Recenzja książki "Rock`n`roll, bejbi!" Piotra Rogoży
Dodane: 09-03-2008 23:40 ()
Debiutancka kaseta pisarza Piotra Rogoży puszczona w obieg przez Fabrykę Słów budzi we mnie mieszane uczucia.
"Rock`n`roll, bejbi!" to dziewięć kawałków oraz bonus track. Autor obiecuje "największy rockowy rozpierdziel od czasów Nirvany" oraz "żadnego britpopowego wycia". Nie wiem jednak, czy Kurt mógł mieć aż takie odloty i wizje, jakie prezentuje nam Rogoża, który kusi także "dzikością rocka, nostalgią blues`a, punkową anarchią i taką psychodelią, że więdną dzieci kwiaty".
"Intro" okazuje się być kwintesencją tego, czym jest intro - wciąga i zachęca do dalszej konsumpcji dzieła. Jego nostalgia i lekka nuta gruszkowego wina nie powinna nas jednak zmylić, po nich następują: śmierć, patologia i zniszczenie.
Obecni w tekstach Modrzew, Budzigniew, Mała, Nietopyr i Krzywy z nieodłącznym jointem, napataczają się kolejno na: ludzi-zombie, dzieło zrzucanego przez Amerykańców pyłu na miasteczko Cielęcin ("Zwykły był to poniedziałek"), skin-headów żądnych powrotu III Rzeszy ("Wielki powrót von Keisera"), a w końcu na samo UFO ("Grzyb"). Wszystko to w rytm swojskiego punku i taniego wina, przeplecione po części polskimi realiami, po części fantastyką, a po części jakby ulotnym echem haseł komunistycznych.
"Drzewo" wraz z wizją podpalania Raju kończą najbardziej pancurską część kasety, pora przewrócić na stronę B.
Prześmiewczo - patriotyczna "Ars poetica" daje nam chwilę oddechu przed zdecydowanym hitem - tytułowym kawałkiem "Rock`n`roll, bejbi!". Mamy tu wszystko, czego potrzeba rock`n`rollowemu rozpierdzielowi - jest szatan, jest ponętna laska na wokalu, mamy także demolkę sceny i okolic zakończone opętaniem i paktem z samym piekłem.
"Św. Anzelm-od-śmieci" to zwrot klimatu o 180 stopni. Nagle robi się bluesowo i filozoficznie. Z każdą chwilą nastrój staje się cięższy, jak w prawdziwe upalne lato, nie mając jednakże nic wspólnego z radośnie świecącą kulą gazów na nieboskłonie. "Autoportret ze skorupką (outro)" osiąga szczyty przygnębienia i nostalgii.
"Jajko", czyli wspomniany bonus track, to zapowiadana już psychodela. Oślizgły koszmar senny, pełen symboli i obrazów, jak u Bosha.
Po przesłuchaniu książki do połowy byłam przekonana, że mam do czynienia z ciekawym konceptem na wydanie (okładka, spis treści, podział całości na kawałki) i typowo Pilipiukowskim stylem. Oczami wyobraźni wręcz widziałam odmłodzonego Wędrowycza (Modrzew) biegającego za nieumarłymi i mutantami z amuletami. Chciałam napisać o lekkości i przyjemności odbioru, cynicznym humorze, który powala z kanapy razem z książką. Jednak ostatnie strony kazały mi zweryfikować swoją opinię.
Jest to na pewno książka oryginalna i godna polecenia dla każdego, kto lubi się pośmiać, lubi fantastykę osadzoną w Polsce i nie boi się stanąć na końcu oko w oko z brakiem happy endu. Może najbardziej można ją polecić tym, którzy już jakiś czas temu porzucili swoje kasety z Sex Pistols i glany piętnastki na rzecz dobrego samochodu, niedzielnych obiadów u teściowej i poukładanego życia. Kaseta Piotra Rogoża, jak to w czasach DVD, budzi sentyment i nostalgię. Obietnice z okładki zostają spełnione niemalże w 100%.
Tytuł: Rock`n`roll, bejbi!
Autor: Piotr Rogoża
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: luty 2008
ISBN-13: 978-83-7574-004-2
Wymiary: 125 x 195
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Cena: 23.99
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...