„Strange Adventures” - recenzja
Dodane: 06-11-2025 22:10 ()
Koszty heroizmu bywają wysokie...
Tom King wraz z dwójką rysowników bierze na tapet nieznanego szerszej publiczności herosa z uniwersum DC i pokazuje jego podróż do jądra ciemności. Scenarzysta po raz kolejny rozlicza się z przeszłością — pracował w wywiadzie CIA przez siedem lat. "Strange Adventures" stanowi duchową kontynuację opowieści o wojnie i jej zbrodniach, PTSD, dezinformacji i mrocznych sekretach, które czytelnik może znać z komiksów "Szeryf Babilonu", "Omega Men - To już koniec" i genialnego "Mister Miracle".
Adam Strange to - jak Aquaman - bohater dwóch światów. Pochodzący z Ziemi archeolog za pośrednictwem Promienia Zeta z odległej planety Rann zostaje tam przetransportowany. Uzbrojony zaledwie w plecak rakietowy i pistolet laserowy staje się jedynym bohaterem swojego drugiego domu. Zakochuje się i żeni z Alanną, córką naukowca, który wynalazł rzeczony promień, razem dochowują się córki. Promień ma to do siebie, że gdy jego moc się wyczerpie, Strange zostaje przeniesiony z powrotem na Ziemię, gdzie jest zaledwie kroplą w morzu licznych trykociarzy. Do czasu.
Komiks otwiera scena, gdy Adam podpisuje swoje książki w ziemskiej księgarni. Opowiadają one o wojnie, której ofiarą padła Rann, zaatakowany przez bezwzględną rasę Pykktów. Wojnie, z której Rann dzięki przywództwu Adama jako pierwsza planeta w historii wyszła zwycięsko. Każda wojna nie obywa się bez ofiar i Strange zapłacił jedną z możliwie największych - stracił ukochaną córkę. Jeden z czytelników zarzuca mu, że książka ocieka kłamstwem, a Adam to nie bohater, ale wojenny zbrodniarz, któremu nieobce było niehumanitarne traktowanie przeciwników. Jakiś czas później rzeczony niezadowolony czytelnik zostaje znaleziony martwy i łatwo domyślić się, kto staje się głównym podejrzanym. Wspierany przez żonę Strange wszystkiemu zaprzecza, następnie zwraca się do najlepszego detektywa świata o przyjrzenie się sprawie, by bezsprzecznie oczyścić swe dobre imię. Batman jednak odmawia. Obawiając się swej bezstronności, przekazuje sprawę komuś, kto nie zna Strange'a i będzie w stanie przeprowadzić w pełni niezależne śledztwo. Tym kimś jest znany z "Supermana" w reżyserii Jamesa Gunna Mister Terrific.
Terrific jest oficjalnie trzecim najmądrzejszym człowiekiem w DC (które miejsce zajmuje Batman, a które Lex Luthor nie jest jasne) i zgodnie z hasłem na jego kurtce zawsze gra fair play. Dochodzenie w jego wykonaniu zbiega się z przygotowaniami do odparcia inwazji Pykktów na Ziemię. Co jest tym bardziej kłopotliwe, że ten jeden kosmiczny bohater, który jako jedyny ich pokonał i logicznie powinien stanąć na czele obrony może mieć swoje za uszami. Trzecim graczem jest Allana Strange, przebiegła, myśląca strategicznie, momentami manipulatorska, a jednocześnie to ona wraz z mężem doprowadzili do ocalenia Rann przed całkowitą anihilacją. Ziemskich bohaterów ogranicza moralny kompas i może mimo zarzutów Adam i tak powinien przewodzić obronie Ziemi. Kto jak kto, ale on wie, jak wygrać i na własnej skórze przekonał się, że jest czas na współczucie i czas na wojnę - albo my, albo oni.
"Strange Adventures" to dwie historie, które są jedną historią. Wizualnie "realistyczną" część dotyczącą śledztwa rysuje Mitch Gerards. To nie jego pierwsza współpraca z Kingiem i z komiksu na komiks artysta zachwyca coraz bardziej. Splash page, w których małżeństwo Strange'ów popija łiskacza w pozycji z "Notting Hill" nadaje się do powieszenia na ścianie. Ta narracja przecina się z retrospekcjami z okresu wojny Rann. Pulpowy styl Evana "Doca" Shanera idealnie pasował do "Convergence: Shazam!", tak pasuje i tutaj do sci-fi w klimatach "Flasha Gordona". Shaner jest pierwszym rysownikiem, tuż po nieodżałowanym Darwynie Cooke'u, umiejącym zachować swój styl, a jednocześnie perfekcyjnie uchwycić w pracach ducha złotej ery komiksu.
"Mężczyzna skrywający tajemnice, wpływowa kobieta i bohater skwapliwie wykonujący powierzone mu zadanie", a pomiędzy inwazja jednego świata na drugi. Tak można by streścić fabułę "Strange Adventures". Kto jednak czytał wcześniej jakikolwiek komiks Kinga, ten wie, że kryje się pod tym znacznie więcej. Ile jesteś w stanie poświęcić? Do jakich okropieństw uciekłbyś się, żeby ocalić to, co najbardziej kochasz? To trudne pytania i "Strange Adventures" nie przynosi na nie łatwych odpowiedzi. Oddani fani Strange'a (zakładam, że na całym świecie jest ich razem może ze dwudziestu) mogą kręcić nosem, że King w swej dekonstrukcji bohatera nieodwracalnie łamie postać, jednakże to komiks nieosadzony w kontinuum, co właśnie pozwala na poruszenie takich tematów w powieści graficznej z trykociarzami. Mamy tu do czynienia z kompleksową narracją (a TEN twist fabularny!), zarówno w warstwie tekstowej, jak i wizualnej. Spektakularny tytuł, chyba mój ulubieniec zaraz po arcydzielnym "Mister Miracle".
Tytuł: Strange Adventures
- Scenariusz: Tom King
- Rysunki: Mitch Gerads, Evan Shaner
- Publicystyka: Tom King
- Wydawnictwo: Egmont
- Data wydania: 15.10.2025 r.
- Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
- Druk: kolorowy
- Oprawa: twarda
- Format: 170 × 260 mm
- Stron: 448
- ISBN: 9788328173170
- Cena: 169,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus
























