„Zawsze chciałem robić komiksy” - rozmowa z Karolem Weberem
Dodane: 08-06-2025 21:01 ()
„Zawsze chciałem robić komiksy” - rozmowa z Karolem Weberem, scenarzystą współpracującym m.in. z magazynem „Relax”.
Paradoks: Nie brakuje opinii, w myśl których komiksowe medium swoje najlepsze czasy ma już za sobą. Wszechobecne, dosycone elektroniką rozrywki nowego typu, w dużej mierze wyparły niegdyś przejawiane na ogromną skalę zainteresowanie komiksami. Jak się na to zapatrujesz jako komiksowy scenarzysta? Czy w Twoim przekonaniu warto poświęcać swoją aktywność życiową na teoretycznie anachroniczną formułę narracji?
Karol Weber: Myślę, że są dwie rzeczy, którym warto poświęcać swoją aktywność.
Jedną z nich jest pasja, drugą coś, co pozwala zarobić na utrzymanie. Jeśli te dwie rzeczy idą w parze, to świetnie. Niestety, z komiksów nie da się wyżyć (jeszcze?). Pozostaje pasja.
Znam wielu twórców, którzy poświęcają się dla pasji tworzenia – wracają z pracy, która pozwala im zarobić jakieś pieniądze i siedząc po nocach pracują tworząc świetne historie.
Czy komiks ma najlepsze czasy za sobą? Myślę że nie, bo z roku na rok pojawia się coraz więcej komiksów, ludzie więc je czytają. Rynek tego potrzebuje. Problemem jest odpowiednie wynagradzanie twórców za ich pracę, której się nie ceni (niestety). Dlatego Polskich twórców jest mało, mało wychodzi polskich komiksów, bo jeśli ktoś ma poświęcić kilka miesięcy życia żeby zrobić komiks i zarobić np. 1000 zł, to lepiej namalować obraz, sprzedać go i zarobić tyle samo.
Rynek komiksowy nigdy nie umrze, ale umrze polska twórczość komiksowa, bo nawet pasjonaci kiedyś zadadzą sobie pytanie, czy warto?
Paradoks: Czy pamiętasz swoje pierwsze zetknięcie z komiksem?
Karol Weber: Tak, styczeń 1997 roku. Był to „Superman” nr 1/1997. Pamiętam, że na końcu było pytanie „koniec?” i byłem ciekaw… Kupiłem więc kolejny numer, 68 stron, gościnny występ Lobo. To mnie przekonało i zacząłem zbierać komiksy.
Paradoks: Wygląda zatem na to, że przekonał Cię komiks stricte superbohaterski. A jak jest obecnie? Jakie gatunki i konwencje przekonują Cię najbardziej?
Karol Weber: Obecnie cenię sobie bardziej złożone i wymagające historie.
Myślę, że każdy, kto czyta lub tworzy, w pewnym momencie chce od komiksu czegoś więcej, niż tylko peleryny i laserów w oczach.
W swojej twórczości często nawiązuję do superbohaterstwa, bo nadal lubię superbohaterów, ale staram się spojrzeć na nich z innej perspektywy niż robią to Amerykanie. U mnie to superbohaterstwo jest zawiłe i często ukryte. Staram się więc łączyć bardziej ambitne historie z superbohaterami.
Nie mam jednak konkretnych gatunków, które mnie przekonują. Piszę całkiem sporo, ale wszystkie historie są dedykowane dla konkretnych grafików. Często to grafik mówi, że chciałby żebym napisał coś w konkretnym gatunku bo np. zawsze chciał coś takiego narysować albo chce się z czymś takim zmierzyć.
Paradoks: Co z kolei skłoniło Cię (i kiedy mniej więcej to nastąpiło) do podjęcia własnych prób na polu scenopisarstwa? A może też rysowałeś autorskie komiksy, zanim podjąłeś współprace z rysownikami?
Karol Weber: Karolina Klein, cha, cha, cha… Dokładnie tak, ta dziewczyna odpowiada za to, że ktoś taki jak ja pisze teraz scenariusze.
Pisaliśmy kiedyś i ona tak spontanicznie rzuciła, że całkiem fajnie się ze mną pisze i powinienem napisać jakiś scenariusz. I tak się zaczęło. Zawsze chciałem robić komiksy, ale obawiam się, że nikt nie chciałby oglądać tego, co narysuję, bo byłoby to mocno abstrakcyjne i niezgodne ze sztuką. A pisanie wydawało się proste, piszę od zawsze…
Było to jakoś w październiku lub listopadzie 2021 roku.
Paradoks: Co to był za utwór? Czy doczekał się rozrysowania, a może też publikacji?
Karol Weber: Wierzę, że jeszcze się ukaże. Co jakiś czas przypominam Karolinie „subtelnym”: „Rysuj, rysuj…”, ale problemy z tym komiksem mają bardziej charakter prywatny, o którym nie chciałbym tu rozmawiać.
Paradoks: Kibicujemy zatem także temu z Twoich licznych projektów. Skoro już o nich mowa, to jaką metodę twórczą przy ich kreowaniu preferujesz? Masz już taką wypracowaną, czy starasz się improwizować w poszukiwaniu nowych, twórczych możliwości?
Karol Weber: Szczerze to nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Mam te wszystkie historie w głowie, czasami tylko potrzebuję odpowiednich słów, żeby przelać je na papier. Niejednokrotnie jest tak, że chodzę z jakąś historią (z reguły jest ich kilka) parę dni czy tygodni i ona dojrzewa w mojej głowie, ewoluuje a gdy jest gotowa, siadam i piszę ją w jeden dzień.
Sama praca z różnymi grafikami jest nieco inna, inaczej pracowało się z Gedeonem, inaczej z Arturem Biernackim, Jerzym Ozgą czy Maćkiem Pałką.
Choć tu nie wiem czy na temat…
Paradoks: Jak dla nas bardzo na temat Np. Stan Lee wspominał kiedyś że z poszczególnymi rysownikami specyfika pracy była nieco odmienna, przez co musiał wypracować do współpracy z nimi nieco inne metody komunikacji. A przecież śp. Gedeon czy Maciej Pałka to kompletnie odmienne temperamenty twórcze.
Karol Weber: Tak, dokładnie…
Pracując z Gedeonem nie raz było tak, że dostawał on gotowy scenariusz, tworzył wszystkie plansze jednocześnie. Nie miał ustalonego jakiegoś wewnętrznego harmonogramu pracy od pierwszej strony do ostatniej. Malował wszystkie jednocześnie.
Kiedyś zapytałem go dlaczego tak pracuje, to powiedział że dla niego tak jest lepiej bo tak układa sobie w głowie moją historię. U niego nie było też nigdy czegoś takiego jak storyboard – czytając scenariusz, który ode mnie dostał, miał wszystko ułożone w głowie i pracował z pamięci.
Było też kilka innych, ciekawych historii, typu często rozmawialiśmy o różnych pomysłach, które mam w głowie i zanim zacząłem pisać, Gedeon wysyłał mi kilka plansz które zrobił do komiksu do którego jeszcze nie było scenariusza.
Czy inna, gdy powiedział, że mogę pisać i scenariusz przesłać innym razem, bo on mu nie przeszkadza w pracy.
Była też dyskusja o tym, że moje literki, gdy jest ich za dużo to zasłaniają jego obrazki hahahah…. On nie mieszał się do literek, ja do obrazków i jaki jest efekt, można zobaczyć.
Z kolei z Maćkiem Pałką pracuje się zupełnie inaczej. Tu wszystko jest ułożone, ma swoje miejsce i swój plan. Mamy storyboard i gdy go widzimy, czasami coś zmieniamy w historii. Maciek czasami mówi „słuchaj, zmienię Ci jedną rzecz, żeby było fajniej”. I zmienia. Nie mam z tym problemu.
Niektóre rzeczy dopracowujemy w trakcie prac nad grafiką. Maciek daje też dużo swoich pomysłów i w jego historiach dużo się dzieje – nawet tych rzeczy, których nie ma w scenariuszu.
Przykładowo w „Powrocie Ojca” widzimy upływający czas i zmieniającą się kolorystykę jak zachodzące słońce oświetla miasto. To pomysł Maćka, który wyszedł bardzo fajnie. Dużo jest takich smaczków w naszych historiach.
Podobnie jest z Arturem Biernackim, który nie raz mówi: „Słuchaj, ja widzę tę scenę trochę inaczej. Zrobiłbym to tak…” i że z 12 stron zrobi się nieco więcej. Tu wszystko ustalamy, nie jestem niczym zaskakiwany i co najważniejsze, Artur nie rusza moich literek. Jedynie zmieniają się niektóre obrazki i liczba stron. Ogólnie tutaj też bardzo dobrze się nam pracuje i świetnie się dogadujemy.
Dodawać więcej stron lubi też Wojtek - WU – Zieliński. Do tego u Wojtka jest jeszcze sporo nawiązań do sztuki i szeroko rozumianej kultury. U każdego są jakieś smaczki…
Paradoks: Z kolei których scenarzystów (w tym nie tylko komiksowych) uważasz za swoich mistrzów?
Karol Weber: Za swoich mistrzów chyba nikogo, bo to sugerowałoby że chciałbym kogoś naśladować.
Jednak bardzo lubię Eda Brubakera, Alana Moore’a i LEO (Luiz Eduard de Oliveira) – potrafią bardzo fajnie budować wielowątkową narrację i ich scenariusze nigdy nie są proste. Zawsze są złożone i tworzą bardzo fajne konstrukcje, ich historie dobrze się czyta.
Paradoks: A gdybyś miał dowolny wybór plastyków z którymi chciałbyś współpracować to kto znalazłby się w ich gronie?
Karol Weber: Zrobiłem taką listę!
To było na samym początku jak Karolina napisała, żeby zrobić komiks. Zanim napisałem pierwszy scenariusz powstała lista marzeń – była to lista osób, z którymi chciałem zrobić komiks. Znalazło się na niej kilka nazwisk, później lista ta została przeze mnie rozszerzona. Na początku znalazły się na niej następujące osoby: Gedeon, Jerzy Ozga, Maciej Pałka, Jakub Kijuc i właśnie wspomniana Karolina Klein. Poza Karoliną, która jeszcze nie skończyła swojego scenariusza, udało mi się zrealizować marzenie i zrobić komiks z każdą z wymienionych osób.
Gdybym z kolei miał wybrać osoby z zagranicy, na mojej liście znalazłby się Enki Bilal, Moebius i Milo Manara.
Paradoks: Możesz wskazać utwór (bądź utwory), z którego (z których) jesteś szczególnie zadowolony? Czy zdarzało Ci się tworzyć w bólach i frustracji braku osiągnięcia oczekiwanego przez Ciebie efektu (o którym to zjawisku wspominał niegdyś śp. Maciej Parowski), czy też twórcza aktywność jest dla Ciebie raczej satysfakcjonującym doznaniem?
Karol Weber: Nigdy nie tworzę pod przymusem, nie męczę się przy tym, co piszę, ani nie „wypluwam” scenariuszy w bólach. Staram się cieszyć z tego czym się zajmuję, mieć z tego dobrą zabawę. A jeśli ktoś czyta i ocenia to pozytywnie, to tym lepiej…
Mam napisanych dużo dobrych rzeczy, z których jestem zadowolony. Pewnie powiedziałbym, że jestem zadowolony ze wszystkiego, bo jak nie jestem zadowolony, to nikomu tego nie wysyłam.
Jeśli miałbym wskazać konkretne historie, to na pewno Opowieści z ARKI, Castellani i Blady, ogólnie wszystkie historie które tworzyliśmy z Gedeonem.
Seria westernów z Maćkiem Pałką, „dziadki”, które stworzyliśmy z paroma świetnymi grafikami i historie dla Artura Biernackiego. Każda z historii jest inna i ma inną strukturę, lubię się tym bawić.
Paradoks: Po raz kolejny wymieniłeś Gedeona, pod którym to pseudonimem „skrywał” się lubelski artysta Daniel Grzeszkiewicz. Niestety zmarł on u schyłku marca tego roku… Jak zawiązała się między Wami współpraca? Mógłbyś scharakteryzować zarówno tę współpracę, jak i projekty w jej trakcie powstałe?
Karol Weber: O rany, temat rzeka…
Wszystko to ma swój początek jakoś w 2021 roku. Zacząłem szukać Gedeona, bo chciałem żeby zrobił mi kilka rysunków.
Jedyny kontakt, który udało mi się znaleźć był na jakimś starym forum sprzed 10 lat. Napisałem na maila którego podał, ku mojemu zaskoczeniu, Gedeon odpisał następnego dnia. Tak zaczęliśmy rozmawiać. Szybko przeszliśmy na Messengera i mieliśmy kontakt online.
Daniel był dość ekspresyjną osobą, więc szybko skończyło się tym, że mnie poblokował gdzie tylko się dało. Po jakichś 2 tygodniach odblokował i zaczęliśmy ponownie rozmawiać. Znów skończyło się blokadą.
Był to dla mnie dziwny czas i nie myślałem jeszcze wtedy o zrobieniu z nim jakiegoś komiksu. Ja mieszkałem w Polsce, on jeszcze wtedy w Anglii. Po powrocie Daniela do Polski, spotkaliśmy się pierwszy raz w Lublinie, potem kolejny… Bardzo fajnie się nam rozmawiało, podobnie patrzyliśmy na świat.
Kiedyś powiedziałem „Gedeon, zróbmy komiks”, był dość niechętny ale gdy dostał scenariusz to od razu siadł i zaczął malować. Pierwszą nasza historią był Wariat – jeden z epizodów Opowieści z ARKI. Potem powstały kolejne epizody. Finalnie powstał cały album Opowieści z ARKI, ponad 130 stron. Album ten powinien zostać wydany w tym roku. Album ten ma też być wydany przez Image Comics a także przez wydawnictwa z Francji i Hiszpanii.
Wyzwaniem dla mnie była prośba Gedeona, aby stworzyć scenariusz do Bladego.
To wyjątkowa historia i dla mnie i była wyjątkowa dla niego. Blady, to nienarodzone dziecko Gedeona, które zmarło nim przyszło na świat, dlatego to postać bez twarzy. Gedeon nie wiedział jak wyglądało… Był to o tyle ciężki temat, że chciałem wpleść do historii około 100 obrazów z cyklu Bladego, które powstały na przestrzeni paru lat. Jednocześnie żaden z nich nie miał nigdy stać się żadnym z kadrów komiksu…
Zrobiłem to, napisałem tę historię. Gedeon ją zilustrował i w ten sposób powstał album pt. „Blady: Powrót do krainy czarów, czyli z prochu powstałeś, w proch się obrócisz”. Dużo można powiedzieć o tym albumie, ale to chyba dobry temat na inną okazję, bo i tak już się rozgadałem.
Mamy jeszcze stworzonych Castellanich, Ewcię oraz kilka pojedynczych historii. Historia, której Gedeon nie zdołał skończyć nosiła tytuł „Latarnik”. Powstało tutaj głównie kilka teł, zarys okładki do historii i kilka koncepcji rozwiązań, które ustalaliśmy w licznych rozmowach…
Wielka strata, dla mnie i całego środowiska komiksowego.
Paradoks: Informacja o zaawansowanej realizacji „Bladego” była ostatnią informacją ze strony Gedeona na jego mediach społecznościowych… Orientujesz się jaki był stopień zaawansowania prac nad tym przedsięwzięciem? I oczywiście czy doczekamy się jego prezentacji?
Karol Weber: Publikacje ze strony Gedeona, które wrzucał, to jego zabawy z kontrastami. Blady jest skończony od ponad roku. Mamy gotowy album na ok 60 stron. Wszystkie materiały mam u siebie. Mamy też zakontraktowanego wydawcę, który wyda ten komiks w formie albumu. Pierwszy jednak do druku trafi album Opowieści z ARKI: Wojna.
Paradoks: Czy jest już mniej więcej ustalony harmonogram publikacji tych albumów? Kiedy możemy się ich spodziewać?
Karol Weber: Opowieści z ARKI prawdopodobnie na przełomie roku (możliwe, że album ukaże się jeszcze w tym roku). Album Bladego to temat na przyszły rok.
Paradoks: Czy oprócz wspominanych już autorów masz na tzw. oku kolejnych? Czy toczysz na tym tle wciąż trwające negocjacje?
Karol Weber: Tak, cały czas z kimś rozmawiam, pojawiają się cały czas nowe nazwiska. Z wieloma twórcami zacieśniam współpracę i tworzę dla nich kolejne scenariusze.
Z tych wydrukowanych mogę wymienić chociażby Jarka Chyżego, z którym współpracuje się doskonale, Jerzego Ozgę, którego od wielu, wielu lat bardzo cenię, czy Mietka Fijała.
Wielu doskonałych grafików już ma moje scenariusze, a nasze wspólne projekty są w różnych stadiach zaawansowania. Nie chcę tu jednak wskazywać konkretnych nazwisk. Wiem, że Grzegorz Kaczmarczyk wspominał, że coś dla mnie tworzy, więc jego mogę wymienić.
Niedawno skontaktowało się ze mną kilka osób, które z powodzeniem współpracują z wydawnictwami zagranicznymi. Mam też propozycję współpracy od grafika, który wydaje dla DC Comics, ale tutaj rozmowy są na wczesnym stadium zaawansowania, więc nie chcę zdradzać szczegółów.
Paradoks: To jeszcze tak na koniec rozmowy byłbyś skłonny wskazać komiksowe realizacje, które w sposób szczególny przypadły Ci do gustu, i które do pewnego stopnia wpłynęły na Ciebie jako twórcę?
Karol Weber: Duży wpływ na mnie jako na scenarzystę mają… Graficy.
Scenariusze, które tworzę, tworzę pod konkretnego grafika i jego styl. Więc wpływ grafiki na moje teksty jest bardzo duży… Z grafików na pewno Moebius, który praktycznie każdą swoją pracą pokazuje, że warto wyjść poza schemat i spróbować czegoś nowego. Tak jak on grafikami, ja bawię się słowem – tworzę różne formy narracyjne, różne przejścia i staram się przedstawiać wydarzenia z różnej perspektywy.
Kiedyś, gdy będę gotowy, postaram się słowami oddać to co graficznie tworzy Bilal… Tu też, każda jego praca to dzieło sztuki. Cenię Alana Moore’a, w szczególności za Sagę Potwora z Bagien, za Strażników, Watchmen, V jak Vendetta… rany, ile on tego napisał.
Cenię też Gaimana i Granta Morissona. Mają oni wpływ na to, w jaki sposób postrzegam tworzenie scenariuszy i zabawę tę formą narracji.
Paradoks: Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszego zapału do pracy twórczej.
Galeria
comments powered by Disqus