„Barbaric” księga 1: „Zgubne występki” - recenzja

Autor: Jacek Szeląg Redaktor: Redakcja

Dodane: 07-11-2025 22:51 ()


Już po otwarciu tomu dostajemy jasny przekaz, że to nie jest przytulne fantasy. Sam tytuł — Barbaric — brzmi jak wyzwanie. Od pierwszych stron komiks obiecuje cielesność i moralną dwuznaczność: wielkie mięśnie, jeszcze większą przemoc i świat, w którym przetrwanie wymaga brutalności. Ale Moreci i Gooden nie robią z przemocy czystego widowiska. Przeciwnie — pytają, co oznacza bycie „barbarzyńcą”, gdzie kończy się konieczność, a zaczyna zepsucie, i czy ktoś może wyjść z takiego życia bez szwanku.

Tonem Barbaric balansuje między klasycznym tytułem magii i miecza a mrocznym, rewizjonistycznym eposem. Czerpie rozmach i język mitu z tradycyjnego fantasy, ale filtruje wszystko przez współczesną, często gorzką wrażliwość moralną. Efekt to komiks, który chce być jednocześnie przypowieścią i dramatem o postaciach z krwi i kości. Ta ambicja jest jego największą siłą — i największym ryzykiem.

Barbaric przedstawia bohatera (oraz jego otoczenie), który jest rozpięty między dwoma siłami: światem wymagającym przemocy i wewnętrznym oporem wobec sprowadzenia człowieka do narzędzia zniszczenia. Akcja toczy się poprzez napięcie: potyczki, moralne wyzwania i narastające poczucie, że istnieje większy system, który tę przemoc podtrzymuje i z niej korzysta. Sceny akcji przeplatają się z momentami refleksji, które próbują nadać postaciom głębię. Rytm opowieści przypomina puls: szybki i rwący w czasie bitew, wolniejszy i cichszy w chwilach oddechu. To świadomy wybór. Dla jednych ten rytm będzie ekscytujący, dla innych zbyt przewidywalny lub patetyczny. Ale to właśnie ta naprzemienność spektaklu i introspekcji nadaje historii ciężar etyczny.

Jednym z najtrudniejszych zadań w tego typu opowieściach jest nadanie archetypom — wojownikom, kapłanom, tyranom — indywidualności. Moreci robi to poprzez szczegół. Krótkie gesty, urwane wspomnienia, znaki po dawnych ranach — to one zamieniają „barbarzyńcę” z kliszy w człowieka. Protagonista to ktoś zmuszony do konfrontacji z własnymi granicami i dziedzictwem przemocy. Scenarzysta daje mu przestrzeń na wątpliwości. Rzadkie momenty czułości są szczere, bo wynikają z doświadczenia, a nie z melodramatu. Postaci drugoplanowe nie zawsze są tak pełne — niektóre służą bardziej fabule niż próbie ich rozwoju — ale pierwszy tom to trochę pole do eksperymentu.

Komiks zadaje szereg pytań: kiedy przemoc jest konieczna, kiedy staje się spektaklem, kto na niej zyskuje i czy można zachować człowieczeństwo, jeśli świat nagradza okrucieństwo? Scenarzysta nie daje prostych odpowiedzi. Zamiast tego stawia bohaterów przed moralnymi rozterkami. W kilku scenach — gdy wybór między zyskiem a sumieniem jest dosłownie kwestią życia i śmierci — komiks nabiera mocy. „Barbarzyństwo” staje się tu jednocześnie warunkiem zewnętrznym i stanem wewnętrznym. Dzięki temu historia działa zarówno jako opowieść przygodowa, jak i jako alegoria systemu, który uczy przemocy.

Nathan Gooden świadomie wybiera brud, a jego kreska jest pozbawiona precyzji — czuć w niej napięcie. Każda plansza wygląda jakby powstała w pośpiechu bitewnym, ale pod tą pozorną spontanicznością kryje się rygor kompozycji. Gooden rysuje grubym konturem, który nadaje postaciom solidność, niemal rzeźbiarską masę. Linia nigdy nie jest gładka — zawsze chropowata. Twarze nie są idealne; to zbiory zmarszczek, blizn i zmęczenia. Ręce mają widoczne żyły, a broń nigdy nie błyszczy czysto. To nie jest heroiczna muskulatura w stylu Marvela — to ciało, które boli. Gooden ma wyczucie ciężaru, rysuje tak, że każda poza wydaje się utrzymana wysiłkiem.

Jego dynamika to nie tylko ruch — to moment uderzenia. W walkach kadry ułożone są po skosie, jakby sam układ strony był ciosem. Ostrze nie kończy się w kadrze — wychodzi z niego, wciągając oko czytelnika. To bardzo filmowe podejście: kamera nie śledzi ruchu, tylko go antycypuje. Dzięki temu każda scena wydaje się bardziej gwałtowna, niż jest faktycznie.

Gooden świadomie manipuluje rytmem strony. W sekwencjach walk stosuje rozbite kadry o nierównych krawędziach, tworząc wrażenie chaosu. Ale w scenach rozmów powraca do symetrii — proste prostokąty, centralne kadry, stabilne osie. W ten sposób wizualny rytm opowiada o stanie emocjonalnym bohaterów: świat wali się w ruchu, a porządek pojawia się tylko w rzadkich chwilach spokoju.

Addison Duke używa ograniczonej, niemal surowej palety rdzawych czerwieni, zgniłych zieleni, matowych brązów i poszarzałych błękitów. Świat jest wypłowiały, jakby słońce wypaliło z niego nadzieję. W chwilach magii lub przemocy kolory rozbłyskują — nienaturalnie, jaskrawo, aż do granicy przesytu. Ta selektywna intensywność to kluczowy zabieg. Duke maluje emocje. Gdy pojawia się ogień, czerwień nie tylko oświetla scenę — staje się symbolem gniewu, szaleństwa, grzechu. Gdy wkrada się smutek, odcienie niebieskiego chłodzą wszystko jak zimna stal. W połączeniu z ostrą kreską Goodena kolory tworzą atmosferę zmęczonego świata, który wciąż płonie. Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki Duke wykorzystuje tekstury i gradacje. Tła często wyglądają jak zabrudzone, poplamione płótno — to nadaje światu wrażenie materialności. Nie ma tu błyszczących gradientów ani czystych niebios. Każda scena wygląda, jakby przeszła przez kurz, krew i dym. Dzięki temu Barbaric unika baśniowości — to fantasy zakorzenione w błocie i popiele.

Zdarza się, że scenarzysta sięga po klisze gatunkowe lub quasi-mityczne sentencje, ale zwykle robi to w ramach budowania świata. Unika przegadania — emocje i akcja płyną z obrazów. Brak tu zbędnego patosu. Komiks Moreci i Goodena sytuuje się gdzieś między klasycznym Conanem Barbarzyńcą a współczesnym, moralnie szarym fantasy. Przypomina Conana przez wrażliwość niezależnych komiksów, a momentami — emocjonalną szczerością — nawiązuje do Sagi Briana K. Vaughana i Fiony Staples. To nie kopia, lecz rozwinięcie - surowe, niepewne moralnie, ale własne.

Barbaric to komiks dla fanów, którzy lubią, gdy heroic fantasy zadaje pytania o cenę przemocy jak np. w książkach Karla Edwarda Wagnera. Miłośnicy ekspresyjnej kreski też powinni znaleźć tu coś dla siebie. To komiks niepozbawiony wad, ale odważny i szczery. Historia, która zostawia w pamięci sińce i pytanie: Jak żyć w barbarzyńskim świecie, nie stając się barbarzyńcą?

 

Tytuł: Barbaric księga 1: Zgubne występki

  • Scenariusz: Michael Moreci
  • Rysunki: Nathan Gooden
  • Kolory: Addison Duke
  • Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
  • Wydawca: Lost In Time
  • Data polskiego wydania: 29.09.2025 r. 
  • Objętość: 112 stron
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena okładkowa: 55 zł

                      Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie komiksu do recenzji.

 

 


comments powered by Disqus