Morderca niedoskonały
Dodane: 25-05-2008 14:37 ()
MAŁŻEŃSTWO EWY I JANUAREGO
KOCHAŁO SIĘ BARDZO DO UPADŁEGO.
KIEDYŚ PRZYSIĘGĘ OBOJE SKŁADALI
ŻE BĘDĄ DO ŚMIERCI SIĘ MIŁOWALI.
EWA CICHUTKA, POSŁUSZNA MĘŻOWI
PRAŁA, SPRZĄTAŁA TEMU TYPOWI.
LECZ JANUARY CHYBA SIĘ NUDZIŁ
POZNAŁ KLOTYLDĘ, ROZKOSZ W NIEJ WZBUDZIŁ.
KLOTYLDA CO DZIEŃ GO NACHODZIŁA
NAWET NA BIURKU SEKS Z NIM ODBYŁA.
W POCIĄGU, METRZE CZY PRZYMIERZALNI,
OCHRONIARZ STWIERDZIŁ-TO NIENORMALNI!
I TAK IDYLLA TRWAŁA TYGODNIE
LECZ KLOTYLDUNI JEST NIEWYGODNIE,
BO CHCE ZAMIESZKAĆ U JANUAREGO
EWY SIĘ POZBYĆ! RZEKŁA DO NIEGO.
ZMARTWIONY BARDZO JEST JANUARY
KLOTYLDA ŻĄDA, ZRÓB COŚ Z TYM STARY.
JEŚLI NIE ZNIKNIE Z ZENITU EWA
KONIEC MIŁOŚCI, KLOTYLDZIA ŚPIEWA.
Z ZACIĘCIEM MYŚLI, CO Z ŻONĄ ZROBIĆ,
MOŻE BY MOCNO NA ŚMIERĆ JĄ POBIĆ.
NIE, TO ZA PROSTE, WYDAŁO BY SIĘ,
SZEDŁ BY ZA KRATY, STRACIŁ KLOTYSIĘ.
Z KLOCIĄ ROZKOSZY MA NIE DO WIARY,
LECZ ON GOTUJE I MYJE GARY.
DZIWNE, ŻE WCALE MU NIE PRZESZKADZA
NAWET ZAKUPY ROBIĆ SIĘ ZGADZA!
PONOWNIE DUMA, MOŻE PAJĄKI
A MOŻE NANIEŚĆ DO DOMU STONKI.
EWA ROBAKÓW BARDZO SIĘ BAŁA,
RZUCI JEJ W ŁÓŻKO, GDY BĘDZIE SPAŁA.
E! CHYBA GŁUPIE, ZNOWU SIĘ TRWOŻY.
LECZ KIEDY EWKĘ DO GROBU ZŁOŻY,
KLOCIA NA ZAWSZE Z NIM POZOSTANIE
BĘDZIE JEJ ROBIŁ OBIAD, ŚNIADANIE.
KLOCIA MU DAŁA CZASU NIEWIELE
NA EFEKT CZEKA PRZEZ DWIE NIEDZIELE.
ŻĄDZA MU W GŁOWIE ZMYSŁY ZMIESZAŁA
MYŚL O ZABICIU OBSESJĄ STAŁA.
NAGLE POJAWIŁ SIĘ POMYSŁ NOWY
DA JEJ CYJANEK I BĘDZIE Z GŁOWY.
OD WUJKA SWEGO DOSTAĆ GO MOŻE
NIE! BO GO WYDA, CO NIE DAJ BOŻE.
NIE ŚPI I NIE JE, POCI SIĘ CAŁY
KOLEJNY SPOSÓB BĘDZIE WSPANIAŁY.
ZAWINIE ŻONĘ W DYWAN, ZACIŚNIE
TAK JĄ ZOSTAWI, NAWET NIE PIŚNIE!
POTEM WYWIEZIE DALEKO W GÓRY
SAM NIE PORADZI, ZNÓW JEST PONURY.
ŻADNEGO ŚWIADKA, ZERO POMOCY
ON ZA KRATKAMI-KLOCIA SIĘ Z TOCZY!
JEDNA MYŚL CIĄGLE, WKOŁO GO DRĘCZY
STRACI KLOTYLDĘ, TA MYŚL GO MĘCZY.
POWIEDZIAŁ SOBIE, EJ JANUARY,
GŁOWA DO GÓRY NIE DAJ SIĘ STARY!
I ZNÓW NADZIEJA W NIEGO WSTĘPUJE
POMYSŁ MA DOBRY JUŻ NIE BLEFUJE,
UTOPI EWĘ W WANNIE W ŁAZIENCE,
JUŻ LEJE WODĘ, TRZĘSĄ SIĘ RĘCE.
SAM WPADŁ DO WANNY ZE SWEJ ROZPACZY,
SIEDZI ON W WODZIE I DZIWNIE PATRZY.
ZOBACZYŁ W LUSTRZE COŚ OKROPNEGO,
SZKIELET CZŁOWIEKA POZOSTAŁ Z NIEGO.
NIE, NIE MOŻE SIĘ ZAŁAMAĆ WCALE
JUŻ MIAŁ ROZTACZAĆ NAD SOBĄ ŻALE,
GDY NAGLE W GŁOWIE MU ZAJAŚNIAŁO,
ZAŁATWI EWKĘ, WYJDZIE NA CAŁO!
MARZY; WIDZI KLOCIĘ JAK CHODZI W TIULACH
A ON DO NIEJ SIĘ ŁASI, PRZYTULA
CHOĆ NIE MA CZASU NA TO ZA WIELE
SPRZĄTA, PRASUJE, SIĄDZIE W NIEDZIELĘ.
MARZENIA PRYSŁY, EWA WCIĄŻ ŻYJE
ON MEDYTUJE, GŁOWI SIĘ, WYJE.
JAKAŚ TRZĘSAWKA CIAŁO OGARNIA
KŁUJE GO W OCZACH PRAWIE JAK TARNIA.
I NAGLE PRAWIE, ŻE GO OLŚNIŁO,
PRĄD JĄ PORAZI, OJ BĘDZIE MIŁO.
WZIĄŁ JEJ SUSZARKĘ COŚ KOMBINUJE
PRĄD RĘKĘ CHWYCIŁ, KTOŚ SIĘ ZLITUJE?
ŻONA SWĄ LITOŚĆ MU OKAZAŁA
Z TAKIM WYGLĄDEM MĘŻA NIE ZNAŁA.
JUŻ DO ŁÓŻECZKA KŁADZIE GO TULI,
A ON MODLI SIĘ BY PĘKŁA Z BÓLU.
KIEDY ZE SCHODÓW ŚMIAŁO JĄ ZEPCHNIE
JESZCZE DOKOPIE, NIECHŻE JUŻ ZDECHNIE!
ZAMIAST JĄ ZEPCHNĄĆ, SAM SPADŁ BIDULA
BO DUSZA LEDWIE W NIM ZIPIE, HULA.
LEŻY NIE WSTAJE BLADY JAK ŚCIANA
KLOCIE ZOBACZY NA PEWNO Z RANA,
JESZCZE MU TYLKO PÓŁ DNIA ZOSTAŁO,
BY ZGŁADZIĆ LOCIE SIL JUŻ ZA MAŁO
NAGLE SIĘ PRĘŻY KRZYKNĄŁ, O RETY!!!
SERCE MU PĘKŁO PRZEZ TE KOBIETY.
LEŻY CHUDZINA NIEPOCHOWANY
PRZEZ KLOCIE NIGDY NIE BYŁ KOCHANY.
ONA POD RĘKĘ Z ADORATOREM
KROCZY PRZEZ MIASTO Z WIELKIM HONOREM,
A ON MORDERCA NIEDOSKONAŁY
SPAPRAŁ ROBOTĘ, RZUCIĆ NIM W SKAŁY!
NIEUDACZNIKA SCHRUPIĄ ROBAKI
NIECHŻE PODZIOBIĄ GO TAKŻE PTAKI
SŁOŃCE UPIECZE I DO CNA SPALI
TAK ŻYCZY KLOCIA, CHOCIAŻ SIĘ ZNALI
OJ JANUARY TY GŁUPCZE STARY
W GORĄCYM PIEKLE SMAŻYSZ SWE BARY
PIEKIEŁKO W DARZE KLOCIA CI DAŁA
TAK ZAKOŃCZYŁA SIĘ BAJKA CAŁA.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...