"Zbrodnia" - praca wyróżniona
Dodane: 25-12-2007 23:19 ()
Idąc chodnikiem po zmroku na obrzeżach miasta można rozmyślać, rozmawiać przez telefon, słuchać muzyki. Bohater tej opowieści wybrał zupełnie inne rozwiązanie...
Była zima. 25-letni Paweł wracał do domu z pracy pieszo, chodź nigdy tego nie robił, ale zmusiło go do tego pożyczenie samochodu swojemu dobremu kumplowi. Telefon rozładowany, lampy przy drodze odmawiały posłuszeństwa: gasły co jakiś czas. W takich miejscach nawet dorosła osoba czuje się niepewnie, szczególnie kiedy idzie się pomiędzy stuletnim parkiem i martwą drogą, a po drugiej stronie ulicy rozciąga się stara kopalnia i kilka opuszczonych domów. Wiał wiatr, padał śnieg.
Paweł był trochę zmęczony, kleiły mu się oczy po całodziennej pracy w biurze. W obrębie 20 km nie było żywego ducha. "Czy ta droga nigdy się nie skończy?!" - pomyślał lekko znużony po przebyciu 1/3 drogi. W którejś kolejnej minucie marszu usłyszał za sobą kroki. "Kobieta..." - powiedział cicho do siebie, rozpoznając odgłos obcasów. Kroki stawały się coraz szybsze. W końcu nieznajoma dogoniła mężczyznę. Gdy była kilka kroków za nim, Paweł oglądając się ujrzał postać w czarnym płaszczu, twarz widział częściowo z powodu gasnących lamp. Nowa towarzyszka uśmiechając się w końcu zaczęła rozmowę:
- Witaj, Pawle. Poznajesz mnie? Pewnie nie...
Rzeczywiście, Paweł nie wiedział, z kim ma przyjemność. Ale kobieta kontynuowała:
- Liceum nr.3, klasa 1a. Druga ławka pod oknem, dwa długie kasztanowe warkocze. Dalej nic ci to nie mówi?
- Kaśka?
- Tak!
- Nie wierzę! Skąd się tu wzięłaś? Co u ciebie? Gdzie teraz mieszkasz?
Czym się zajmujesz?- zaczął zasypywać ją pytaniami.
- Wiesz, zacznę od początku. Przyjechałam tu tak po prostu, przypomnieć sobie dawne czasy. Pamiętasz? Tu mieszkałam...- Maja wskazała na jeden z opuszczonych domów w pobliżu kopalni.
- Tak, a teraz gdzie mieszkasz? Gdzie są twoi rodzice?- dopytywał się Paweł.
- Mieszkają na wsi, a ja... Powiedz lepiej, co tu robisz o tej porze. - opowiedział jej o pożyczonym aucie, zaczęli też rozmawiać na inne tematy. Kasia jakby specjalnie zwalniała tempo spaceru.
- Może wstąpisz do mnie? Chodźmy szybciej.- zaproponował Paweł.
- Wiesz, nie lubię spacerować szybko. Proszę cię, nie spiesz się, bo "Gdy człowiek się spieszy..."
- Tak, tak, wiem: „... diabeł się cieszy".- zaśmiał się Paweł - więc dobrze, chodźmy wolno.
I tak zrobili. Pokonali drogę w czasie dwa razy dłuższym. Mimo tego miło im się rozmawiało. Gdy byli kilkaset metrów od celu, Kasia zaczęła się żegnać z przyjacielem.
- Na mnie już pora, zrobiłam, co miałam zrobić, pora się rozstać.
- Szkoda. Ale mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy?
- Na pewno, tylko nie tak szybko - dodała na pożegnanie z uśmiechem Kasia znikając w bocznej drodze. Po dotarciu pod blok, Paweł ujrzał, że stoi tam parę radiowozów i straż.
- Co się stało?! - zapytał z niepokojem funkcjonariusza.
- W pana mieszkaniu było włamanie. Prawdopodobnie był to złodziej-morderca poszukiwany już od kilku lat, gdyż zostawił charakterystyczne ślady. Gdyby pan wrócił 20 min temu, to już by pan nie żył.
Pawłowi zaparło dech z przerażenia: "To tylko dzięki Kasi!". Następnego dnia koniecznie chciał ją znaleźć, dzwonił do znajomych z liceum, aż w końcu dostał numer do jej rodziców.:
- Dzień dobry. Czy można prosić Kasię do telefonu? Chciałbym jej podziękować.
Usłyszał płacz w słuchawce:
- Kasia... nie żyje... Zginęła rok temu z rąk złodzieja-mordercy, którego do tej pory nie schwytano...
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...