„Vaclav Drakulič jedzie do urzędu” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Redakcja

Dodane: 31-10-2025 22:51 ()


Tytułowy Vaclav Drakulič to niewysoki, starszy pan zamieszkujący wielki zamek w Karpatach. Od lat nie wyściubiał nosa ze swego zamczyska, nie mając najmniejszego pojęcia o zmianach, jaki zaszły na arenie politycznej. Ta niewiedza działa tylko w jedną stronę, albowiem aparat państwowy w postaci Sądu Administracyjnego Republiki Austrii zgodnie z literą prawa i posądzeniu o bycie "tym" Vladem Draculą odebrał staruszkowi dom. Wtedy to pan Vaclav postanawia samotnie stawić czoła biurokratycznej machinie i wyrusza do stolicy. W drodze i na miejscu co rusz zmuszany jest do zaprzeczania pomówieniom o wampiryzm i cała ta sytuacja to jedno wielkie nieporozumienie.
 
W swej satyrze na urzędy Jan Mazur i Henryk nie odbiegli daleko od prawdy i nie jeden czytelnik odnajdzie siebie w zagubieniu pana Drakuliča. Kto choć raz nie był w urzędzie, który niczym budka Doktora Who jest większy w środku, i jak w Hogwarcie, schody przemieszczają się, a pokoje zamieniają miejscami, ten wiedzie szczęśliwe życie. Pierwsze skojarzenie z urzędową częścią komiksu może zarówno nawiązywać do rzeczywistych zmagań licznych petentów, jak i do prób otrzymania zaświadczenia A38 w "Dwunastu pracach Asteriksa", co z kolei dostało swój tribute w grze "Wiedźmin 3: Krew i Wino" (swoją drogą traktującą o wąpierzach) w misji "Klient ma zawsze rację".
 
Jednakże autorzy komiksy nie pociągnęli tego żartu (bądź też tragedii, zależy od urzędowych doświadczeń) na tyle, na ile mogli. Wspomniany już Henryk w wyniku zawirowań i trwającego pięć lat procesu tworzenia wersji rysunkowej odpowiada jedynie za storyboardy. Jego Drakulič wygląda mniej przyjaźnie niż efekt, budzi skojarzenia z jednym z antagonistów Batmana, Scarface'em. Na ilustracjach Mikołaja Ratki to z kolei staruszek podobny do animowanego pana Magoo. Będąc w skojarzniach, kreska Ratki to dla mnie taki bogatszy w detale Nicholas Mahler ("Samotność rajdowca"). Komiks wygląda po prostu świetnie, kremowy papier, dobrana kolorystyka i używanie oświetlenia tylko podsycają niedosyt, jaki pozostawiła we mnie lektura.
 
I tak dochodzimy wreszcie do jedynej, acz znaczącej wady tego sympatycznego komiksu, a mianowicie długości. Pozycja i to już wraz z dodatkami liczy zaledwie 72 strony. Tak jak wampiry łakną krwi, tak czytelnik chciałby więcej stron. A tak dostajemy bardzo ładny, acz krótki komiks, którego lektura ze względu na niewielką ilość tekstu, zleci w mgnieniu oka. Polecam, bo Vaclav Drakulič jest w każdym utrudzonym petencie. Mazur, Henryk i Ratka pokazali, że wymierzony w serce kołek, czosnek, krucyfiks czy woda święcona są znacznie mniej skuteczne niż bezduszny system państwowej biurokracji.
 
 
Tytuł: Vaclav Drakulič jedzie do urzędu
  • Scenariusz: Jan Mazur
  • Rysunki: Henryk, Mikołaj Ratka
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data wydania: 27.09.2025 r.
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: twarda
  • Format: 165x235 mm
  • Stron: 72
  • ISBN: 978-83-68331-44-8
  • Cena: 49,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus