Bohater Niezależny: Wielebny Ezechiel

Autor: Mateusz "M4ti" Zaród Redaktor: Siman

Dodane: 16-10-2006 15:51 ()


Wielebny od przepowiedni

 

I powiem ci, tak jak powiedział święty McNuggets stając przed armią zombich. Schrup mnie ze smakiem!"

Tak jak wojownik Arnold, powiadam wam głupcy - I'll be back!"

 

Wielebnego poznałem, jak przemawiał do tłumu zebranego w Bostonie, z kontenera. W dłoniach trzymał „Księgę Prawd". Nie wiem co on w tym widział, jak dla mnie była to pozszywana sznurem i drutem książka telefoniczna, wielki program telewizyjny i mnóstwo ulotek.

Dla słuchających go ludzi jego przemowa odznaczała lepsze jutro.

Ezechiel wskazywał na zebranych tępym mieczem i pytał o imię. Najpierw mówił im ich szczęśliwy numer, najbardziej oświeceni mogli zostać objawieni cytatem z Księgi. Śmiać mi się chciało, ale im dłużej się przysłuchiwałem twarz mi tężała. Facet z programu telewizyjnego przepowiadał im przyszłość.

- Ty jesteś Fernando? Księga mówi o Tobie, Fernando. W tysiąc dwieście czterdziestym odcinku twego życia znajdziesz kobietę, a twoje dzieci założą własną firmę. Strzeż się staruchy o imieniu Malana. Będzie Ci je chciała odebrać, ciągając cię po sądach. Masz na to cztery odcinki.

Ludzie odchodzili naprawdę szczęśliwi, wiedząc że istnieje coś pewnego w tym niepewnym świecie. Liczba, obraz, sytuacja. To było jak prognoza pogody, kiedyś, w telewizji. Nigdy się nie sprawdzała, a wszyscy zawsze w nią wierzyli. Każdy mówił „jutro na pewno będzie chłodniej" i ludzie czuli się lepiej. Wielebny działał na nich w ten sam sposób.

Nie spodziewałem się, że Ezechiel wynajmie mnie i Maskę, obaj wycenialiśmy swoje łowieckie umiejętności wysoko, a on wyglądał na łapserdaka. Ale okazał się bardzo majętnym człowiekiem. Poza tym, w jego postawie było nieuchwytne coś, co stawiało mój umysł w stanie pogotowia. Mimo pozornie starczego wyglądu, sieci blizn i zmarszczek był jak kot gotowy do skoku. Szklanemu oku towarzyszyła blizna, która krzywiła się okropnie, kiedy się uśmiechał. Lubiłem ludzi z takim zadziorem i gotów byłem podjąć dla nich każde wyzwanie. Nie wiedziałem, że będę szukał dla niego fabryki kawy.

Ezechiel pokazał nam kartę z tej swojej „księgi". Pisało na niej:

 

NESCAFE, nawet zmarłego postawi na nogi! Wypij, wróć do życia!

 

A tak się złożyło, że 5 lat wcześniej zmarła mu żona. Uznał odnalezienie fabryki Nescafe za punkt honoru. Popatrzyliśmy się na siebie z Maską i wzruszyliśmy ramionami. Wyruszyliśmy następnego dnia.

Ezechiel cały czas patrzył w tę swoją księgę i wyczytywał z niej „objawione prawdy". Powiem szczerze, że znaleźliśmy tą fabrykę kawy. Trzeba było się nieźle namęczyć, bo przedwojenni inżynierowie nie przewidzieli, że kiedyś okolica stanie się mekką dla mutantów. I to tych niebezpiecznych. Ezechiel dotarł na miejsce, zebraliśmy zapłatę i wypchaliśmy worki kawą i wróciliśmy do Egmont. Ezechiel ruszył w swoją stronę. Wciąż nie wiedziałem, po co mu ta kawa.

Wrócił po tygodniu, żeby nam podziękować. Razem, ze swoją żoną, która zmarła 5 lat temu. Rzeczywiście, jego Księga mówiła prawdę. Lisa żyła i miała się dobrze.

 

Rytuał

W Ohio musieliśmy się przedzierać pozostałościami po miejskiej kanalizacji. We trzech w pełnym uzbrojeniu, zabójcy mutantów ostrzegali nas przed tą okolicą. Dowiedziałem się dlaczego po stu metrach podziemnego korytarza. Za rogiem stały powykrzywiane Strachy i pożywiały się człowiekiem. Nawet Maskę zdjęło przerażenie, mężczyzna bowiem jeszcze próbował bezskutecznie krzyknąć. Bezskutecznie, bo płuca miał na wierzchu. Już chcieliśmy otworzyć ogień, kiedy Ezechiel spojrzał w księgę. „Nie róbcie nic. Księga mówi o tajnym rytuale odstraszającym złe moce. Powtarzajcie za mną". "Geeeeeraaappppa" - powiedział po cichu. O mało co nie parsknąłem śmiechem, bo była to reklama jakiegoś napoju, którą widziałem na filmie w kinie, w Vegas. Jeden ze Strachów spojrzał w naszą stronę i podniósł brew. Ezechiel popatrzył mu w oczy i powtórzył. "Geeeeraaapppppa." A ten jakby nigdy nic powrócił do jedzenia. Jakby nas nie zauważył. Postąpiliśmy do przodu, pod nosem powtarzając ten durny tekst z reklamy. I wiecie, że w kanałach siedziała cała kolonia Strachów? Żaden na nas nie zwrócił uwagi.

 

Mityczni bohaterowie

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w nowo budowanej osadzie w okolicach St. Louis, gdzie Maska spotkał dwie koleżanki po fachu - Zenę i Febriel. Niestety, znowu przyczepił się do nas Ezechiel i jego brednie-przepowiednie. Wziął swą księgę i wskazał palcem miejsce na stronie. Czytam, a tam pisze jak wół: „Xena i Gabriela odc. 235 - Xena i Gabriela wciąż poszukują magicznego przedmiotu. Nie widzą, że na drodze stanie im gigant, z którym będą musiały stoczyć morderczy pojedynek". Dostaliśmy ze śmiechu niezłej głupawki. Ale kiedy chwilę później do zadymionej jak Miami nad ranem szopy wszedł dwumetrowy, wąsaty facet i wymierzył w dziewczyny z dwururki, spoważniałem w przeciągu jednej sekundy. O pół sekundy za późno.

Wiele razy po tym zdarzeniu zastanawiałem się, jakim sposobem Ezechiel to wszystko widział. Spędziliśmy długie noce debatując z Maską, bo sam nie był w stanie na to odpowiedzieć. Nie wiem do dziś. Ale przestałem pytać, bo dzięki niemu i jego księdze stałem się jednym z najbardziej czujnych ludzi na całym tym powojennym padole.

 

A na sesji?

Jak widzicie, Ezechiel to bardzo ciekawy i barwny bohater niezależny. Nie jest to postać wzięta z kosmosu, kiedyś bowiem odgrywał ją jeden z graczy i te opowieści stanowią w większości jego czynny udział (ba, to tylko kilka przykładów z setki „tekstów", jakimi Ezechiel urozmaicał nasze sesje). W każdym razie zarówno cała drużyna jak i MG mieli niezły ubaw.

Parafrazował, powtarzał i cytował teksty z reklam, telewizji, programu, brukowców i gazet. Każdą przygodę potrafił odnieść do jakiegoś filmu, każdego gracza do aktora, a jeśli takiego nie było, improwizował tytuł albo reklamę. Jak się okazało, pomagał tylko mistrzowi gry.

Bo Ezechiela można jako bohatera niezależnego bardzo dobrze wykorzystać. Przede wszystkim, jeśli MG napisał przygodę na podstawie filmu, którymi ja na przykład inspiruję się bardzo często. Wówczas wystarczy przeczytać spoiler takiego filmu w programie TV lub wręczyć bohaterowi odgrywającemu postać kaznodziei i mamy „przepowiednię". Po pierwsze nie zdradzisz graczom nic z fabuły, bo opisy filmów są pisane na tyle ogólnie, żeby nie zdradzić wszystkiego czytelnikowi. Po drugie, będą się zastanawiać się całą sesję, czy przepowiednia się spełni.

Kolejna rzecz - Ezechiel może być źródłem na nader ciekawe i chromowe przygody, które mogą mieć bardzo „abstrakcyjne" cele. Wystarczy, że pooglądasz MG reklamy i gwarantowane przez nie właściwości. Co by było, gdyby zdesperowany, szalony człowiek w każde z nich uwierzył. Nescafe to tylko kropla w morzu. Posłuchaj kiedyś uważnie: „Kup czekoladki XXX - doznasz podniebnych rozkoszy". „Cement YYY - razem odbudujemy nowy świat". Dzięki takim reklamom i Ezechielowi jako zleceniodawcy, gracze będą mogli się zrelaksować i odpocząć, przy chromowej przygodzie „z jajem". Ta oczywiście może się później rozwinąć w niezłą tragedię, horror lub strzelaninę. Ale gracze wciąż myślą, że będzie „lajcik". O to nam chodzi.

Poza tym, Ezechiel przez swoją Księgę bardzo dobrze potrafi zmienić na sesji konwencję, jeśli gracz odpowiednio zna zamiary MG. Gdy gracze zagłębią się w ciemne i wilgotne korytarze, MG zmieni muzykę i kolor, Ezechiel zajrzy do księgi i powie: „Księga mówi o tym miejscu. Opisane jest pod tytułem „Obcy: Ósmy Pasażer Nostromo"... Przecież jest nas siedem osób. "Słyszeliście może ten dźwięk za nami? Hank, to ty tak kaszlesz? Hank?".

I przede wszystkim Wielebny Ezechiel ubarwia każdą sesję. Potrafi wkurzyć, zirytować i wyprowadzić z równowagi. Ale jedno jest pewne. Gracze łatwo go nie zapomną.

 

Jak widzicie, siedzenie bezczynie przed telewizorem można wykorzystać do napisania naprawdę porządnej sesji. Pisanie charakterystyki wielebnego od przepowiedni uznałem za zbędne.

O pisaniu przygód w oparciu o program telewizyjny i reklamy już za tydzień.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...