XXI Lubelskie Dni Fantastyki - relacja
Dodane: 26-03-2008 11:11 ()
Lubelskie Dni Fantastyki to niezapomniana impreza organizowana przez „Cytadelę Syriusza", jako przerywnik pomiędzy większymi konwentami.
Lublin warto odwiedzić w marcu chociażby dlatego, by spotkać się z innymi „fanatykami" fantastyki na imprezie dwudniowej, gdzie można pograć w różnorodne gry. Odnośnie tych ostatnich mogę powiedzieć, że LDFy (Lubelskie Dni Fantastyki) mogły poszczycić się pokaźnym Games Roomem, który był oblegany przez ludzi od samego początku imprezy, aż po jej koniec. Mogliśmy tam znaleźć dużą ilość gier planszowych, w które, oczywiście po zostawieniu dowodu tożsamości, można było grać do woli. Tak też ludzie robili i często sala wypełniona była po brzegi przez konwentowiczów.
Na dyżurce w Games Roomie było sporo osób w jednym czasie, dlatego nie było problemów z tłumaczeniem zasad dla graczy. Sam osobiście pytałem się strasznie dużo razy, ponieważ z naszą paczką chcieliśmy pograć w inne gry niż dotychczas oraz w takie, o których nikt z nas nie słyszał. I oczywiście nie usłyszeliśmy niczego w stylu „poczekajcie trochę, bo wszyscy są zajęci", wręcz przeciwnie. Wszystko działało sprawnie i szybko. Dlatego też trzeba pochwalić organizatorów za przygotowanie Games Roomu - było super.
Przejdźmy teraz do prelekcji. Osobiście byłem bodajże na jednej i to też w połowie, po ciężkiej, nieprzespanej (jak to na konwencie) nocy. Prelekcji było mało, w końcu to tylko 2 dni ciekawej imprezy, ale tematy były naprawdę interesujące. Z tego co słyszałem z opinii innych uczestników warto było się przejść i posłuchać, co prelegenci mają do powiedzenia np. odnośnie badań Marsa (prelekcja Neratina) czy też o RPG, lecz cały czas siedziałem w Games Roomie i nie mogłem oderwać się od gier. A szkoda!
Ważnym punktem programu były konkursy, z nagrodami oczywiście. A te ostatnie są przeważnie syte na takich konwentach i nie myliłem się, że na LDF-ach również takie będą. Na zwycięzców czekało całe pudło zapełnione nowymi książkami, grami i innymi przydatnymi rzeczami. Przecież nie zawsze można wygrać nowe książki i to w dużej ilości w jednym konkursie, prawda? Tu naprawdę organizatorzy się postarali.
Wspominałem wcześniej o ciężkiej nocy, jakiej doświadczyłem na LDF-ach. Tutaj trochę ponarzekam na organizatorów, bowiem zasłużyli sobie na to. Zacznijmy od pięknego epizodu czekania na LARPa, który miał rozpocząć swoją działalność około godziny 23.00 w sobotę, a wyszło na to, że zaczął się o 3.00 nad ranem i trwał do 9.00. Smutne prawda? Ale kto by pomyślał, że o 23.00 żadne ksero nie będzie czynne? Oczywiście nikt. A w ten sposób był problem z materiałami do LARPa. Tu można ochrzanić orgów za niedotrzymywanie terminów i to nie tylko przy LARP-ie, ponieważ spotkałem się z tym pod koniec prelekcji Jacka Komudy, który strasznie przedłużał swoje wystąpienie, co spowodowało przesunięcie się programu o kilkanaście minut. Organizatorzy powinni go wziąć za fraki i wynieść z sali. Co prawda, zarówno LARP, jak i prelekcja wypadły bardzo dobrze, jednak opóźnienia nie powinny się zdarzyć i należy zaliczyć je do minusów konwentu.
Podsumowując, impreza była przednia i zbytnio na nią i na jej organizatorów nie możemy narzekać, ponieważ w większości wychodzili z siebie, by ludzie mogli się dobrze bawić. Ogólnie XXI Lubelskie Dni Fantastyki wyszły bardzo dobrze, nie licząc wszystkich niedociągnięć. Mnie się podobało, zapraszam w przyszłym roku.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...