Druga relacja z Falkonu 2008

Autor: Magdalena Kącka Redaktor: Wesoła Magda

Dodane: 28-11-2008 13:05 ()


Falkon to konwent dla mnie szczególny. Była to moja pierwsza impreza fantastyczna i towarzyszę jej od drugiej edycji. Takich osób jak ja jest wiele, gdyż Falkony stały się znane i uchodzą za konwent, na którym wypada być. Widziałam, jak impreza się rozrastała, widziałam jej wzloty i upadki, by w tym roku po raz kolejny zostać pozytywnie zaskoczoną.

Przyjechałam na teren konwentu w piątek. Pierwsze, co zobaczyłam, to chaos przy akredytacji. Nie wiedziałam, do której się udać, ludzie tłoczyli się przy wejściu, nie wiedząc gdzie stać. Czekałam bardzo długo i dostałam jedynie identyfikator. Później z trudem udało mi się zdobyć program i nie wracałam się po inne dodatki. Program, trzeba przyznać, został przygotowany w ciekawej, kieszonkowej formie, był przejrzysty, zawierający wszystkie opisy oraz plan szkoły. Budynek, w którym po raz kolejny odbywał się Falkon, czyli tzw. WySPA, jest wg mnie strzałem w dziesiątkę. Czysty, zadbany, posiadał świetnie wyposażone sale prelekcyjne. Dużym plusem był barek, w którym tanio można było zjeść ciepłe posiłki czy wypić herbatę.

Program Falkonu uważam za ciekawy. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Na uwagę zasłużył wg mnie blok mangi i anime. Zawierał dużo ciekawych i oryginalnych atrakcji, przez co przyciągał bardzo wielu słuchaczy. W poprzednim miejscu imprezy, „czwórce”, blok mangi i anime znajdował się na poddaszu, na które docierali tylko najwytrwalsi, dlatego myślę, ze postawienie tego bloku na równi z innymi znacznie mu pomogło.

Niesławą okrył się blok konkursowy, który często zawierał nietrafione pozycje, co dało się we znaki szczególnie osobom, które lubią ten blok. Nie wszystkie jednak były złe, część okazała się ciekawa, a ich poziom wysoki. Warto zwrócić uwagę na ilość nagród - na każdy konkurs przeznaczona była cała skrzynka. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że osoby, które zajęły pierwsze miejsca nie miały na co narzekać. Spodobały mi się dyplomy, będące ciekawą pamiątką. Część z nich wycięta była krzywo lub wypełniana w ostatniej chwili (ograniczenia czasowe konkursu), jednak myślę, że ciekawie współgrały z piracką konwencją konwentu.

Właśnie - konwencja. Wg mnie okazała się bardzo trafna. Wielu uczestników postanowiło przebrać się, przez co rzeczywiście można było poczuć piracki klimat. Podobnie było z klimatycznie oznaczonymi salami. Ciekawym pomysłem okazały się bandamki w 3 kolorach - czerwone dla organizatorów, czarne dla obsługi oraz brązowe dla uczestników.

W tym roku osoby, które nie przybyły na konwent mogły zobaczyć go w sieci, dzięki ITTV. Niestety, wybrana została sala, w której odbywały się często nie najciekawsze prelekcje. Może to moje odczucie, jednak punkty, na których ja byłam w tej sali gromadziły niewielu słuchaczy. Dobrym pomysłem był czat połączony z transmisją, dzięki któremu prowadzący mógł odpowiedzieć na pytania osób z całej Polski. Myślę, że współpraca z ITTV to ciekawy pomysł, jednak wymaga większej uwagi niż ustawienie kamery w sali prelekcyjnej.

W programie znalazło się wiele tematów, które mogły usatysfakcjonować każdego fantastę. Fani literatury fantastycznej znaleźli dla siebie wiele ciekawych punktów. Cały blok przeznaczony był dla fanów "Star Wars", mangowców, były komputerówki, konsolówki, pokazy, bitewniaki,  gry RPG, oraz kilka LARP-ów. Nie sądzę, by program mógł wydać się komuś nieciekawym. Co do pokazów - stały na różnym poziomie, część zgromadziła wielu zainteresowanych, część była nudna.

Kilka rzeczy zepsuło mi jednak odbiór całego konwentu. Bardzo kiepska była w tym roku obsługa. Często byłam świadkiem sytuacji, gdy green room był rażąco zaniedbany. Osoby zajmujące się nim zdawały się nie wiedzieć, co tam w ogóle robią. W pomieszczeniu siedziały kilkuosobowe bandy niebieskich jedzących paluszki i orzeszki. Niestety, gdy ich o coś pytałam nie potrafili udzielić odpowiedzi na żadne pytanie. Pochwały należą się Macowi, koordynatorowi obsługi, który mimo ociężałości niektórych niebieskich, dbał o to, by sale mimo wszystko rano były czyste, a na każdą zwróconą uwagę szybko reagował. Obsługę w części stanowiły osoby znane z poprzednich edycji, które potrafiły wywiązać się z obowiązków. W większości jednak  były to osoby mocno przypadkowe.

Ciężko mi ocenić organizację konwentu, gdyż nie zdarzyło mi się natrafić na żadne obsunięcia programu, chociaż o takowych słyszałam. Podobnie przy aranżowaniu prelekcji - przeważnie, gdy potrzebny był sprzęt, niezwłocznie go dostarczano prelegentowi, dzięki czemu punkty programu stały na wysokim poziomie. Na uwagę zasługują sale prelekcyjne zaopatrzone w rzutniki, mikrofon i komputer.

Pozytywnie zaskoczył mnie games room. Wybór gier był naprawdę ogromny, zaś pomieszczenie prawie zawsze było pełne. Obsługa zwykle była kompetentna, chociaż zdarzało mi się natrafić na osoby, które nie miały pojęcia o planszówkach. Odbyło się kilka turniejów w najpopularniejsze gry.

W tym roku na Falkon przybyło rekordowe 1300 uczestników. Organizatory, spodziewając się tego, przygotowali więcej niż w zeszłym roku sleep roomów, które jednak okazały się niewystarczające. Zdarzały się sytuacje, kiedy konwentowicze zajmowali sale prelekcyjne, które, niestety, jeszcze przed 9 należało zwolnic. Natłok osób odczuwalny był zwłaszcza na korytarzach, jednak uważam, że nie był on nieprzyjemny, prędzej integrujący.

Podsumowując, uważam ten Falkon za bardzo udany, Bawiłam się świetnie, wygrałam sporo nagród, grałam w planszówki, dużo rozmawiałam ze znajomymi… Było kilka poważnych zarzutów co do organizacji (obsługa, konkursy), jednak nie przesłoniły mi one odbioru całego konwentu. Pozostaje mi czekać na jubileuszową edycję licząc, że niedoskonałości zostaną wyeliminowane.

 

Link do pierwszej relacji z Falkonu znajduje się TUTAJ.

 

Korekta: Shonsu

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...