"Wszystko za życie" - recenzja druga
Dodane: 15-05-2008 18:03 ()
Wszystko można kupić kartą Mastercard, tylko komu ona potrzebna na Alasce?
Mamy młodego mężczyznę, który stawia swe pierwsze kroki w dorosłość. Ma świadomość tego, że świat, w którym przyszło mu żyć nie podziela jego ideałów, a rzeczywistość jest brutalna dla słabszych. Zanim sam stanie się jej częścią, chce doświadczyć czegoś nowego, co pozwoli mu trzymać dystans, chce poczuć nieskrępowaną wolność, chce ruszyć przed siebie i iść, iść, iść. O jakim filmie piszę? Rzecz jasna o "Dziennikach motocyklowych", w których wspomnianym młodzieńcem jest Che Guevara wyruszający ze swoim przyjacielem w podróż po Ameryce Południowej. Ale też - (niespodzianka!) o "Into the wild" ("Wszystko za życie").
Dzienniki... nasunęły mi się na myśl nie tylko z powodu podobieństwa bohaterów, ale również z powodu osoby reżysera "Into the wild". Sean Penn bowiem znany jest ze swoich lewicowych poglądów, a sądząc po jego dość awanturniczej przeszłości, dość prawdopodobne jest, iż gdyby znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, mówilibyśmy dziś na niego - Sean Che Penn. Ale ponieważ żyje on w pokoju (a przede wszystkim dostatku, podobnie jak inny wojujący lewicowiec Hollywoodu - Michael Moore), to zamiast za karabin postanowił on chwycić kamerę, aby w ten sposób szerzyć swoje ideały i ukazywać ludziom ponurą prawdę o tragedii życia w kapitalizmie oraz dramacie materializmu. Zresztą Penn nie pożałuje żadnej okazji, by nam o tym przypomnieć - wydaje ponad 50tys. dolarów na otwarty list, w którym krytykuje Busha, aktywnie uczestniczy w wszelkiego typu demonstracjach (np. przeciw wojnie w Iraku) i podczas nich krytykuje Busha, przyjaźni się z Hugo Chavezem i razem krytykują Busha. Co by nie być gołosłownym:
"Bush Caused 'Enormous Damage to Mankind'"
"Bush is a Beelzebub and a dumb one"
Po tym przydługim i nie do końca na temat wstępie czas powiedzieć słów parę o samym filmie. Bohaterem jest dwudziestoiluś-tam-latek Chris McCandless. Pochodzi on z zamożnej amerykańskiej rodziny, kończy porządny college, ma bardzo pozytywne perspektywy na przyszłość. Jednak widząc zakłamanie swoich rodziców, to w jakim nieszczęściu żyją, mając świadomość, iż wartość człowieka jest wyznaczana przez to, co ma (oj, Fromm też by się zirytował), postanawia wybrać inną drogę. Pozbywa się całego swojego majątku, pakuje do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy i wyrusza w drogę. Jakże symboliczną sceną jest tu spalenie pieniędzy, pocięcie nożyczkami dowodu osobistego, karty kredytowej - całkowite zerwanie z cywilizacją i uwolnienie się od jej ograniczeń. (Inną kwestią jest czy to faktycznie są ograniczenia; ale różnie rzeczy można postrzegać - Umberto Eco napisał raz, iż jedną z najbardziej zniewalających nas rzeczy jest telefon komórkowy; jakby powiedział mądry rabin miał rację i jej nie miał jednocześnie).
Ktoś słusznie zauważył mówiąc: "nie chcę armii, dajcie mi symbol, a wygram każdą wojnę". Symbol bowiem jest tym, co wprawia idee w ruch i porywa masy. Śmiem twierdzić, iż bardziej symboliczne od rozstania się ze swoją kartą kredytową była zmiana imienia i nazwiska. Tak oto Chris McCandless przestał istnieć, a na scenie pojawił się Alex Supertramp (ang. tramp - włóczęga, wędrowiec). Czy jest coś bardziej symbolicznego niż narodzić się na nowo? Narodziny są przejściem z niczego w coś; rodząc się po raz wtóry człowiek odrzuca to, czego doświadczył, więcej - odrzuca to, kim był przyjmując nową tożsamość. To nowopowstałe Ja jednocześnie zmywa z niego grzech pierworodny oraz wyrzuca poza margines przyzwoitości wszystko to, co było. Największym marzeniem McCandlessa nie było dotarcie do Alaski i poczucie się wolnym. Jego pragnieniem było całkowicie przeciwstawić się tej kulturze, w której żył. By to osiągnąć zastąpił materializm całkowitym wyrzeczeniem się dóbr doczesnych, odrzucił zakłamanie i powierzchowność na rzecz autentycznych i pełnych związków z innymi ludźmi, wyrzekł się domu na rzecz życia gdzie chce i jak chce.
To był jego wielki sen, pytanie brzmi jak się on ziścił? Odpowiedź można otrzymać oglądając film, a jest ona tym bardziej wartościowa, iż obraz powstał na podstawie prawdziwej historii, nie jest to więc filmowa symulacja co by było, gdyby. Sam film stoi na wysokim poziomie, jeżeli chodzi o wykonanie, a na mistrzowskim, gdy mówimy o jego stronie plastycznej. Bardzo ładnie wpisuje się też w zataczającą coraz szersze kręgi dyskusję na temat postępującego materializmu społeczeństwa.
Zobacz także:
Tytuł: "Wszystko za życie"
Reżyseria: Sean Penn
Scenariusz: Sean Penn
Na podstawie powieści Jona Krakauera - "Into the Wild"
Obsada:
- Emile Hirsch
- Vince Vaughn
- William Hurt
- Kristen Stewart
- Catherine Keener
- Marcia Gay Harden
- Hal Holbrook
- Jena Malone
Zdjęcia: Eric Gautier
Muzyka: Eddie Vedder, Michael Brook, Kaki King
Montaż: Jay Cassidy
Kostiumy: Mary Claire Hannan
Czas trwania: 148 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...