„Pralnia” - recenzja
Dodane: 12-12-2025 21:22 ()
Zdecydowanie czytam za mało frankofonów. Powodem jest model dystrybucji - albumy w dużym formacie z małą ilością stron najzwyczajniej w świecie mi nie leżą. Przez co sam siebie skazuję na integrale, po które z kolei sięgam rzadko z powodu ich ceny (podyktowanej w dużej mierze formatem). Ostatecznie najczęściej wybieram pojedyncze albumy. Tak trafiłem na takie perełki, jak "Piękna", "Męska skóra", czy komiksy Timothé Le Boucher i Brechta Evensa, które są jednymi z moich ulubieńców w całej posiadanej kolekcji. W tym roku była okazja sięgnąć po "Pillow Mana. Mężczyznę naszych marzeń", który - mimo "wytrącenia prędkości" pod koniec - oceniłem pozytywnie. "Pralnia" wydawała się interesująca już samym opisem, otwierając kilka możliwych ścieżek, jakimi może podążyć fabuła. Niestety, każdy z wariantów, które zrodziły się w mojej głowie, ostatecznie wydaje mi się ciekawszy niż wizja autora komiksu.
François, pracujące jako kierowca w pralni, od lat gra w loterii na te same numery, w mieście ciągle pada deszcz, a on bez przerwy moknie, bo zapomina zabrać z pracy tego cholernego parasola. Pierwszą myślą było potencjalne podwójne znaczenie tytułu. Nie, nie było nic na temat prania brudnych pieniędzy. Skoro François obiecuje ludziom, co im kupi, gdy wygra, to może rzeczywiście wygra i będzie w niezręcznej sytuacji, gdy znajomi będą oczekiwać spełnienia obietnic. Nie, nic z tych rzeczy. Nie wchodząc w detale, mamy scenę, gdy mężczyzna mówi małej dziewczynce swoje magiczne cyfry (te same, których od kilkunastu lat używa w lotto), a ta umieszcza je na rysunku, który następnie trafia w publiczne miejsce. Istna strzelba Czechowa nieprawdaż? Z tym że wystrzeliwuje w gorzkim finale, ale pod kątem bycia interesującym jest to strzelanie ślepakami. Po scenie z obrazkiem byłem pewny, że ktoś zauważy te liczby i na nie zagra, przez co François wygra mniej, albo z jakiegoś powodu tego dnia nie puści losu z powodu chichotu - innego rodzaju - losu. Znowu pudło.
Odstawiając na bok moje wizje na historię i nie zagłębiając się w to, co rozpisał Joris Mertens, powiem krótko, że to po prostu bardzo przeciętnie napisany komiks. Przedstawionej historii brak polotu i ulotni się ona z mej pamięci raczej szybciej niż później. Pochwalić za to muszę artystyczną stronę albumu. Tutaj Mertens pokazuje swój kunszt. Album pełen jest niemych kadrów, czy całych plansz, wszystko skąpane w nieprzerwanej ulewie. Oj tak, Mertens potrafi w rysowanie deszczu. Jak nie jestem fanem rozwiązania historii François, to końcowe kadry z jego udziałem przykuwają uwagę pomysłowością.
Trudno mi polecić "Pralnię", skąpana w strugach deszczu oprawa graficzna nie usprawiedliwia w moim odczuciu ceny komiksu. Czytałem znacznie lepsze tytuły w podobnym klimacie, może nie zawsze aż tak przykuwające oko, ale na pewno zajmujące uwagę samą opowieścią. Nie jest to piękna katastrofa, ale pięknie zmarnowany potencjał fabularny.
Tytuł: Pralnia
- Scenariusz: Joris Mertens
- Rysunki: Joris Mertens
- Przekład: Ernest Kacperski
- Oprawa: twarda
- Objętość: 144 stron
- Format: 216×285
- Cena: 99,99
- ISBN: 978-83-281-7816-8
- Język oryginału: francuski
- Seria: Pralnia
- Kategoria: komiks europejski
- Tematyka: przygodowy
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus
























