„Cobra Commander” tom 1: „Zdeterminowany, by rządzić światem” - recenzja
Dodane: 29-06-2025 21:33 ()
Postać Komandora Cobry przez dziesięciolecia bawiła i przerażała. W kreskówkach z lat osiemdziesiątych był często przedstawiany jako histeryczny, skłonny do tyrad przywódca, którego plany regularnie kończyły się fiaskiem, ku irytacji jego podkomendnych, takich jak Destro czy Baronowa. Mimo to, jego cel – globalna dominacja i obalenie wolnego świata – był zawsze śmiertelnie poważny. W komiksach Marvela, a później Image/Devil's Due i IDW, jego wizerunek zyskiwał na brutalności i przebiegłości, często ujawniając jego manipulatorską naturę i zdolność do inspirowania fanatycznej lojalności pomimo własnych wad.
W obliczu tak bogatej, choć niejednolitej historii, podjęcie próby ponownego zdefiniowania Komandora Cobry wymagało odważnego scenarzysty. Jego talent do zgłębiania psychiki postaci, ukazywania ich wad i motywacji, nawet tych najmroczniejszych, idealnie pasował do zadania. Cobra Commander nie jest jedynie kolejnym komiksem z złoczyńcą w roli głównej. To próba zrozumienia, co napędza człowieka, który pragnie władzy absolutnej, i co dzieje się, gdy ta władza zostaje mu odebrana. To opowieść o powrocie z piekła, z samotnikiem, nieszczęśnikiem, a jednocześnie niebezpiecznym psychopatą, w roli głównej.
Zanim zagłębimy się w meandry psychiki Komandora Cobry, kluczowe jest zrozumienie kontekstu, w jakim powstała ta miniseria. "Uniwersum Energon" to śmiała próba Skybound Entertainment (imprint Image Comics, stworzony przez Roberta Kirkmana z "The Walking Dead") redefinicji i zintegrowania popularnych franczyz Hasbro. Po latach, w których G.I. Joe i Transformers działały w ramach różnych, choć czasem przecinających się ciągłości wydawniczych (przede wszystkim IDW Publishing), nowi wydawcy postanowili stworzyć wspólny, spójny kanon od podstaw.
Punktem wyjścia dla tego uniwersum był "Void Rivals" Kirkmana i Lorenzo De Felici, który przedstawił dwie obce rasy – Ascending z Cybertronu i Soliciers z Ziemi – uwięzione na odległej planecie, odkrywające wspólną tajemnicę dotyczącą Energonu. To właśnie tam, w niemal niepostrzeżony sposób, pojawiły się pierwsze wzmianki o Transformersach i G.I. Joe, sygnalizując rozpoczęcie nowej, epickiej sagi. Następnie przyszły "Transformers" Daniela Warrena Johnsona, dynamiczna opowieść o przybyciu Autobotów na Ziemię i konflikcie z Deceptikonami, oraz "Duke" Joshua Williamsona, skupiający się na genezie Konrada Hausera i początkach organizacji G.I. Joe w obliczu obcej inwazji.
W "Cobra Commander" tytułowy bohater rozpoczyna swoją podróż jako figura tragiczna, choć ani na jotę nie mniej odrażająca. Zostaje porzucony na pustkowiach, uznany za martwego przez swoich ludzi, co jest dla niego, megalomana o wybujałym ego, największym z możliwych upokorzeń. Ta początkowa faza to studium paranoi i desperacji. Komandor nie ufa nikomu, nie ma sojuszników, a każdy napotkany człowiek (lub istota) jest postrzegany jako potencjalne zagrożenie lub narzędzie. Jego wewnętrzne monologi są kluczem do zrozumienia jego mentalności: to obsesyjne rozważania o zemście, o odzyskaniu kontroli, o tym, jak świat go nie doceniał. Williamson doskonale oddaje jego chorobliwą ambicję, która jest zarówno jego siłą, jak i jego największą słabością.
Maska, symbol jego tożsamości, staje się w tej serii czymś więcej niż tylko elementem kostiumu. To bariera między nim a światem, narzędzie do ukrycia jego prawdziwego "ja" (choć nigdy go nie widzimy bez niej), ale także źródło jego siły. Bez niej jest nagi, bezbronny. Z nią – jest Komandorem Cobrą. Seria sugeruje, że jego tożsamość jest nierozerwalnie związana z maską, a przez to z jego rolą tyrana.
Williamson unika pokusy "humanizowania" go w sensie tradycyjnym. Nie próbuje wzbudzić współczucia. Zamiast tego, pokazuje mechanizmy myślenia człowieka, który jest czystą wolą mocy, gotowym poświęcić wszystko i każdego dla swoich celów. Nawet gdy cierpi, jego cierpienie jest napędzane frustracją z powodu utraty władzy, a nie refleksją nad własnymi błędami. Jest to odświeżające podejście, które unika pułapki "sympatycznego złoczyńcy", zachowując jego esencję jako bezwzględnego antagonisty. Jego geniusz, choć niezaprzeczalny, jest zawsze zaciemniony przez jego wady – brak empatii, skłonność do paniki, i przede wszystkim, nieprzejednaną pychę.
Andrea Milan charakteryzuje się dynamicznym, mocnym stylem, który doskonale oddaje brutalność i intensywność Cobra Commander. Jego linie są czyste, ale jednocześnie pełne tekstury i szczegółów, co nadaje komiksowi surowy, gritty charakter. Milan świetnie radzi sobie z anatomią i ruchem, co jest kluczowe w scenach akcji. Postacie są ekspresyjne, nawet Komandor Cobra w swojej masce potrafi przekazać ogrom emocji – od wściekłości, przez paranoję, po triumf – poprzez posturę, mowę ciała i subtelne cieniowanie twarzy.
Kadrowanie jest mistrzowskie. Często wykorzystuje szerokie plany, by podkreślić izolację Komandora by następnie przejść do ciasnych kadrów, skupiających się na jego twarzy (masce), by podkreślić jego wewnętrzne cierpienie lub manię. Jego zdolność do przedstawiania brutalności bez epatowania nią jest również godna uwagi – przemoc jest obecna, ale służy celom narracyjnym, podkreślając bezwzględność Komandora, a nie tylko szokując.
Annalisa Leoni, jako kolorystka, odgrywa kluczową rolę w ustaleniu tonu i atmosfery serii. Jej paleta barw jest często stonowana i mroczna, z przewagą szarości, brązów i ciemnych zieleni, co odzwierciedla pustkowia i nędzne warunki, w których Komandor Cobra się porusza. Używa akcentów kolorystycznych – jaskrawych odcieni Energonu, krwawej czerwieni w scenach przemocy, czy zimnego błękitu w podziemnych laboratoriach – by podkreślić kluczowe momenty i nadać dynamiki wizualnej.
Światło i cień są wykorzystywane z niezwykłą precyzją, by podkreślić dramatyzm i psychologiczną złożoność. Często twarz (maska) Komandora Cobry jest zanurzona w cieniu, co wzmacnia jego tajemniczość i złowieszczość. Kontrasty między światłem a mrokiem są symboliczne, odzwierciedlając walkę Komandora o wydostanie się z cienia i ponowne objęcie władzy. Kolory sprawiają, że nawet najbardziej statyczne panele tętnią życiem i emocjami, wciągając czytelnika głębiej w ten ponury, ale urzekający świat.
Cobra Commander to bezkompromisowe i intensywne studium postaci, która przez dziesięciolecia była synonimem zła, ale nigdy wcześniej nie została tak dogłębnie przeanalizowana. Williamson odziera Komandora Cobrę z wszelkich złudzeń, ukazując go jako postać tragiczną, choć odrażającą, napędzaną przez chorobliwą ambicję i bezdenną paranoję. Jest to portret tyrana, który nawet w najgłębszym upadku pozostaje przerażająco niebezpieczny.
Tytuł: Cobra Commander tom 1: Zdeterminowany, by rządzić światem
- Scenariusz: Joshua Williamson
- Szkic: Andrea Milana
- Kolory: Annalisa Leoni
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Kupczyk
- Wydawca wersji oryginalnej: Image Comics
- Wydawca wersji polskiej: Nagle Comics
- Data publikacji wersji polskiej: 22.11.2024 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 170 x 260 mm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 120
- Cena: 84,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Nagle Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus