„Tylko my dwoje” - recenzja
Dodane: 26-06-2024 21:42 ()
Jesteśmy dość często przestrzegani przed psychopatami interakcją z nimi zarówno w sytuacjach publicznych, jak i intymnych. Niestety, życie pokazuje, że najciemniej jest zazwyczaj pod latarnią…
Film Valérie Donzelli to w zasadzie instruktaż edukacyjny. Skierowany głównie do kobiet, choć mężczyźni również powinni go zobaczyć. Nie dla urozmaiconej fabuły lub występu przepięknej Virginii Efiry. Wartość filmu zawarta jest w przestrodze, celnym wypunktowaniu sygnałów świadczących o obcowaniu z osobą zaburzoną.
Dramat nauczycielki tak zaślepionej swoją melancholią, że nie widzi toksycznych gestów swojego partnera, można uznać za sztampowy. W połowie drogi konwencja dalszych wydarzeń skłania nas do trafnych przewidywań w zakończeniu. Mimo to oglądamy film z zapartym tchem, głównie za sprawą talentu aktorskiego Efiry. Równie charyzmatyczny jest Melvil Poupaud jako psychopatyczny mąż. To dla nich uczestniczymy w tym przykrym - ale pod koniec oczyszczającym – spektaklu.
„Tylko my dwoje” pozwala spojrzeń na miłość, zauroczenie z dystansu. Dzięki tej produkcji co poniektórzy mogą zrozumieć, że wspomniany afekt jest często zaślepieniem wynikającym z nieuświadomionego braku. Emocjonalnego infantylizmu sprowadzającego nas później do roli przedmiotu nadmiernej troski. A nawet dotkliwej przemocy, psychicznej i fizycznej.
Ocena: 7/10
Tytuł: Tylko my dwoje
Reżyseria: Valérie Donzelli
Scenariusz: Valérie Donzelli, Audrey Diwan
Obsada:
- Virginie Efira
- Melvil Poupaud
- Dominique Reymond
- Romane Bohringer
- Virginie Ledoyen
Muzyka: Gabriel Yared
Zdjęcia: Laurent Tangy
Montaż: Pauline Gaillard
Scenografia: Gaëlle Usandivaras
Kostiumy: Lucie Maggiar
Czas trwania: 105 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus