"Duds Hunt" - recenzja
Dodane: 28-04-2008 21:49 ()
Hanami, oprócz dobrze przyjętej w naszym kraju serii Mari Okazaki - „Suppli”, postanowiło spróbować swoich sił z innymi tytułami. Pierwszym z nich, rozpoczynającym serię wydawniczą one-shotów, jest „Duds Hunt”.
Sama idea przedstawionej w mandze historii jest dosyć interesująca. Głównym bohaterem opowieści jest Nakanishi, który na co dzień trudni się sprzedawaniem polis ubezpieczeniowych. Jednakże wykonywana praca nie spełnia jego oczekiwań, w dodatku apodyktyczny szef co chwila znajduje pretekst, aby uprzykrzyć życie swoim podwładnym. Pewnego dnia Nakanishi nie wytrzymuje presji i zwierza się ze swoich zmartwień Eksamowi – kumplowi poznanemu w sieci. Ten w ramach odstresowania się proponuje mu udział w grze zwanej „Duds Hunt”. Zasady są banalnie proste, należy odebrać innemu uczestnikowi rozgrywki marker i przy okazji wzbogacić się o całkiem sporą sumę pieniędzy. Uczestnicy nie przestrzegają żadnych reguł, obojętnie w jaki sposób wejdzie się w posiadanie upragnionego urządzenia, czy będzie to partia chińczyka, szachów (metody raczej nie stosowane, ale któż to wie) czy zwykłe, najbardziej popularne użycie przemocy. Liczy się jedynie zdobycie markera. Ogólnie „Duds Hunt” to krwawa i niebezpieczna gra, ponieważ najprostszą metoda wzbogacenia swojego konta o sto tysięcy jenów jest siłowe rozwiązanie. Nakanishi szybko odnajduje się w grze, dzięki niechlubnej przeszłości czuje się w swoim żywiole.
Początkowo może się wydawać, iż fabuła komiksu jest mało oryginalna, którą mogliśmy spotkać w wielu innych tytułach, filmach czy książkach. Jednak są to tylko pozory, Tetsuya Tsutsui po kawałku odkrywa karty swojej opowieści. Z wyczuciem tworzy historię, która z czasem układa się niczym puzzle w jedną całość. Nie ma tu zbędnego elementu, każdy nawet najmniejszy fragment odgrywa ważną rolę. Przeszłość Nakanishiego, życie młodej dziewczyny, tajemniczy Eksam czy w końcu brutalna gra dla „wybrańców” mają jakieś znaczenie. Pomysłodawca rozgrywki kieruje losem swoich graczy niczym władca marionetek - kto ma zginąć, a kto ma przeżyć. Nikt nie jest w stanie przewidzieć finału.
Zakończenie w pełni rekompensuje wszystkie zagadki i zawirowania fabularne z jednym wyjątkiem. Moim zdaniem Tetsuya zagalopował się nieco, bowiem obok rzeczywistego motywu i osoby stojącej za tym etapem „Duds Hunt” , dodał jeszcze jakąś instytucję. Myślę, że poszczególne wątki układające się w harmonijną całość w zupełności wystarczyłyby za wytłumaczenie genezy gry. Oprócz zamkniętej opowieści wielbiciele twórczości autora na dokładkę otrzymali w albumie krótką historyjkę „Wielopoziomowe sny”, która może pochwalić się ciekawie skonstruowaną narracją.
Kreska Tetsuya Tsutsui prezentuje się solidnie, może nie wybija się specjalnie ponad normę, ale jest estetyczna i przejrzysta, dobrze komponuje się z treścią komiksu.
Hanami w przypadku „Duds Hunta” pokusiło się o wydanie na kredowym papierze. I tu należą się słowa uznania, iż wydawca stara się cały czas, mimo krótkiego doświadczenia na rodzimym rynku, udoskonalać swoje produkty. Pod względem edytorskim dzieło Tsutsui jest jedną z lepszych publikacji mangi, jakie ostatnio trzymałem w rękach.
Podsumowując uważam, iż jak na początek mangowych one-shotów, „Duds Hunt” prezentuje się jako inteligentna rozrywka dla wielbicieli gatunku. W czasach kiedy Internet staje się coraz bardziej popularnym medium, do którego dostęp ma praktycznie każdy, komiks Tetsui stanowi swoistą przestrogę przed niebezpieczeństwem, które czai się po drugiej stronie monitora. Jeżeli bierzecie udział w grach internetowych, warto zastanowić się, czy jedna z nich nie jest łudząco podobna do „Duds Hunta”.
Tytuł: "Duds Hunt"
Scenariusz i rysunki: Tetsuya Tsutsui
Format: 130 x 180 mm
Objętość: 176 stron (w tym strony kolorowe)
Oprawa: Miękka
Papier: kredowy
Cena: 24 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...