"Reideen" vol. 3 - recenzja
Dodane: 25-01-2009 11:53 ()
Reideen vol. 3 to sam środek serii, zatem można było się spodziewać zmian lub nieoczekiwanych zwrotów akcji. Po lekko nudnawych poprzednich 5 odcinkach rzeczywiście w końcu coś się zmieniło.
Akcja koncentruje się wokół 3 wątków - Reideen zostaje uprowadzony wraz z Junkim, widzimy ich zmagania w kosmosie. Poznajemy wreszcie nieprzyjaciela, jego zamiary oraz środowisko w jakim żyje. Drugi wątek to powrót Junkiego w okolice miejsca śmierci jego ojca. Odział Białych Czapli chce dowiedzieć się czegoś więcej o znaleziskach doktora Saigi. Trzeci wątek, to wyjazd Junkiego nad morze oraz odbywający się tam atak mechanicznych bestii.
Trzeba przyznać, że nowe wątki są naprawdę ciekawe. Poprzednich 10 odcinków koncentrowało się wokół pewnych schematów, nowe natomiast różnią się znacząco. Jakie zmiany możemy zaobserwować? Przede wszystkim poznajemy wroga. Świetnie wykreowany, na wpół organiczny statek kosmiczny stanowi ciekawa alternatywę dla wątków ziemskich. Wróg niestety nie przeraża zbytnio widza. Widzimy grupkę nieudaczników, którzy wiedzą o Reideenie równie mało, co my sami. Junki bez problemu wydostaje się z celi, a później ucieka ze statku. Ciekawą postacią wydaje się Roxel, nowy przeciwnik Sagi. Nie wiadomo w zasadzie komu sprzyja oraz jakie są jego zamiary. Mam nadzieję, że w następnych odcinkach dowiemy się czegoś więcej o tym kosmicie.
Ciekawe są też nowe zdolności Reideena - okazuje się ze może on pływać, co więcej, ma w wodzie kilka nowych mocy. Oprócz nowych wątków jest też kilka nowinek muzycznych i animacyjnych. Wprowadzone zostały nowe transformacje (wcześniej Reideen przemieniał się w ten sam sposób) oraz pojawił się nowy towarzyszący temu motyw muzyczny. Oprócz standardowej muzyki towarzyszącej złotemu gigantowi pojawił się też nowy motyw wroga.
Pojawiły się też w końcu nowe mechy. Wszystkie poprzednie tylko nieznacznie różniły się między sobą, miały jednak podobne funkcje - strzelały pociskami, miały niezależne kończyny czy potrafiły znikać. Te, które zobaczyliśmy w odcinkach 11-15 są zupełnie inne, dzięki wodnemu środowisku, w którym przebywają. Wreszcie schematy nieco różnią się od poprzednich, wiec mamy wrażenie uczestniczenia w ewoluującej historii, nie w nudnym ciągu. Podobnie jest z walką, ponieważ nie wiedzieliśmy, jak zareaguje Reideen w wodzie i czy uda mu się pokonać wroga mimo niesprzyjających warunków.
W życiu samego Junkiego niewiele się dzieje. Nie posunął się do przodu wątek miłosny. Junki nadal zainteresowany jest Midorino, nie zwracając uwagi na swoją przyjaciółkę z dzieciństwa. Wątek Midorino jest całkowicie niezrozumiały. W każdym odcinku mamy znaki, że jest ona bardzo tajemnicza, w jakiś sposób związana z wrogiem, ale ciągle nic konkretnego na jej temat nie wiadomo. W openingu widzimy ją przecież radosną i szczęśliwą z Junkim, ale z odcinka na odcinek ta wizja się oddala. Oprócz tego mamy kilka wątków rodzinnych, które nie wprowadzają niczego ciekawego do fabuły.
Odcinki 11-15 Reideena zdecydowanie przypadły mi do gustu, głównie dzięki wszystkim nowościom, które wprowadzono. Po podobnych dwóch poprzednich krążkach nareszcie nadszedł czas na odmianę. Mam nadzieję, że ta pozytywna tendencja utrzyma się w następnej części.
Korekta: Spider
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...