"Star Wars: Return of the Jedi" - recenzja ścieżki dźwiękowej

Autor: Maciej "Levir" Bandelak Redaktor: Shonsu

Dodane: 25-12-2008 17:08 ()


 

Jak to zwykle bywa w przypadku muzyki do kolejnych części danej serii filmów fani spierają się o to, która z nich jest lepsza. W przypadku Gwiezdnych wojen wielu słuchaczy wskazuje na Imperium kontratakuje, jako najlepszy score gwiezdnowojennej sagi. Z drugiej strony John Williams otrzymał Oskara za Nową nadzieję i nie powtórzył tego osiągnięcia kolejnymi odsłonami. Do tego dodam jeszcze swoją opinię, która wskazuje na Powrót Jedi, jako najlepszą ścieżkę ze starej trylogii.

 

Oczywiście, podobnie jak poprzednio nie zamierzam gloryfikować tego soundtracku, bowiem jest on kontynuacją myśli Williamsa z poprzedzających części (zainteresowanych odsyłam do recenzji Nowej nadziei i Imperium kontratakuje), jednakże patrząc na całość tej epickiej muzyki muszę stwierdzić, że Powrót Jedi jest najlepiej skomponowaną ścieżką ze wszystkich trzech części. Dlaczego?

 

Głównie ze względu na warsztat. A konkretnie za wariacje tematyczne oraz za parę nowych tematów, których słucha się całkiem przyjemnie. Ale po kolei. Pierwsze wydanie ścieżki z 1986 roku zawiera 11 kompozycji. Niestety, wydane zostało niezbyt ciekawie. Dlatego lepiej brać na odsłuchanie wydanie z 1989 roku, które ma nieco zmienioną hierarchię utworów i niekiedy pozmieniane nazwy. Ale przynajmniej da się tego słuchać.

 

Na początek mamy osławiony Main Title w swojej niezmienionej przez kolejne części formie, znak rozpoznawczy, że mamy do czynienia z Gwiezdnymi wojnami. Jego druga część Approaching the Death Star zawiera z kolei równie słynny Marsz imperialny. Na początek więc dostajemy to, co czyni muzykę do sagi Lucasa rozpoznawalną w każdym zakątku globu.

 

Drugi kawałek Parade of the Ewoks jest pierwszym z nowych tematów i trzeba przyznać, że jest chyba najlepiej brzmiącym utworem na płycie. Marszowe tempo, lekka sekcja smyczkowa i humorystyka tego utworu powoduje, że słucha się go z niekłamaną przyjemnością. Parade of the Ewoks dla mnie jest tematem rozpoznawczym tej konkretnej ścieżki dźwiękowej. Dość powiedzieć, że podobną linię melodyczną (tylko znacznie szybszą) zbudował James Horner dwa lata później w muzyce do innego filmu wyprodukowanego przez Georga Lucasa - Willow. I to właśnie przez to muzyka do Willowa zdobyła sobie uznanie wśród fanów.

 

Williams prezentuje jeszcze trzy nowe tematy. Temat Jabby, temat związku Lei i Luka oraz temat Imperatora. Tematy Jabby i Imperatora są do siebie zbliżone w konstrukcji i w klimacie, lecz odmiennie instrumentalnie. Jabba zilustrowany jest poprzez bardzo niski i powolny ton puzonów, co zresztą znakomicie pokazuje jego powolność ruchową w całym swym opasłym i obleśnym dostojeństwie (na dodatek dodano tu nieco elektroniki, co u Williamsa jest niecodziennym zabiegiem). Temat Imperatora natomiast to bardzo poważny i mroczny kawałek (w końcu to Mroczna Strona Mocy), którego nastrój buduje głęboki męski chór i bardzo nieliczne instrumenty, do tego dodatkowo dochodzi Marsz Imperialny w mniej lub bardziej oryginalnym brzmieniu.

 

Temat Lei i Luka z kolei jest delikatną wariacją znanego z poprzednich części tematu Hana Solo i Lei. Utrzymany w powolnym i romantycznym tonie z gracją prezentuje rodzinne sceny. Słucha się tego całkiem przyjemnie, bowiem w przeciwieństwie do muzyki akcji, mamy tu raczej jednostajność rytmu bez żadnych nagłych przejść, przeskoków i szarpnięć.

 

Pozostałe utwory ilustrują akcję. A więc mamy powtórkę z rozrywki. Budowane dokładnie w taki sam sposób struktury melodyczne dla dziejącej się na ekranie akcji. W filmie się to sprawdza. Na płycie - tak sobie. Tu i ówdzie oczywiście słyszymy Marsz imperialny, bardziej lub mniej podniosły. Niemniej to solidna ekranowa ilustracja nie spełniająca poza nim jakiejś specjalnie pamiętliwej roli.

 

Wspomniałem na początku o dwóch wydaniach tej ścieżki. Zaznaczyć trzeba, że na rynku jest także 5 kolejnych. Specjalne edycje, antologie, nowe nagrania, na których można odnaleźć utwory, które wcześniej nie znalazły się na płytach, a także alternatywne nagrania oryginalnych utworów. Jest więc tego sporo i dla kolekcjonerów to nie lada gratka.

 

Patrząc na całość trylogii, Powrót Jedi wydaje mi się być najbardziej dojrzałą ilustracją w warstwie zarówno muzycznej jak i tematycznej, stąd stawiam ją wyżej od poprzednich dwóch części. Williams mógł spocząć na laurach nie siląc się specjalnie na wymyślanie nowych tematów, ale jednak je wymyślił i do tego zapadają one w ucho. Poprzedni materiał pozwolił mu też na przearanżowanie niektórych kompozycji, które na tej płycie słyszymy w nowej wersji. I to właśnie powoduje, że najprzychylniej patrzę na tę partyturę ze wszystkich trzech części pierwszej trylogii.

 

Ciągle nie uważam muzyki do Gwiezdnych wojen jako wybitnej w całości i daleko mi do tego, ale nie ukrywam, że Powrót Jedi jest wbrew (znowu) powszechnej opinii najlepszym z dokonań Williamsa na polu tej gwiezdnej sagi.

 

 

Gwiezdne wojny Epizod 6: Powrót Jedi (wydanie z 1989)

 

1. Main Title/Approaching the Death Star (3:27)

2. Parade of the Ewoks (3:23)

3. Luke and Leia (5:17)

4. Jabba the Hutt (3:43)

5. Return of the Jedi (5:26)

6. The Ewok Battle (2:57)

7. Han Solo Returns (3:21)

8. Into the Trap/Fight in the Dungeon (4:20)

9. Heroic Ewok (2:12)

10. Battle in the Forest (4:11)

11. Finale (8:06)

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...