, roboty eksperymentalne za wyjątkiem Kuglarza i wspomnianego Metaloida oraz olbrzymiego Żuka. Pozostałe maszyny też są niczego sobie i z pewnością okażą się przydatne na sesjach.

Dodatek zawiera opisy robotów z perspektywy sześciu neuroshimowych postaci: Blackbirda i Smithy'ego (Michał Oracz), Dr. Isaaca Baltona (Adam Hammudeh), Mr Johansena (Łukasz Fiema), Zicka „Dewastatora” Jonesa (Konstatny „C.A” Arasiewicz) oraz Kapitana O'Hary (Rafał Szyma). Całość napisana jest charakterystycznym dla każdego z autorów językiem, pełno tu czarnego humoru i niebanalnych sytuacji. Charakterystyki stalowych potworów okraszone są budującymi klimat i napięcie, zamieszczonymi w ramkach, krótkimi anegdotami. Układ tekstu jest przejrzysty i nie dekoncentruje, mankamentem dodatku są jednak literówki i kilkakrotnie niezgrabnie sklecone zdania. Podręcznik wydany jest w miękkiej „lakierowanej” okładce z przepiękną grafiką na jej froncie. Gorzej ma się sprawa z ilustracjami wewnątrz książki. Autorami oprawy graficznej Bestiariusza: Maszyny są: Sławomir Maniak (twórca coveru), Mariusz Gandzel, Michał Oracz oraz Radosław Polaczkiewicz. Część szkiców i grafik jest wręcz fenomenalna i wywołuje niekontrolowany ślinotok, część natomiast jest wręcz żenującej jakości, lepsze prace, mimo braku jakichkolwiek uzdolnień w rysunku, wykonywałem podczas niezmiernie pasjonujących wykładów na studiach. Rewelacyjnie prezentuje się szkic Kidnapera, Ciężkiego Łowcy, Modliszki czy grafika Mózgu, Żuka lub wizerunki maszyn umieszczone na stronicach rozpoczynających nowe rozdziały. Porażką jest na przykład szkic Dostawcy, Szturmowca, rysunek ścigacza czy wręcz rysy brył zaprezentowane na stronnicy nr 25 oraz 109. Po genialnej ilustracji na okładce, autorstwa Sławomira Maniaka, spodziewałem się czegoś naprawdę niezwykłego i zawiodłem się.

Na końcu dodatku umieszczono uzupełnienie statystyk i zasad dla maszyn z podręcznika głównego, efekty działania toksyn bojowych oraz tablice porównawcze wielkości robotów. Nie trzeba już wysilać się na wymyślanie proporcji człowiek - Plujka. Mimo drobnych baboli, kilku kiepściutkich grafik i niekiedy zbytnio przekombinowanych robotów, Bestiariusz: Maszyny to dodatek wart polecenia. Czyta się go bardzo przyjemnie, a przygody z zastosowaniem molochowej bandy z pewnością będą bardziej urozmaicone i niezwykle atrakcyjne. W tym wypadku diabeł straszniejszy niż go malują.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...