Cthonianie w Gwatemali
Dodane: 30-10-2007 20:33 ()
Ostatnie wydarzenia dobitnie potwierdzają, że wielu Cthonian udało się wymknąć z pułapki, którą zastawili na nich Agenci Fundacji we Włoszech . Taka duża „dziura” wskazuje, że mieliśmy do czynienia zapewne z kilkunastoma dorosłymi osobnikami. Od czasu tej ostatniej wpadki Fundacji, rasa Cthonian miała czas, na założenie swoich nowych koloni praktycznie na całej kuli ziemskiej.
Nie jestem pewny czy czasem nie zlekceważyliśmy kilku doniesień i nie zapobiegliśmy tej tragedii. Obecnie jesteśmy jeszcze zszokowani i z pewnością będziemy badali te doniesienia. Chodzi mi o to, że w pewnych miejscach ludzie informowali lokalne władze o różnych przypadkach pojawiania się pęknięć i dziur w ziemi. A to, że był to tutaj atak Cthonian, nie mamy żadnych wątpliwości, świadczą o tym chociażby cechy fizyczne tej dziury, gładkie ściany, jak gdyby gorący nóż wtopił się w masło i duża ilość śluzu.
Co się do tego przyczyniło, że nie braliśmy pojawiających się doniesień pod uwagę, nie jestem w stanie powiedzieć. Jestem w Fundacji od prawie roku, większości spraw nie dyskutuje się przy mnie ani, nie podejmuje się w mojej obecności ważnych decyzji. Nie mam więc możliwości stwierdzić jak było naprawdę, a na gdybanie nie mamy czasu.
Zostałem przydzielony do drużyny, badającej teren tej potężnej manifestacji siły Cthonian. Razem z władzami San Antono podjęliśmy odpowiednie kroki, w celu zabezpieczania terenu. Po kilku przeprowadzonych rozmowach z mieszkańcami przyległego terenu okazało się, że ludzie Ci mają kilka wyjaśnień tej dla nich „wielkiej dziury”. Jedni są przekonani, tak jak to powiadomiła władza, że dziurę spowodowało podmycie (pęknięta rura kanalizacyjna), jeszcze inni mówią o lądowaniu ufo, jednak niektórzy, z ich opowieści sadząc, widocznie widzieli na własne oczy sprawców tej tragedii, jednak tych ludzi, na całe szczęście jest niewielu i nie są brani na poważnie przez resztę mieszkańców. Ci ostatni to miejscowi pijacy, którzy już nie raz opowiadali dosyć dziwne historie, które nie miały faktów w rzeczywistości. Najczęstszymi ich słuchaczami, są tutejsze dzieci, które wbrew zakazom rodziców podobno bardzo uwielbiają słuchać tych niestworzonych rzeczy.
W mojej grupie znajduje się kilku doświadczonych mediów, którzy próbowali wyśledzić i połączyć swoje umysły z umysłami Cthonian. Pierwsze próby niestety nie przyniosły żadnych rezultatów. Wnioski są takie, że albo już tutaj ich nie ma albo dobrze się bronią, tyle możemy powiedzieć na razie, czyli tak naprawdę na tą chwilę nie wiemy nic.
Mamy kilka przypuszczeń na to, co zdarzyło się w tym miejscu. Po pierwsze, być może Cthonianie chcą odwrócić i uśpić naszą uwagę i planują ponowić atak w innych częściach globu ziemskiego. Nasze oddziały zostały dzisiejszej nocy postawione w pełny stan gotowości. Druga możliwość, o której myśleliśmy, to ta, że był to tylko pojedynczy atak. Znana jest już nam sytuacja, że Cthonianie atakowali ludzi, którzy byli im do czegoś potrzebni lub gdy te osoby miały „coś” co nie powinno było należeć do nich.
W tym to „nieszczęśliwym wypadku” jak ujęła to prasa, zginęło troje mieszkańców San Antono. Wypytałem się o ofiary, ludzi którzy mieszkali w sąsiedztwie. Niestety sąsiedzi nie mogli o zmarłych powiedzieć zbyt wiele, gdyż praktycznie cała trójka nie przebywała zbyt często w domu. Z tego co mi się udało dowiedzieć (od kobiety, która opiekowała się domem, na czas ich wyjazdów) pracowali dla, któregoś z europejskich muzeów geologicznych. I tutaj nasunęła mi się myśl, że być może znaleźli oni coś, co rzeczywiście należało do Cthonian.
W miejscowym posterunku policji potwierdziłem imię i nazwisko właściciela domu, a także udało mi się dowiedzieć jak nazywała się pozostała dwójka. Wykonałem również kilka telefonów zmierzających do identyfikacji ich miejsca pracy.
Szybko udało mi się ustalić, gdzie pracowali Ci ludzie. (Praktycznie w każdym muzeum mamy swoich agentów.) Pracowali oni dla muzeum z Madrytu - Museo Geominero. Co prawda znajdują się w nim przede wszystkim bardzo ciekawe zbiory związane z przeszłością geologiczną Półwyspu Pirenejskiego, ale władze muzeum już po raz kolejny pozwoliły tym trzem badaczom na poszukiwania w Sierra Madre. Nasz człowiek potwierdza, że ostatnio nie było od nich żadnych wieści, dopiero 4 dni temu doszły wiadomości, że są cali i zdrowi i mają ze sobą, jak to napisali „dziwne okazy”, powiedzieli również, że natychmiast wracają do Europy, ale nie podali swojego aktualnego miejsca pobytu. (Może badacze mieli zamiar wcześniej wrócić jeszcze do domu, tu w Gwatemali, a może dostali się pod władze telepatyczną Cthonian i zostali do tego zmuszeni, a to co się stało, wskazuje na to, że Cthonianie chcą nam przekazać wiadomość, że nie mamy z nimi szans, że nie cofną się przed niczym? Trudno to w tej chwili oceniać.)
Niestety, naszemu człowiekowi nie udało się w porę dotrzeć do nich na czas, nie podjął nawet żadnych działań w tym celu, jak tłumaczył, sądził, że spotka się z nimi już w Madrycie. Dopiero dzisiaj z telewizji dowiedział się co się stało w San Antono Z tego co nam powiedział, nikt z nich nie miał wcześniej do czynienia z rasą Cthonian. Zawsze jest tak, że jeżeli tylko, jakaś ekipa badawcza powraca z wyprawy, a nie ma w niej naszego człowieka, zawsze o ile są takie przesłanki, kierujemy do nich naszych ludzi w roli ekspertów z danego tematu, w celu racjonalnego „wytłumaczenia i oceny” dokonanych przez nich badań i znalezisk. Nie chcemy, żeby wszyscy dowiedzieli się, że nie jesteśmy jedyną rasą rozumną na Ziemi. To by było katastrofą!
W takim razie podejrzewamy, że badacze Ci, mogli za „dziwne okazy” wziąć jaja Cthonian. To by tłumaczyło atak spowodowany chęcią odzyskania jaj, gdyż jak wiadomo nam, cykl rozrodczy trwa u tej rasy bardzo długo i strata nawet jednego jaja jest dla nich bardzo bolesna. Natychmiast gdy się dowiemy, gdzie przebywali Ci badacze wyślemy tam naszych ludzi, gdyż informacja, gdzie znajdują się gniazda Cthonian jest dla nas bezcenna.
Nasi ludzie zajmujący się nawiązaniem telepatycznej łączności z umysłami Cthonian, po kilku dniach prób nie potwierdził obecności żadnego osobnika w tym rejonie. W takim razie nie będziemy podejmowali żadnych ataków. Chcieliśmy wydrążoną dziurę zalać wielką ilością wody, bo jak wiadomo, ciało Cthoniana jest na nią mało odporne. Jak dalej postępować, to już zadecyduje kolejna grupa osób z Fundacji Wilmartha, która właśnie jest w drodze do San Antono Ja tym czasem udam się do ostatniego miejsca pobyty ofiar. Nie mamy nadziei znaleźć innych jaj, gdyż z cała pewnością gniazdo zostało przeniesione, ale każda informacja jest dla nas cenna.
Korzystałem ze strony:
http://www.pgi.gov.pl/muzeum/linki/muzea_swiat.htm
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...