„Bastion” tom 5: „Ziemia niczyja” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 13-09-2025 21:53 ()


Piąty tom komiksowej adaptacji Bastionu Stephena Kinga to fragment trudny: bez widowiskowych bitew i spektakularnych konfrontacji, za to pełen rozmów, planów i politycznych manewrów. Roberto Aguirre-Sacasa i Mike Perkins muszą przełożyć na język komiksu partię powieści, która w prozie uchodzi za najbardziej „statyczną”. Efekt? Opowieść o narodzinach wspólnoty, o pierwszej demokracji po końcu świata – i o zdradzie, która czai się w sercu odbudowywanego miasta.

Bastion Stephena Kinga, wydany w 1978 roku i rozszerzony w 1990, to monumentalna powieść apokaliptyczna, często uznawana za opus magnum autora. Łączy horror, dramat społeczny i przypowieść biblijną o starciu dobra i zła. Za adaptację w formie komiksu odpowiada Roberto Aguirre-Sacasa – dramatopisarz i scenarzysta, związany z Marvelem oraz serialami Riverdale czy Chilling Adventures of Sabrina. Za stronę graficzną odpowiada Mike Perkins, brytyjski rysownik znany z realistycznego stylu (Kapitan Ameryka Eda Brubakera, Potwór z bagien). Polskie wydanie ukazało się nakładem wydawnictwa Albatros w tłumaczeniu Grzegorza Tupikowskiego.

Piąty tom przenosi akcję do Boulder, gdzie ocalali organizują fundamenty nowej wspólnoty. Powstaje Komitet Wolnej Strefy, który musi zająć się praktycznymi problemami: pochówkami, restytucją elektryczności, wyznaczeniem ról społecznych. Z pozoru monotonne czynności nabierają dramaturgii, bo to właśnie one decydują, czy cywilizacja odrodzi się po zagładzie. Równocześnie w cieniu narasta dramat jednostek – Harold Lauder i Nadine Cross, outsiderzy pełni gniewu i frustracji, planują zamach na komitet. Zniknięcie Matki Abigail – duchowej przewodniczki wspólnoty – potęguje chaos i lęk. Konstrukcja tomu przypomina preludium do tragedii: najpierw spokój i mozolna odbudowa, potem zdrada, której finałem jest eksplozja symbolicznie rozsadzająca kruche fundamenty odradzającego się społeczeństwa.

W oryginalnym Bastionie fragment dotyczący Boulder uchodzi za najbardziej nużący – wielu czytelników odkładało książkę przy długich opisach zebrań i procedur. Roberto Aguirre-Sacasa rozwiązuje ten problem, kondensując sceny i wzmacniając dramaturgię obrazu. Dialogi zostają skrócone, a narracja prowadzona jest częściowo z offu, co pozwala zachować wierność wobec Kinga, ale nadać opowieści komiksowy rytm. Mike Perkins wizualizuje polityczne spory tak, by przypominały thriller, a nie stenogram z obrad. Zyskuje na tym tempo, lecz traci atmosfera psychologicznej gęstości i powolnego rozkładu wspólnoty. Adaptacja staje się bardziej przystępna, lecz mniej refleksyjna – wybór świadomy, ale niepozbawiony kosztów.

Najsilniejszym punktem Ziemi niczyjej są portrety bohaterów na krawędzi lojalności i zdrady. Harold Lauder wyrasta na tragiczną figurę outsidera – nieatrakcyjny, odrzucony przez społeczność Boulder, obsesyjnie szuka dowartościowania. Jego decyzja o zdradzie nie wynika wyłącznie ze złej woli, ale z lat frustracji i poczucia poniżenia. Nadine Cross to postać rozdarta – z jednej strony pragnie miłości i akceptacji, z drugiej czuje ciążące na niej przeznaczenie „oblubienicy demona”. Jej relacja z Larrym Underwoodem, niedojrzałym muzykiem próbującym odnaleźć w sobie odpowiedzialność, staje się osią psychologicznego napięcia. Odrzucenie Nadine przez Larry’ego zamyka jej drogę do normalności i popycha ku Haroldowi oraz Flaggowi. Perkins subtelnie pokazuje te procesy w spojrzeniach, gestach, ujęciach twarzy – tu obraz mówi więcej niż słowa. To dzięki nim zdrada staje się wiarygodna i nie jest jedynie fabularnym zwrotem, ale logiczną konsekwencją psychologicznej ewolucji postaci.

Styl Mike’a Perkinsa opiera się na realistycznej, gęstej kresce, która nadaje Bastionowi charakter quasi-reportażu. Miasto Boulder ukazane jest jako przestrzeń zawieszoną między ruiną a odrodzeniem: pogrzeby, zebrania komitetu, pierwsze światła elektryczności – wszystkie te sceny zyskują ciężar dzięki dbałości o szczegół. Perkins unika przesady horroru, zamiast tego buduje atmosferę niepokoju poprzez cienie, kontrasty i stonowaną kolorystykę. Szczególnie mocna jest sekwencja wybuchu – dynamiczna, pełna ostrych linii i dramatycznych kadrów, z cienistą sylwetką Flagga domykającą scenę. Rysownik potrafi też operować rytmem: statyczne, niemal klaustrofobiczne kadry zebrań kontrastują z chaotycznymi obrazami ucieczki Harolda i Nadine, co nadaje tomowi napięcie i dramaturgię.

Bastion w wydaniu komiksowym odsłania nie tylko odwieczny mit walki dobra ze złem, ale też polityczny eksperyment: jak zbudować państwo po końcu świata. Boulder staje się laboratorium demokracji – powołuje się komitet, dzieli obowiązki, reguluje życie codzienne. To jednak demokracja krucha, bo oparta na zaufaniu, które łatwo roztrzaskać. Harold i Nadine symbolizują siły sabotażu: jednostki wypchnięte poza wspólnotę, które same wybierają autodestrukcję. Ich zdrada uderza w fundament wspólnoty, dowodząc, że zagrożenie bywa wewnętrzne, a nie tylko zewnętrzne. Zniknięcie Matki Abigail wzmacnia ten obraz – religijny autorytet znika, zostawiając społeczeństwo w próżni. W szerszym kontekście King i Aguirre-Sacasa stawiają pytanie, czy każda demokracja, nawet ta narodzona w apokalipsie, nie nosi w sobie nasienia własnego rozpadu.

Po lekturze Ziemi niczyjej pozostaje kilka mocnych obrazów i idei. Najważniejszy to motyw zdrady od wewnątrz – Harold i Nadine jako figury rozkładu wspólnoty, które pokazują, że koniec świata nie przychodzi tylko z zewnątrz, ale rodzi się w ludzkich słabościach. Drugi to eksperyment demokracji – Komitet Boulder jawi się jako metafora narodzin ustroju, którego trwałość okazuje się złudna. Trzeci punkt to religijna pustka po odejściu Matki Abigail, unaoczniająca, jak kruche są fundamenty moralne. Wreszcie obraz eksplozji – wizualne crescendo, które zamienia nadzieję w proch i przygotowuje scenę pod apokaliptyczny finał.

Ziemia niczyja to solidny, choć niepozbawiony ograniczeń fragment adaptacji Kinga. Tom nie olśniewa, ale udanie łączy thriller polityczny z dramatem intymnym. Uczy, że największe zagrożenie czai się nie w armii Flagga, lecz w wewnętrznych pęknięciach wspólnoty. Dla fanów Kinga – pozycja obowiązkowa; dla nowych – wymagająca, ale odsłaniająca polityczne i egzystencjalne oblicze apokalipsy.

 

Tytuł: Bastion tom 5: Ziemia niczyja

  • Scenariusz: Roberto Aguirre-Sacasa, King Stephen
  • Rysunki: Mike Perkins
  • Kolor: Laura Martin
  • Wydawnictwo: Albatros
  • Data wydania: 10.09.2025 r.
  • Seria: Bastion
  • Tłumaczenie: Grzegorz Tupikowski
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: twarda
  • Format: 170x260 mm
  • Stron: 144
  • ISBN: 9788383616186
  • Cena: 64,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Albatros za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus