"Mamma Mia" - recenzja

Autor: Katarzyna 'Kiriana' Suś Redaktor: Kiriana

Dodane: 30-09-2008 08:24 ()


Mamma mia, here I go again

My my, how can I resist you?

 

Wakacje to czas radości, zabawy, dla niektórych również pracy za granicą naszego pięknego kraju. Nie wiem jak wy, ale ja w ten letni czas nie pale się do kina ciężkiego, dusznego jak letnie powietrze i równie przytłaczającego. W tak słoneczny czas najlepiej wybrać się na jakąś niezbyt skomplikowaną, ale przyjemną komedyjkę, lub też mniej czy bardziej skomplikowany horror. Taką właśnie radosną komedią jest „Mamma Mia”. Nie wiem, czego spodziewałam się po filmie, musicalu, starej jak świat komedii pomyłek? Cóż, dostałam zdecydowanie więcej.

Czy jest to musical? Wbrew pozorom dla mnie to nie takie łatwe pytanie. Nie mam po nim odczuć zbliżonych do „Chicago”, niby jest to musical, ale moim zdaniem nie do końca. Akcja toczy się wraz z dźwiękami największych przebojów Abby, śpiewanych przez głównych bohaterów. Jest to zdecydowanie plus filmu, ochrypły głos Brosnana to coś co ciężko zapomnieć.

 

I work all night, I work all day, to pay the bills I have to pay Ain't it sad And still there never seems to be a single penny left for me That's too bad

 

Treść filmu jest banalna. Donna (Meryl Streep) prowadzi niewielki pensjonat na jednej z greckich wysp. Nie wszystko idzie tak, jak powinno. Donna radzi sobie z wszystkim sama dbając, by jej córce niczego nie zabrakło. Wychowując samotnie dziecko, kobieta przyzwyczaiła się do pracy ponad siły. Wkrótce jednak jej córka wyjdzie za mąż i wkroczy w dorosłe życie, Donna zaś pozostanie sama na uroczej wysepce w rozsypującym się hoteliku.

Sophie (Amanda Seyfried) całe życie marzyła o spotkaniu ze swoim biologicznym ojcem, o którym matka nigdy nie wspominała. Teraz, gdy wychodzi za mąż, marzy by to właśnie ojciec poprowadził ją do ołtarza.

 

Gimme gimme gimme a man after midnight Take me through the darkness to the break of the day

 

Na (nie)szczęście Sophie znajduje pamiętnik Donny, z którego wynika, że spotykała się w krótkim czasie z trzema mężczyznami. Dlatego też dziewczyna zaprasza na ślub wszystkich trzech potencjalnych kandydatów na ojca. Jak powszechnie wiadomo, trzech mężczyzn jest zdecydowanie lepszych niż jeden. Zwłaszcza że są to panowie nie byle jacy: Sam (Pierce Brosnan), Bill (Stellan Skarsgard) i Harry (Colin Firth) przybywają na wezwanie. Sami musicie przyznać, że jest w czym wybierać.

Akcja toczy się płynnie i muzycznie, dialogi są przyjemne i zabawne, kilka długich ujęć idealnie przypomni wakacyjny czar w jesienne wieczory, a muzyka pobudzi do żywego nawet najbardziej zatwardziałych. Układy choreograficzne są proste, miłe i przyjemne nie spodziewajcie się czegoś specjalnie wymyślnego. Całość układa się w czarowne wspomnienia, przepełnione nadzieją na nowe jutro, barwną obietnicą, że nigdy nie jest za późno, utkaną w prosty i bezpośredni sposób. Film bez głębszej filozofii, może nieco tandetny, ale tak uroczy, że ciężko cokolwiek złego o nim powiedzieć. Gra aktorska na bardzo wysokim poziomie, zresztą wystarczy zerknąć na obsadę by otrzymać gwarancję jakości. Bonusem w filmie są zabawne stylizowane zdjęcia głównej obsady, sugerujące że i oni byli kiedyś młodzi i powiedzmy – nie do końca poważni i odpowiedzialni.

 

Obsada:

Colin Firth Harry Bright

Meryl Streep Donna

Pierce Brosnan Sam Carmichael

Amanda Seyfried Sophie

Dominic Cooper Sky

Stellan Skarsgard Bill

Julie Walters Rosie

Christine Baranski Tanya

Juan Pablo Di Pace Petros

 

Reżyseria: Phyllida Lloyd

Scenariusz: Catherine Johnson

Czas: 110 minut

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...