„Bloodborne” tom 4: „Królestwo posępnych cieni” - recenzja
Dodane: 09-08-2025 21:19 ()
Gra Bloodborne to wyjątkowe i bardzo udane połączenie estetyki gotyckiego horroru oraz kosmicznej grozy. I na razie komiksowa seria ukazująca się od ładnych kilku lat bardzo przyzwoicie przenosiła znany z interaktywnej gry klimat na statyczne plansze komiksu. Dzisiaj siadamy do recenzji „Bloodborne: Królestwo posępnych cieni” i przekonamy się, czy dobra pasa komiksowych adaptacji nie została przerwana.
Królestwo to opowieść o dwójce łowców bestii, którzy wspólnie ruszają na poszukiwanie jednego ze swoich uczniów, który opętany żądzą zemsty i uzyskania potęgi porzucił swych mentorów. Poszukiwania zaginionego młodzika prowadzą naszych bohaterów w miejsce, gdzie zapuszczają się jedynie najodważniejsi lub najbardziej zdesperowani. Fabuła w recenzowanym komiksie wydaje się być prosta jak konstrukcja cepa – jeden z naszych zaginał, ruszamy na pomoc. A jednak mimo wszystko zaangażowała mnie w lekturę dość mocno, głównie za sprawą przemyśleń bohaterów na tematy takie jak natura bycia łowcą oraz cena, jaką płacimy za dokonanie zemsty. Wyraźnie czuć, że Królestwo stoi nie tyle historią (bo ta jak wspomniałem, jest bardzo prosta), ile właśnie bohaterami, ich charakterem i wzajemnymi interakcjami. Nie znaczy to jednak, że komiks ten to tylko i wyłącznie podróż w głąb bohaterów. Wszystkie te dialogi i przemyślenia autor bardzo zręcznie przeplata satysfakcjonującymi scenami akcji, w których nasi bohaterowie popisać mogą się zarówno umiejętnościami jak i pomyślunkiem. Tempo, w jakim akcja przeplata się z dramatem, jest bardzo dobrze wyważone, przez co ani przez chwilę nie czułem się znużony nadmiarem dialogu, ani przebodźcowany wisceralną walką, jaką bohaterowie toczą z czasem i przeróżnymi maszkarami. Kolejny plus daje komiksowi za to, że w dobry sposób przenosi znane z gry mechaniki na strony komiksu i umiejętnie wplata je w narrację. Jako fanowi gry bardzo mi się to podoba. Ale żeby nie było za dobrze, daję jednak drobny minusik za to, że pozycja ta w żaden sposób nie poszerza znanego z gry świata i nie wprowadza nowych, nieznanych fanom elementów.
Jeśli zaś chodzi o oprawę to już jakiś czas temu komiksy z serii Bloodborne wypracowały sobie pewną wizualną tożsamość. I po prostu się jej trzyma. Co otrzyma czytelnik sięgający po Królestwo? Pełne detali, a jednocześnie na swój sposób odrealnione szkice nakreślone setkami drobnych linii, które w iście magiczny sposób łączą dosadność i przyziemność brudnych ulic i lochów z atmosferą zanurzania się w nierealnym, koszmarze. Rozrysowana akcja jest dynamiczna i nakreślona w sposób, który nie sprawia żadnych problemów z jej śledzeniem. A wszystko to w brudnych i ziemistych kolorach, które pomimo ograniczonej palety nie sprawiają, że komiks wygląda jak monochromatyczny, a dodatkowo doskonale oddają atmosferę historii.
Zdecydowanie polecam – zarówno fanom gry (bo to pozycja głównie dla nich), jak i ludziom, którzy szukają po prostu dobrego, przygodowego horroru. Nieszczególnie skomplikowana historia daje wyraźniej wybrzmieć charakterom jej bohaterów, a odpowiednio mroczny finał satysfakcjonuje. Popatrzeć również jest na co ze względu na przyjemną dla oka oprawę. Jeśli lubisz grę, kupuj śmiało. Jeśli z tym światem nie miałeś styczności, również nie powinieneś się zawieść.
Tytuł: Bloodborne tom 4: Królestwo posępnych cieni
- Scenariusz: Ales Kot
- Rysunki: Piotr Kowalski
- Wydawnictwo: Egmont
- Data wydania: 09.04.2025 r.
- Tłumaczenie: Mateusz Lis
- Druk: kolor
- Oprawa: twarda
- Papier: kreda
- Format: 17x26 cm
- Stron: 112
- ISBN: 99788328170131
- Cena: 79,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus