I Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie - relacja.

Autor: Katya Redaktor: Levir

Dodane: 08-06-2008 12:57 ()


W ostatnie dni maja, w Filharmonii im. Karola Szymanowskiego i na krakowskich Błoniach rozbrzmiewały dźwięki ukochanej przez wielu muzyki filmowej. W ramach I Krakowskiego Festiwalu Muzyki Filmowej odbyły się trzy koncerty, które rozpoczęły nowy kulturalny cykl w mieście Smoka Wawelskiego. Przez trzy dni, od 29 do 31 maja, udowodniono nam, że John Williams, Howard Shore i Wojciech Kilar są mistrzami w tym, co robią.

 

 

Dzień I – dinozaury w filharmonii

 

Inauguracja festiwalu rozpoczęła się koncertem 100-lecie muzyki filmowej Sinfonietty Cracovia pod dyrekcją Kaspara Zehndera – szwajcarskiego flecisty i dyrygenta. Najlepsza krakowska orkiestra wykonała w trzech blokach programowych utwory europejskich, polskich oraz amerykańskich kompozytorów, które były poprzedzone krótkim wprowadzeniem. I to nie byle jakim. O historii utworu, twórczości kompozytora, ciekawostkach związanych z powstaniem danej partytury opowiadali Tomasz Raczek (jeden z najbardziej znanych polskich krytyków filmowych) i Magdalena Miśka (dziennikarka radia RMF Classic, która specjalnie na tę okazję upodobniła się do Iriny Spalko – główna antagonistka w IV części przygód Indiany Jonesa).

Jako pierwsze zostały zaprezentowane utwory z dorobku kompozytorów europejskich. Dokładnie 100 lat temu została napisana pierwsza partytura filmowa (do filmu L'Assassinat du duc de Guide) i właśnie ten utwór - Zabójstwo Księcia Gwizjusza Camille Saint-Saënsa rozpoczął koncert. Po nim Sinfonietta Cracovia wykonała inne europejskie klasyki. Publiczność mogła usłyszeć m.in.: motyw z Ojca chrzestnego (Nino Rota) i Doktora Żywago (Marice Jarre) oraz utwór Gabriel’s Oboe Ennio Morricone z filmu Misja.

Następnym blokiem, przywitanym gromkimi brawami, był blok utworów polskich. Tutaj nie mogło zabraknąć ani Wojciecha Kilara (zagrano dwa jego utwory: Polonez z Pana Tadeusza oraz niezapomnianą i uważaną za jedną z najlepszych partytur filmowych Vampire Hunters z Draculi), ani Andrzeja Korzyńskiego (Człowiek z żelaza), czy Michała Lorenca (Taniec Eleny z Bandyty) i Zbigniewa Preisnera (Lilia Wodna z Dekalogu IX oraz Pieśń Weroniki z Podwójnego życia Weroniki). Na szczególną uwagę zasługuje właśnie wykonanie dwóch ostatnich utworów, ponieważ muzyce towarzyszył wokal sopranistki Elżbiety Towarnickiej. O tym, jak bardzo te muzyczne fragmenty i śpiew wzruszyły publikę, niech świadczą ponad pięciominutowe oklaski.

A jaki był finał? Na koniec koncertu pozostawiono utwory kompozytorów amerykańskich, które na stałe zapisały się w historii światowej kultury popularnej, a tytuły tych partytur można rozpoznać po paru pierwszych dźwiękach. Jednak tu też wprowadzono pewien podział – w pierwszej części wykonano tematy z filmów Siedmiu wspaniałych (Elmer Bernstein), Star Trek (Jerry Goldsmith) oraz Love Theme z Titanica (James Horner). I wykonanie tego utworu najbardziej mnie zachwyciło. Nieważne, czy komuś podoba się film J. Camerona, czy nie - muzyka Hornera wykonana przez orkiestrę symfoniczną na żywo w tak profesjonalny sposób jest naprawdę genialna i robi niesamowite wrażenie.

Druga część amerykańskiego bloku należała do Johna Williamsa. Jeżeli przedtem coś mogło się komuś nie spodobać, to tutaj nie można było znaleźć minusów. Możliwe, że pobrzmiewa tu tylko moja subiektywna ocena i uwielbienie dla tego kompozytora, ale nie sposób nie zgodzić się ze słowami Tomasza Raczka, iż sukces Williamsa tkwi w tym, że potrafi on dobrać właściwą nutę do właściwej emocji. Ku mojej wielkiej radości orkiestra zagrała cztery utwory tego twórcy – temat z Listy Schindlera, Parku Jurajskiego (wykonany 2 razy – publiczność zmusiła artystów do bisu), Szczęk (to był najkrótszy utwór wieczoru) oraz suitę z Gwiezdnych Wojen: Mrocznego widma. Niezapomniane wrażenie.

 

Dzień II – koncert plenerowy

 

W piątek wieczorem festiwal przeniósł się z filharmonii na największą łąkę Krakowa – Błonia. Tam odbył się koncert francuskiego kompozytora Erica Serry i jego zespołu RXRA Group. Razem wykonali utwory z filmów Luca Bessona (Serra jest autorem muzyki do większości dzieł reżysera): m.in. Wielki Błękit, Nikita, Leon Zawodowiec.

 

Dzień III – Drużyna na Błoniach

 

 

Sobota, ostatni dzień festiwalu, była dniem na który czekali wszyscy miłośnicy muzyki filmowej bądź trylogii Władca Pierścieni. I tak, rozgraniczenie jest tu potrzebne, ponieważ niektóre osoby (m.in. siedzące obok mnie dwie panie), widziały film Petera Jacksona po raz pierwszy. Widać muzyka spełniła swoją rolę – wzbudziła zainteresowanie filmem.

Ale, od początku... O godzinie 21:15 (z małym opóźnieniem, ze względu na to, że było jeszcze trochę za jasno) w sobotę rozpoczął się plenerowy pokaz pierwszej części trylogii – Drużyny Pierścienia – na ogromnym ekranie ponad półtora tysiąca osób mogło oglądać początek wyprawy do Mordoru. Projekcji filmu towarzyszyła wykonana na żywo przez Sinfoniettę Cracovię pod dyrekcją Ludwika Węckiego muzyka z filmu. Orkiestrze towarzyszył chór Pro Musica Mundi. Wpatrując się w ekran odnosiło się wrażenie, że kompozycje są nagrane na taśmie filmowej, ale wystarczyło spojrzeć niżej – na scenę – żeby przekonać się, iż tę partyturę wykonują tu i teraz. Ogrom przedsięwzięcia, mnóstwo ludzi, orkiestra oraz Władca Pierścieni.

 

Czego można chcieć więcej? Pięknie, Panie i Panowie, pięknie. Czekamy na przyszłą edycję!

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...