Relacja z Animatsuri
Dodane: 12-08-2008 16:04 ()
{obrazek http://animatsuri.pl/baneranim.jpg}
Konwent Animatsuri odbył się w Warszawie w dniach 1-3 sierpnia bieżącego roku. Mimo, iż była to pierwsza edycja tej imprezy, to organizatorzy mieli już doświadczenie w organizowaniu podobnych spotkań, ponieważ jest to ekipa odpowiedzialna za trzy edycje Ecchiconów. Animatsuri miał być konwentem większym i poważniejszym od Ecchiconów, jednak czy organizatorom udało się stworzyć taką imprezę?
Gdy przyjechałam na konwent ujrzałam gigantyczną kolejkę, która kończyła się jeszcze za ogrodzeniem szkolnym. Brakowało dyżurki ,,vipowskiej”, podział opierał się na uczestników z ,,przedpłatą” oraz bez niej. Akredytacja była bardzo chaotyczna- część uczestników nie miała dowodów wpłaty lub pozwolenia rodziców na przebywanie na konwencie, a w dwie godziny po rozpoczęciu konwentu zabrakło części plakietek i wręczane były zastępczo ochroniarskie. Dopiero następnego dnia można było je wymienić na właściwe.
Otrzymałam informator z programem, który był niestety, totalnie nieczytelny. Pełny, trzydniowy program wydrukowany był na jednej kartce minimalną czcionką. Uczestnicy mieli problemem z odszyfrowaniem godziny, o której odbywał się dany punkt programu. Sam opis programu zawierał rażące literówki i błędy stylistyczne.
Zdziwiło mnie, iż orgowie prowadzili po kilka lub kilkanaście punktów programu. Z jednej strony należy im się szacunek za podjęcie się tego zadania, gdyż atrakcje odbywały się przez 3 dni non-stop (również w nocy), jednak skutkowało to sytuacjami, w których prowadzący byli nieprzygotowani, zapominali o swoich wykładach lub się na nie spóźniali/zasypiali. Organizator Chaos miał podobno maksymalnie 1,5 godzinny odstęp między swymi (czternastoma!) punktami programu.
Sam program skonstruowany był bardzo dobrze - do dyspozycji konwentowiczów oddane zostały dwie sale panelowe, dwie konkursowe, dwie kinowe, świetlica, cztery games roomy oraz dziedziniec. W kilku miejscach naraz odbywało się sporo atrakcji, zatem nie można było narzekać na brak wrażeń. Niestety, często było tak tylko w rozpisce godzinowej. Nieraz znalazłam się w sytuacji, w której chciałam się wybrać na kilka punktów, a nie doczekałam się żadnego. W sobotę spadł deszcz i część atrakcji nie odbyła się, gdyż scena musiała zostać przykryta. Organizatorzy chyba w ogóle nie brali takiej opcji pod uwagę, podobnie jak w przypadku rozstawianych sypialnianych namiotów, które nie wyglądały na deszczoodporne.
Na konwencie znajdowało się stanowisko ,,informacja”, jednak często okazywało się bezużyteczne, gdyż rzadko był ktoś na posterunku. Jeśli już był, to jego wiedza ograniczała się do konwentowego programu. Czasem trzeba było mieć po prostu szczęście, aby na coś trafić.
Dziwnym zwyczajem było zapisywanie się na konkursy w informacji. Była tam lista wszystkich konkursów, jednak niewiele osób wiedziało o tym i na wiele z nich nie było (w teorii- na kartce) żadnych chętnych. Warto dodać, iż konwent miał kiepskie zaplecze sponsorskie i nagrody nie były zbyt wartościowe.
Program był różnorodny i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Były punkty dla ,,mangowych noobów” oraz dla wyjadaczy. Konkursy były z wiedzy o najpopularniejszych mangach, jednak były również mniej typowe jak ,,Czyj to biust?” lub ,,hentajowy contest dubbingowy”. Część miała na celu wyłonienie największego znawcy, część polegała tylko na dobrej zabawie (ciągnięcie druta, poke-szmatex). Prelekcje podobnie, dotyczyły wszelkich tematów związanych zarówno z mangą, anime, jak i samą Japonią. Odbyło się wiele warsztatów i każdy mógł poduczyć się co nieco w japońskich sztukach (kaligrafia, tańce).
Oprócz prelekcji i konkursów do dyspozycji konwentowiczów oddane zostały dwie kinówki (gdzie przez cały czas wyświetlano anime), scena, dziedziniec, games room (ciągle pusty), japan games room (domino, go itp.), konsole room i music games room. Jeśli w danej chwili nie było żadnej ciekawej prelekcji można było w coś zagrać w jednej z tych sal. W music games roomie znajdowały się cztery profesjonalne plansze do DDRa (Dance Dance Revolution), więc każdy miłośnik tańców mógł się wykazać. Zabrakło popularnego Guitar Hero, a turniej - chociaż miał być - nie odbył się.
Duża popularnością cieszył się cosplay - konkurs strojów, wystąpiło w nim ponad 50 osób, a kilka razy więcej przybyło go obejrzeć. Aby zając dobre miejsce przed sceną trzeba było się zjawić jakieś 2 godziny wcześniej, jednak było warto, bo poziom rywalizacji był naprawdę wysoki. Prowadząca konkurs sprawdziła się w swojej roli, ze zwykłych prezentacji zrobiła błyskotliwy show.
Na Animatsuri trudno było nie odczuć gigantycznej ilości osób. Budynek był niewielki, a przybyło ponad tysiąc konwentowiczów. Kiedy przybyłam na miejsce o godzinie 14 w piątek, nie było już miejsc w szkole, zarówno w salach jak i na korytarzach (niektórzy rozbili obóz w toalecie). Organizatorzy przewidzieli taką ewentualność i rozstawili namioty, co jednak nie rozwiązało problemu zatłoczenia. Gdy przepełniło się piętro sleep roomów, legowiska rozkładane były na piętrze prelekcji i konkursów. Krążąc przez cały dzień po terenie szkoły można było zobaczyć śpiące pary na materacach i innych zaspanych konwentowiczów. Uważam, iż spokojnie do użytku uczestników można było oddać którąś z pustych sal np. stale pusty games room.
Sprzedawcy i wydawcy mieli swoje własne, wyznaczone miejsca. Przeznaczony dla nich był cały korytarz oraz sala gimnastyczna, więc przestrzeni nie brakowało. Można było kupić mangi, kolczyki, torby oraz figurki. W piątek stanowisko wśród sprzedawców miał również producent zupek ,,Samsmak”, jednak ciepłe posiłki rozeszły się bardzo szybko. Na głodnych konwentowiczów czekał szkolny barek zaopatrzony w tanie, iście japońskie przysmaki - sajgonki, sushi oraz tradycyjne, typu jajecznica czy naleśniki. Niestety, zdarzały się w nim chwilowe braki, jednak było to nieuniknione przy tysiącu uczestników.
Co do ,,helperów” (obsługa) mam mieszane uczucia. Z jednej strony łazienki i toalety były zadbane, z drugiej widziałam wszędzie zalegające sterty śmieci. Pochwały należą się orgowi Duo, którego często widziałam biegającego z workami na śmieci. Szkoda, że organizatorzy musieli zajmować się punktami programu i sprzątaniem zamiast organizacją i koordynacją atrakcji.
Przy wszystkich niedociągnięciach organizacyjnych bawiłam się całkiem dobrze. Mimo wspomnianych wad, braków w programie i ciągłego czekania na coś, co się w końcu nie odbyło, uważam, że impreza miała klimat. Na konwencie ciężko było się nie zintegrować z innymi. Na korytarzach można było spotkać wiele osób przebranych za ulubione postaci. W sleep roomach słyszało się zarówno japońskiego techno, jak i rocka. Ludzie byli zupełnie różni, mimo wspólnego zainteresowania, jakim jest manga i anime.
Podsumowując, uważam, że Animatsuri było konwentem kompletnie niezorganizowanym, jednak sympatycznym. Uważam, iż przy nieco większym nakładzie pracy można było zrobić naprawdę udaną imprezę. Podziwiam, orgów za totalne wyluzowanie i dystans do siebie. Po trzech kiepsko zorganizowanych Ecchiconach stworzyli nowy (w założeniu lepszy) konwent Animatsuri, równie słabo zorganizowany. Trudno mi jednak skrytykować ich za imprezę, na której bawiłam się dobrze. Zresztą nie sądzę, by oni sami się tym przejęli. I mam nadzieje, że na następnym Animasuri i Ecchiconie (który jednak odbędzie się w grudniu) będę się bawić równie dobrze.
Redakcja: Marcin ,,Motyl" Andrys
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...