„Dom Slaughterów” tom 5: „Wojna Rzeźnika” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 21-08-2025 20:57 ()


No i w końcu, powolutku, dotarliśmy do finału spin-offu „Coś zabija dzieciaki”. Podróż miejscami była wyboista. Miała swoje wady, ale w ostatecznym rachunku nie była tak uciążliwa. Pierwszy tom skwitowałem słowami „lepiej niż się spodziewałem, gorzej niż mogłoby być”. O tomie drugim napisałem „lepiej niż w pierwszym, wciąż nie wybitnie”. Co sądzę o tomie piątym, dowiecie się z poniższego tekstu.

Dla niecierpliwych – nie jest ani lepiej, ani gorzej, seria trzyma poziom. Ba, powiela nawet pewne grzeszki pierwszego albumu o przygodach Jace’a Bouchera, ale nadrabia to na innych polach. Bardziej dociekliwych zapraszam do dalszej lektury. Trapiony poczuciem winny i koszmarami Jace Boucher, ostatni ze swego rodu, zyskuję wreszcie szansę, by wywrzeć zemstę na ludziach odpowiedzialnych za zagładę jego domu. W tle toczy się wewnętrzna walka o stołki pomiędzy domami Zakonu Świętego Jerzego. Oba zaś wątki zmierzają do nieuniknionej konfrontacji. Z powyższego domyślić się można, że walka z potworami schodzi na dalszy plan. I jest to domysł słuszny. Elementy nadprzyrodzone wciąż pojawiają się w recenzowanym albumie, ale ich znaczenie jest dla historii marginalne. Czy to dobrze? Źle? W odróżnieniu od głównej serii losy Jace’a zawsze stawiały bardziej na interpersonalny konflikt między ludźmi. Można by wręcz rzec, że czytelnika troszkę bito po głowie ideą, że „ludzie to najgorsze potwory” i w tym tomie myśl ta wybrzmiewa najmocniej. Przedstawiona historia, której ciężar zdecydowanie przesunięto w stronę zemsty Jace’a oraz zakulisowych rozgrywek o władzę naprawdę angażuję. W końcu to finał losów żądnego zemsty łowcy. Całość historii chłonie się wręcz strona za stroną dzięki ciekawej intrydze i dobrze dobranemu tempu przeplatającemu konflikt łowców, wątek zemsty i machinację postaci stojących u władzy. Po prostu czyta się to dobrze. Niemal niczym thriller polityczny z lekkim nadnaturalnym sznytem dodającym całości pikanterii. Tynion IV znów rozbudowuje swój świat i znowu czyni to w sposób, który daje czytelnikowi satysfakcję, a jednocześnie sprawia, że chce się ponownie zanurzyć w wykreowanym przez autora uniwersum. Bohaterowie również prezentują się w tej opowieści dobrze, są wyraziści, odpowiednio umotywowani i świetnie wpisują się w swoje role. Nawet jeśli nie są wyjątkowo oryginalni.

O oprawie tej serii pisałem już wiele razy. Uniwersum Tyniona ma swoją wyraźną wizualną tożsamość i nosi ją z dumą. Rysunki wciąż stoją na dobrym poziomie, a pomimo swojej oszczędności pod względem detalu są w stanie bez problemu przekazać dramatyczny i emocjonalny ładunek, jaki doręczyć odbiorcy chce artysta. Akcja, mimika, mowa ciała, komiksowa „scenografia” – wszystko to stoi na poziomie zadowalającym i nieprzeszkadzającym w odbiorze historii, a odpowiednio dobrana kolorystyka dobrze koresponduje z atmosferą, jaką stara się budować historia.

Połączenie dobrze napisanych bohaterów i solidnej, intrygującej historii, gdzie akcja i intryga przeplatają się w odpowiednio dobranych proporcjach sprawia, że „Wojnę Rzeźnika” czyta się wyjątkowo dobrze. Jeżeli lubicie to uniwersum to zdecydowanie zachęcam do zapoznania się z wybuchową konkluzją historii Jace’a Bouchera. Nie jest to komiksowe mistrzostwo świata, ale mimo tego pozycja zdecydowanie nie zawodzi i daje z lektury nielichą przyjemność.

 

Tytuł: Dom Slaughterów tom 5: Wojna Rzeźnika 

  • Scenariusz: James Tynion IV, Tate Brombal
  • Rysunki: Werther Dell’Edera, Antonio Fuso
  • Tłumaczenie: Paweł Bulski
  • Premiera: 23.04.2025 r.
  • Wydawca: Non Stop Comics
  • Oprawa: miękka
  • Liczba stron: 144
  • Format: 170x260
  • ISBN: 978-83-8230-929-4
  • Cena: 69,90 zł

Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.


comments powered by Disqus