"Zdarzenie" - recenzja
Dodane: 13-06-2008 20:57 ()
Co można napisać o nowym filmie Shyamalana, aby za bardzo nie ujawnić fabuły, a również powiedzieć o nim tyle, aby przeciętny widz mógł zdecydować, czy warto pójść do kina czy zostać w domu, oglądając zmagania piłkarzy na ekranie telewizora.
No cóż, będąc szczery mogę napisać, że albo należy streścić fabułę, krótką a zarazem niezbyt skomplikowaną, i niestety mocno bzdurną, albo nie pisać nic. Może zacznę od plusów tego filmu. Pierwszym z nich jest mocny początek w stylu mistrzów kina grozy, który trzyma w napięciu przez jakieś…3 minuty. Drugim plusem jest muzyka, chwilami budująca napięcie i hipnotyzująca widza. Ostatnim plusem tego filmu jest to, iż trwa on krócej niż półtorej godziny i można z ulgą opuścić salę kinową. Tyle plusów, reszta to minusy. W moim odczuciu Shyamalan właśnie skończył swoją karierę w Hollywood. Jeżeli ktoś kiedyś zaryzykuje wydać pieniądze na kolejny jego projekt, będzie bardzo odważnym człowiekiem.
Przyjrzyjmy się bliżej fabule. W Central Parku obserwujemy dziwne zachowania ludzi, którzy bełkoczą niezrozumiałe rzeczy, stoją w bezruchu, po czym zaczynają masowo popełniać samobójstwa. Widz zaczyna się zastanawiać - apokalipsa, kosmici, co jest grane? Co nam „miszcz suspensu” tym razem zgotował? Po chwili mamy kilka bezwładnych ciał spadających z budynków. Trup ściele się gęsto. No nie, może to jakiś horror wszech czasów się szykuje? Obok tych mrożących krew w żyłach scen poznajemy głównego bohatera tej opowieści – nauczyciela biologii Elliota Moore'a, o nieprzekonującej twarzy Marka Wahlberga.
Kiedy tajemnicze „zdarzenie” zaczyna zakreślać coraz większe kręgi, Elliot postanawia wraz z żoną uciekać z miasta. Powoli także tajemnica wychodzi na jaw. W wiadomościach mówią o neurotoksynie, terrorystach, zwalają całą winę na rząd (to takie typowe). Shyamalan stara się stopniować napięcie, przez co powoli zanudza widza. Szybko postanawia ujawnić przerażającą prawdę: ludzkość jest zagrożona przez rośliny… Drzewa, trawy, a nawet pietruszka chcą nam dokopać. Dlaczego?
Spodziewałem się zdecydowanie czegoś innego niż proekologicznej krucjaty zieleniny. Wszystko, co rośnie wokół nas, pragnie końca ludzkości. Rośliny bezwzględnymi mordercami? Nie chce się wierzyć, że ktoś zaakceptował taki scenariusz. No może w latach 60-tych ubiegłego stulecia, jako kino klasy Z można było coś takiego puścić, ale obecnie? Chyba zaszło małe nieporozumienie.
Pierwszy plakat promujący film, w którym pokazane były puste samochody na środku drogi, sugerował, że będzie to trochę inne kino niż to, które ostatecznie pokazał autor. Naprawdę byłbym pozytywnie zaskoczony rozwiązaniem natury pozaziemskiej albo mistycznej.
M. Night Shyamalan cały czas trzyma się kurczowo jednej konwencji, stara się za wszelką cenę zaskoczyć widza niespotykanym rozwiązaniem. W przypadku „Szóstego zmysłu” ten zabieg wyszedł perfekcyjnie, w każdym następnym filmie powtarzany schemat coraz bardziej zawodził. Myślałem, że po słabej „Kobiecie w błękitnej wodzie” otrząśnie się. Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Autor stara się za pomocą muzyki, wymownym ukazaniem wędrówki chmur na niebie, a także kilkoma spektakularnymi scenami samobójstw wstrząsnąć widzem. Trochę mało. Problem polega na tym, iż bohaterowie opowieści nie porywają, nie posiadają silnej osobowości, są nijacy. Z ich twarzy można co najwyżej odczytać grymas bólu i pytanie: ile jeszcze tych męczarni? Filmu nie ratuje nic, ani dialogi, ani efekty (bo ich nie ma), a tym bardziej aktorstwo.
Panie Shyamalan, na razie chyba warto powiedzieć pas. Kolejne dzieło, które wyjdzie spod pana ręki, to będzie prawdziwe zdarzenie. Jeżeli macie ochotę na lekki zastrzyk zieleni, to wybierzcie się na „Incredible Hulk”, chociażby dla beztroskiej rozrywki.
Tytuł: "Zdarzenie"
Reżyseria: M. Night Shyamalan
Scenariusz: M. Night Shyamalan
Obsada:
- Mark Wahlberg
- Zooey Deschanel
- John Leguizamo
- Ashlyn Sanchez
- Betty Buckley
- Spencer Breslin
Zdjęcia: Tak Fujimoto
Muzyka: James Newton Howard
Montaż: Conrad Buff IV
Kostiumy : Betsy Heimann
Czas trwania 90 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...